Podkarpacie. Dla wielu bastion pewnej organizacji. Dla innych miejsce, w którym produkuje się świetne, polskie wina. Jeszcze inni pomyślą o tradycji, o dobrej kuchni. Największym nieszczęściem Podkarpacia są Bieszczady – powiedział ktoś niedawno w Rzeszowie. Bo jeśli ktoś spogląda na ten południowo-wschodni zakątek, to widzi właśnie je – owe dziewicze zdawałoby się góry, które w minionych latach walczą raczej nie z dzikością natury, ale stałym, dzikim wręcz napływem turystów.
Bieszczady jako nieszczęście to ciekawy wątek. Jednak jeśli spojrzy się na mapę całego regionu i zobaczy ile powierzchni zajmują owe słynne na cały kraj góry, zrozumie się, że w ich cieniu pozostaje cały gigantyczny obszar województwa.
Jeśli więc w czymś utwierdziła mnie letnia podróż po łuku Karpat, po Słowacji i Podkarpaciu, to tego, że my, mieszkańcy Krakowa, Małopolski, ale także pozostałych części kraju, mamy pod nosem piękno tak wielkie, że aż dziw, iż go nie zauważamy.

Zauważywszy więc potencjał Podkarpacia, postanowiłem do niego wracać za każdym razem, gdy mam ku temu okazję. Podczas niedawnych odwiedzin na szczycie ruin klasztoru w Zagórzu, spoglądając na malowniczą krainę wokół, pomyślałem, że położony tuż obok Sanok powinien być kolejnym punktem podróży.
Urokliwa była już sama lokalizacja owego miasta. Nad rzeką san, pośród malowniczych gór, setki lat temu powstała osada. Na wybitnym wzgórzu osadził się gród obronny, który szybko stał się ważnym ośrodkiem administracyjnym dla królestwa. Jeśli powędrujecie spacerem z dworca autobusowego do centrum Sanoka, zrozumiecie na jak solidnym wzgórzu położona jest najstarsza część miasta.





W ruskich kronikach z dwunastego wieku znajduje się wzmianka mówiąca, że w roku 1150 król węgierski Gejza II „przeszedł góry i wziął gród Sanok i posadnika jego i wiosek w Przemyskiem wiele zajął.” zaś w 1231 roku kroniki donoszą o udaniu się jednego z książąt ruskich do ” Sanoka – Worot Uhorskich”.
I takimi właśnie uhorskimi worotami był Sanok na przestrzeni wieków: bramą do Węgier.
Po 1340 roku król Kazimierz Wielki przyłączył do Polski Ruś Halicką, której częścią był Sanok zaś 25 kwietnia 1366 r. potwierdził prawa miejskie Sanoka. I tak Sanok stał się stolicą jednostki administracyjnej o nazwie Ziemia Sanocka, która weszła w skład Województwa Ruskiego.
Atrakcje Sanoka. Co zobaczyć w mieście?
Przytaczaną historię sanockiego grodu poznacie między innymi odwiedzając sanocki zamek, w którym znajduje się współcześnie Muzeum Historyczne.
W sanockim zamku miał siedzibę urząd grodzki i ziemski, ze starostą na czele. W XVI stuleciu dokonano przebudowy istniejącego, gotyckiego zamku, na panujący wówczas styl renesansowy. Pomimo zawirowań historii zachował się on w prawie oryginalnym stanie do dziś.
Czas od połowy XIV wieku do połowy XVI wieku uznawany jest za najpomyślniejszy w dziejach miasta. Jednak tuż po nim rozpoczął się powolny upadek Sanoka przyspieszany przez liczne pożary. Największy z nich, który wydarzył się w 1566 roku zniszczył miasto tak bardzi, że ocalały jedynie: zamek, kościół franciszkanów, pięć domów i górne przedmieście.
Od tego czasu historia miasta to pasmo tragedii: rozbiory, Austriacy wchodzący do nędznej mieściny, utrata siedziby powiatu, wielka wojna światowa a następnie ta druga, gdy Sanok był miastem granicznym między okupowanym przez nazistów Generalnym Gubernatorstwem a ZSRR. