Polska

Dolina Karpia. Eko-weekend na łonie natury

Dolina Karpia. Zaledwie 1 godzina jazdy od Krakowa przenosi nas do krainy, gdzie natura i człowiek tworzą wspaniałą jedność.

Do niedawna była to dla mnie kraina wielkich, rolniczych pól. Wielkich jak na małopolskie warunki oczywiście. Przecinała je malownicza droga krajowa z Krakowa do Oświęcimia i nie raz przemykałem przez nią a to na rowerze, a to na skuterze, zawsze w drodze dokądś. Przez lata nic tam nie było, jak w wielu miejscach w Polsce Nic o czym się mówi i dla czego się jedzie, aż do chwili gdy w okolicy pojawił się pierwszy park a w nim dinozaury.

Po dinozaurach przyszedł czas na wielkie parki rozrywki, na westernowe budowle i rollercoastery. I nagle do miejsca przez które ludzie jedynie przejeżdżali, tłumy turystów nie tylko z kraju, ale także z sąsiednich krajów, przyjeżdżają, aby się rozerwać. W cieniu gigantycznych konstrukcji czai się jednak o wiele więcej aniżeli tylko i wyłącznie jeden wielki park rozrywki. Zapraszam Was do Doliny Karpia.

Jak już wiecie i widzicie z dotychczasowych relacji czasów pandemii, odkrywanie nie tylko swojego kraju, ale także swojej małej ojczyzny, w moim przypadku Małopolski, stało się czymś nie tylko modnym, ale także przyjemnym. Korzystam więc z każdej okazji, aby spojrzeć na miejsca niby mi znane, a jednak tak bardzo nieodkryte. Bo przecież nie jest tak, że nigdy w życiu nie słyszałem o Dolinie Karpia. Oczywiście, że słyszałem, nawet zapuszczałem się w te strony nie raz. Dziwne byłoby, gdyby ktoś z Krakowa i okolic nie kojarzył tych obszarów. A jednak okazuje się, że są nawet tacy w grodzie Kraka, którzy nie słyszeli, co ma do zaproponowania ten obszar położony nad Wisłą, na zachód od Krakowa. Także i ja, przemierzając jego szlaki, niespecjalnie przyglądałem się ludziom, którzy tak prężnie działają w tym miejscu. I chyba to właśnie te ludzkie historie, które dane mi było posłuchać, stały się najbardziej interesującymi elementami tej naszej małej podróży.

Gdy w czwartek wieczorem podczas kolacji w Villa Natura w Przeciszowie, miałem okazję słuchać opowieści Mariusza Makucha, który chciał opowiedzieć o nowopowstającym, lokalnym piwie rzemieślniczym, ale w gruncie rzeczy opowiedział dzieje Zatora od mezozoiku, pomyślałem, że chciałbym takiego włodarza u siebie. I tak na chwilę przed wyborami prezydenckimi w Polsce, kompletnie nie interesowały mnie barwy polityczne człowieka, którego historii właśnie słuchałem. Interesował mnie ten samorząd o którym opowiadał i ta zdolność ludzi z położonych obok siebie gmin do zrobienia czegoś więcej. Co takiego zrobili?

Najpierw ściągnęli do siebie duże biznesy i upewnili się, żeby okolica prężnie na siebie pracowała. Potem zaś nie przeszkadzali, a zapewne bardzo pomagali, aby każdy, kto chce zostać przedsiębiorcą, mógł to zrobić. W okolicy jak po deszczu powstawać zaczęły różne przedsiębiorstwa, wiele z nich połączone z rozwijającą się w okolicy turystyką. A ponad tym wszystkim rozwinął się duch współpracy, który połączył wszystkich pod szyldem marki regionalnej Doliny Karpia, dziś jednej z najprężniej rozwiniętych marek w naszym regionie.

Stowarzyszenie Dolina Karpia, na zaproszenie którego przyjechaliśmy Do Zatora i okolic, przez wiele lat we współpracy ze społecznością lokalną, partnerami samorządowymi i sympatykami, budowało ten projekt oparty na zrównoważonym rozwoju przy wykorzystaniu lokalnych zasobów kulturowych i przyrodniczych. Ich piękne, kolorowe i zapadające w pamięć logo, które wykorzystywane jest przez wszystkich zrzeszonych w inicjatywie ludzi, tworzone było przez dwa lata. Mnogość jego kolorów nawiązuje do łuski karpia i czasów królewskich, kiedy to symbole przedstawiane były na witrażach.

