Pod koniec 2017 roku zamieszkaliśmy w podkrakowskiej Morawicy. Nasz dom od Rynku Głównego dzieli siedemnaście kilometrów, do terminala pasażerskiego w Balicach dojeżdżałem w dziewięć minut. I ta bliskość do centrum miasta oraz do lotniska zdawała się być przez ostatnie lata największym atutem. Do chwili, gdy światowa pandemia zamknęła nas w domach a ja zrozumiałem, jak wielkim przywilejem jest mieszkanie na wsi. Pracując z domu i nie latając po świecie zacząłem spoglądać na swoje okolice. To, co odkryłem to istne piękno, które człowiek miał pod nosem, a które długo ignorował.
O przemyśleniach z czasów pandemii i jej najmocniejszego zamknięcia przeczytacie w tekście tutaj, dziś zaś chciałbym od razu wskoczyć do myśli przewodniej tego tekstu. Otóż, Drodzy Czytelnicy, a szczególnie ci z królewskiego miasta Kraków – macie pod miastem ogrom bogactwa, które warto poznawać. Gdy zamykają nam granice naszego własnego kraju, gdy inne kraje nie chcą wpuszczać nas, gdy świat się zamyka albo po prostu nie chcecie wyjeżdżać daleko, nadal możecie miło spędzić czas na lokalnej mikro turystyce.
Wielu z nas, do niedawna podróżujących w najdalsze zakątki świata, dziś zaczyna odkrywać to, co nazwać można „podróżami do tutaj”. Można bowiem zniknąć na cały dzień, opuścić dom, iść przed siebie z plecakiem czy butelką wody, i odkrywać miejsca zupełnie nam nieznane. Tak było ze mną. Najpierw, w połowie marca, zacząłem zauważać to, jak po zimie budzi się natura. Z każdym tygodniem zauważałem i rozumiałem, jak będą przemieniać się drzewa, trawy, łąki, sady i lasy wokół. Momenty wzrostu, kiełkowania, kwitnienia, zapylenia i owocowania powinny być nam wszystkim znane, następują one chronologicznie przez wieki. Mimo to uciekają naszej uwadze.





Ruszmy więc pod miasto, aby nasycić się pięknem podkrakowskiej przyrody, różnorodnością krajobrazu, ciekawymi miejscami i pięknymi widokami. Przez dwa miesiące tego roku przemierzyłem ponad sześćset kilometrów wraz z psem po polach, dróżkach, szlakach i lasach moich okolic. To tak jakbym doszedł do Gdańska. A mimo to ciągle poruszałem się po tym samym obszarze odkrywając coraz to ciekawsze miejsca. Na bazie tych wydeptanych kilometrów ułożyłem dla Was podróżniczą ścieżkę. Bardzo długą – jeśli przejdziecie ją całą, zrobicie między 15 a 20 kilometrów. Zmęczycie się, jakbyście pojechali w Tatry czy Beskidy. Najpiękniejsze w tym jest jednak to, że możecie tę trasę dowolnie skrócić, zmodyfikować, rozłożyć. Ruszmy więc w drogę!
Zacznijmy od przygotowań! Nim wybierzecie się w drogę warto ze sobą zabrać: wodę, przekąski, mapę, wygodne buty. Spakowane? Dobrze. Teraz czas na dojazd. Do każdego punktu w okolicach, o których opowiadam, dojedziecie autobusem MPK z Salwatora lub Bronowic. Do każdego dotrzecie także niedrogo Uberem. Najprawdopodobniej warto zrezygnować ze swojego pojazdu, gdyż zaczynając w jednym punkcie, skończymy w zupełnie innym. Dokąd więc musimy dotrzeć? Naszym punktem startowym będzie miejscowość Mników. Przyjedźcie na przystanek autobusowy Mników Pańska Góra. Dlaczego tutaj zamiast na końcowy przystanek Mników Skały? Bo tak po prostu jest lepiej. Gdy jesteście na miejscu, zobaczycie przed sobą znajdujący się na wzgórzu kościół. Poniżej świątyni wije się zaś wąska, asfaltowa droga między domami. Ruszcie nią a dotrzecie do drugiego wejścia do Doliny Mnikowskiej. To tutaj rozpoczyna się nasza podróż.