Naszą bazą wypadową podczas wizyty w regionie stała się Villa Natura w Przeciszowie, gdzie podczas mini-warsztatów zapoznaliśmy się z pierwszymi lokalnymi produktami kulinarnymi. Katarzyna wraz z mężem to prawdziwi gospodarze z wielkim sercem, z którymi porozmawialiśmy o czasach zamknięcia i powracającym biznesie w czasach, gdy Polacy nagle umiłowali jeżdżenie po Polsce. Ich prażone z ogniska wróciło mnie wspomnieniami do kilku chwil sprzed paru lat, kiedy pierwszy raz próbowałem robione na ogniu ziemniaki z dodatkami – tak w Małopolsce jak i na Lubelszczyźnie.

Lepienie jagodzianek i przygotowywanie krakersów drożdżowych z dziewczynami z Diogra, który dołączyły do całej ekipy w ogrodzie Villi Natura, było kolejnym krokiem ku smakom Doliny Karpia. Ekipa Diogry zajmuje się produkcją i sprzedażą najwyższej jakości produktów orkiszowych pochodzących z ich własnego gospodarstwa rolnego. Orkisz to bardzo stara odmiana pszenicy, której zdrowotne właściwości doceniano już w starożytności. Dziś wraca wśród tych, którzy zainteresowani są światowym odżywianiem. Wieczorne spotkanie z przedstawicielami lokalnego biznesu oraz samorządu, było świetnym wstępem do kolejnego dnia, podczas którego ruszyliśmy na okoliczne szlaki, aby odkrywać dalej nasz lokalizm.

Wgłębianie się w ową lokalność kontynuowaliśmy kolejnego dnia, gdy z samego rana w dosyć nietypowy sposób postanowiliśmy spojrzeć na okolicę. Ruszyliśmy w drogę po Wiśle, by na pokładzie kajaku zobaczyć swoją małopolską mini ojczyznę z kolejnej, jakże innej perspektywy.

Grzegorz, właściciel firmy „Kajaki na Wiśle” to prawdziwy pasjonat, który nie tylko potrafi zmotywować człowieka do fajnego treningu, ale także świetnie opowiada o okolicy, o bogactwie naturalnym tych obszarów i o historii. Bo kto z nas wie, że Dolina Karpia to jeden z najbardziej fascynujących obszarów ornitologicznych w okolicach Krakowa? Albo że niektóre największe skarby ewakuowane zostały z zamku na Wawelu przez dwóch śmiałków z Brzeźnicy, którzy wywieźli je na specjalnych tratwach zanim przejęli je hitlerowcy?

Przyznam, w kajaku siedziałem ostatni raz kilkanaście lat temu i jeśli nie pandemia, pewnie nie miałbym czasu pomyśleć o tej formie wypoczynku. A tu, po odświeżeniu pamięci i przypomnieniu sobie, jak fajny jest to sposób na spędzaniu wolnego czasu, już planuję kolejne wypady!

Zainteresowani tą formą wypoczynku znajdą tu coś dla każdego, można bowiem wypożyczyć kajaki indywidualnie, można także przyjechać na miejsce grupą i zorganizować wspólnie czas wraz z instruktorem.

Gdzie zatem pływaliśmy i co zobaczyliśmy? Kajakowa podróż w naszym przypadku prowadziła przez dziesięciokilometrowy odcinek na Wiśle oraz w Kanale Łączańskim, podczas którego podziwialiśmy bogactwo flory i fauny, ale także konstrukcje, które pozostawił po sobie człowiek od czasów austro-węgierskich, przez dwudziestolecie, po dziś.

Jednak dla zagonionych i wiecznie zajętych ludzi, którzy zawsze o czymś myślą, kajak to przede wszystkim okazja do ostawienia całego świata na bok i skupienia się na pracy mięśni, szumie wody i pięknie natury, która nas otacza.

Każdy większy wysiłek powoduje jednak, że człowiek staje się głodny i od razu szuka możliwości nadrobienia straconych kalorii. Każdy spyta więc – gdzie zjeść? I tutaj każdy poleci Wam wizytę w restauracji Revel na zatorskim rynku. Do środka wchodzi się schodami w dół kamienicy, gdzie witają nas współczesne wnętrza pełne akwariów i akcentów nawiązujących tak do Doliny Karpia, jak i do Włoch. Wiadomo bowiem – my Polacy najbardziej kochamy właśnie te dwie kuchnie. Będąc w Dolinie Karpia nie mogło zabraknąć, nomen omen, właśnie karpia, jednak postanowiliśmy go spróbować w zupełnie nietypowej odsłonie. Pizza z karpiem – czy to może się udać? – zastanawiałem się na początku. Odpowiedź przyszła szybko. Może. Na pamiątkę z podróży zgarnęliśmy jeszcze chleb revel – jeden z lepszych, jakie skosztowaliśmy w ostatnich miesiącach. Jest on wypiekany przez restaurację i sprzedawany na górze w sklepie na stanowisku z lokalnymi produktami.

Jeśli zaś można o lokalnych produktach, myśleliście kiedyś o tym, by dowiedzieć się trochę więcej na temat pszczelarstwa? Wśród nad jest wiele osób, które wie o tym nie mało, na przykład Wojażerka, jednak dla mnie, do tej pory nieposiadającego czasu na zastanawianie się, jak dokładnie powstaje miód, wizyta w pasiece była ciekawym punktem na mapie Doliny Karpia. Kasia i Przemek prowadzą miejsce oraz lokalny biznes „Pasieka na Zastawiu„, do którego wstąpiliśmy nie tylko na małe zakupy, ale także po to, aby posłuchać o ich pasji, ich pracy oraz, co zawsze jest bardzo ciekawe, zobaczyć jak to wygląda w praktyce.

Praktyka rzecz ważna, więc gdy zasłodziliśmy się miodem, poszliśmy za ciosem i wybraliśmy się do firmy Lolly Polly, która w Zatorze słynie z dwóch rzeczy: krówki zatorskiej oraz pysznych lodów. Wizyta na hali produkcyjnej i warsztaty krojenia i pakowania krówki były przednią przygodą. Jednak najbardzej w pamięci pozostaje smak świeżego cukierka. Krówka niedawno wylana i krojona to istne niebo w gębie!

Dolinę Karpia od naszego domu dzieli zaledwie około 45 minut jazdy samochodem. Ten bliski świat pozostawał dla nas nie do końca poznany, jednak ta wizyta przybliżyła nam jego bogactwo. Trzeba przyznać, że kraina ta ma mocno wrośnięte korzenie w naszą polską historię.

Dolina Karpia to obecnie obszar siedmiu małopolskich gmin: Zator, Brzeźnica, Osiek, Przeciszów, Polanka Wielka, Spytkowice oraz Tomice. Hodowla karpia i rybactwo na tych terenach sięga czasów panowania Bolesława Krzywoustego. Stawy hodowlane zajmują obszary setek hektarów rozciągających się w dolinie Wisły, Skawy i Wieprzówki. Na terenach tych znajduje się ostoja ptaków o znaczeniu europejskim: Dolina Dolnej Skawy. Legują tutaj między innymi: podgorzałka, ślepowron, mewa czarnogłowa i rybitwa białowąsa. Natura, szczególnie ta widziana z poziomu Wisły, dosłownie zachwyca.

Zaledwie półtora dnia spędzonego rzut kamieniem od miejsca, w którym mieszkamy, naładowało nasze baterie i zachęciło nas, żeby tutaj wrócić. W końcu tyle raz zahaczałem o Dolinę Karpia, gdy swoją kolarką mijałem Jakowlewa – stary samolot zaparkowany przy stawach w Brzeźnicy – zanim wjeżdżałem dalej na przepięknie trasy rowerowe tego regionu. Wybierając się w te okolice pamiętajcie także, aby odwiedzić położony obok Skansen w Wygiełzowie, w którym poznacie historię podkrakowskich wsi.

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

2 komentarze dotyczące “Dolina Karpia. Eko-weekend na łonie natury

  1. Pizza z karpiem?! Brzmi tak abstrakcyjnie, że aż ciężko mi w to uwierzyć:D W życiu bym nie pomyślała o takiej kombinacji…

  2. Ciekawa historia tego miejsca. Z chęcią wybrałabym się jeszcze w tym roku, 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.