Ten rezerwat przyrody znajduje się na terenie głębokiego wąwozu wyciętego w wapieniach jurajskich, które tworzą bardzo strome ściany, wrota skalne lub pojedyncze iglice. Na terenie rezerwatu znajduje się wiele jaskiń, które były miejscem zamieszkania ludzi w czasach prehistorycznych. Charakterystycznym, i bardzo popularnym miejscem wsród odwiedzających, jest polanka, która znajduje się po środku doliny. Nad nią, we wnęce skalnej, znajduje się ołtarz z dużym naskalnym obrazem Matki Boskiej Skalskiej. Dolina Mnikowska to idealne miejsce na piknik, jednak ponieważ jest to dopiero początek naszego spaceru, ruszamy dalej.





Kontynuując spacer dotrzemy do parkingu przy pętli autobusu 209. Wychodząc z doliny Mnikowskiej skręcamy w lewo i przechodzimy jakieś sto metrów po zakręcie, aby zanurzyć się wkrótce w jedno z najpiękniejszych, najbardziej malowniczych miejsc, jakie odkryłem w swoich okolicach. Początkowo kierujemy się ponownie asfaltową drogą między domami z charakterystyczną, urokliwą chałupą po prawej stronie, by po chwili wkroczyć na niebieski szlak wiodący przez Wąwóz Półrzeczki.

Ten porośnięty soczystym lasem wąwóz znajduje się przy drodze łączącej miejscowości Mników i Baczyn. Wąwóz wyżłobiony jest w skałach wapiennych z okresu jury zaś dnem jego dolnej części płynie niewielki strumyk uchodzący do rzeki Sanka. W górnej części woda płynie dnem wąwozu tylko po większych opadach deszczu. Największą atrakcję tego miejsca jest Jaskinia na Łomiankach, do której wnętrza powinniśmy zdecydowanie się zapuścić.












Jednak po odwiedzeniu jaskini kontynuujmy spacer dalej po to, aby móc podziwiać jeden z najpiękniejszych podkrakowskich lasów. Nazwałem go naszym małym Borneo – bogatym, soczystym, pełnym niesamowitych dźwięków i zapachów.





Las przemierzamy niebieskim szlakiem, który zawiedzie nas do miejscowości Chrosna. Tam, wyszedłszy z puszczy, trafimy na asfaltową drogę zagrodzoną szlabanem. Mijamy go i kontynuujemy spacer dalej aby w końcu wejść na wielki obszar malowniczych pól rolniczych. To dokładnie te pola, na których bywam prawie codziennie z moim psem. W pogodny dzień przejście nimi wynagrodzi nas widokami na Babią górę i pozostałe pasma górskie naszego wspaniałego województwa. Gdy dojdziemy do kolejnego asfaltowego odcinka drogi, kierujemy się w stronę przejścia pod wiaduktem, na którym przebiega trasa A4 Kraków – Katowice. Po prawej stronie naszym oczom ukaże się malowniczo położony kościół w Morawicy, miejscowości, w której mieszkam.



Morawica to stara wieś, której historia sięga początków państwa polskiego. Wieś w okresie średniowiecza stanowiła wraz z okolicami siedzibę rodu Toporczyków, którzy później przyjęli nazwisko Tęczyńskich. Najstarsza wzmianka o rycerzach z Morawicy znajduje się w „Cudach św. Stanisława – Żywot większy” Wincentego z Kielczy. Wspomniany jest tam rycerz Andrzej z Morawicy oraz pleban z Morawicy o imieniu Świętek (1247-1253). Jest to najstarsza wzmianka o parafii w Morawicy. W XIV wieku Toporczycy przenieśli swoja siedzibę do zamku Tenczyn, którego budowę rozpoczął w 1319 roku kasztelan krakowski Jan Nawój z Morawicy. Zamek ten po dziś dzień nazywany jest małym Wawelem, choć czasy jego świetności wymagają dobrej wyobraźni, gdyż uległ oj znacznym zniszczeniom podczas Potopu Szwedzkiego.W XVII wieku wieś przeszła w ręce rodziny Czartoryskich za sprawą których w 1743 roku stary kościół znajdujący się na wzgórzu. Na jego miejscu zbudowano obecny, piękny, barokowy kościół, który codziennie widzą ci, którzy przemieszczają się po nieszczęsnej, drogiej A4. Architektem, który zaprojektował świątynię był Włoch, Rzymianin, Francesco Placidi, jeden z największych architektów baroku.
Ruszamy jednak dalej na nasz spacer, aby po chwili dotrzeć do Doliny Brzoskwinki, która przecina południową część Garbu Tenczyńskiego.




Górny jej odcinek ma łagodne stoki i szerokie dno (100-250 m), dolny natomiast, w okolicach miejscowości Chrosna, to skalisty wąwóz o dnie szerokości ok. 50 m. Na obu jego stromych ścianach liczne skały wapienne. Jeszcze w czasach PRL-u zachodnie zbocze doliny, przez które przebiega obecnie szlak turystyczny było terenami rolniczymi – były tu pastwiska i łąki. Następnie dolina porosła drzewami, aby przejść ponowną rewitalizację i przygotowanie pod turystów około piętnaście lat temu. To jedno z ulubionych miejsc ludzi, którzy przyjeżdżają w te okolice na wspinaczki. Nawet niewprawieni mogę bez problemu zdobyć jedną czy dwie maczugi znajdujące się na miejscu.







Z dolinki ruszamy dalej. Docieramy do asfaltowej drogi, która doprowadzi nas do centrum wsi. Stamtąd docieramy do kolejnego pięknego punktu naszej wycieczki. To miejscowość Nielepice, jedna z najbardziej malowniczych wsi na zachód od Krakowa. Nielepice znane są wielu za sprawą Stadniny Koni Huculskich, która znajduje się w tej miejscowości. Wszędzie wokół pełno jest zagród, gdzie może podziwiać te piękne zwierzęta. Także tutaj rozpoczyna się Transjurajski Szlak Konny.







Miejscowość jest także odwiedzana przez wspinaczy skalnych, którzy wspinają się na grupę 7 skał zwanych Nielepickimi Skałami. Najbardziej charakterystyczną z nich jest zaś Skałą z Krzyżem. Można na nią wejść także wygodnymi schodami. Na jej płaskim szczycie podziwiać możemy piękną panoramę na Grzbiet Tenczyński i Rów Krzeszowicki.







Z Nielepic ruszamy w ostatni etap naszego spaceru. Szlakiem przez pola kierujemy się w stronę Jurajskiego Raju – to piękny kompleks turystyczny w miejscowości Aleksandrowice. Po drodze mijamy ujmującą oazę po środku pól – Ogród Brzoskwinia – po czym docieramy do wspomnianego raju.

Więcej na temat Jurajskiego Raju oraz turystyki na całym obszarze Gminy Zabierzów przeczytacie w przewodniku PDF, który znajdzie tutaj.






My zaś kierujemy się do ostatniego punktu naszego spaceru. Aby do niego dotrzeć musimy opuścić dolinkę w miejscowości Aleksandrowice i wspiąć się pod górę w kierunku drogi, która łączy Morawicę i Brzoskwinię. Na szczycie góry znajduje się kompleks wojskowy wraz z charakterystyczną białą kulą – radarem kontroli przestrzeni powietrznej. Tuż za nim znajdziecie piękny punkt widokowy, z którego podziwiać będziecie całą okolicę, po której właśnie spacerowaliście. To wyjątkowy punkt, w którym każdy zrozumie, jak niewyobrażalne piękno mamy pod Krakowem.




Na pokonanie tej trasy wykorzystacie jeden dzień od rana do późnego popołudnia. Gwarantuję, że potem będziecie wracać niejednokrotnie! Udanych letnich weekendów i odkrywania tego, co mamy pod nosem!
Informacje praktyczne:
Mapa PTTK z szlakami w Małopolsce: kliknij tutaj
PDF z przewodnikiem turystycznym po Gminie Zabierzów: kliknij tutaj
Rozkład autobusu 209 z Salwatora do Mnikowa: kliknij tutaj
Pingback: Jura na weekend: Dolinki krakowskie - Wojażer
Pingback: Wąwóz Półrzeczki i Jaskinia Na Łopiankach - odkrywamy Dolinki Podkrakowskie - Kasai - podróże w sieci
Ostatnio zwiedzałam Kraków. Może teraz czas na jego okolice.
Pingback: Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie - Wojażer
Jak zapatrujesz się na podróże zagraniczne w najbliższym czasie? Warto, nie warto? Zastanawiam się nad Czarnogórą w najbliższe wakacje, ale trochę się boję ;/
To są przepiękne okolice. Przechodziłem prawie tą samą trasą jakiś rok temu. To jest taka zupełnie nieznana strona Jury Krakowsko-Częstochowskiej. 🙂
I cieszę się, że ktoś stosuje pojęcia Rowu Krzeszowickiego i Grabu Tenczyńskiego. Serce geologa rośnie! 😉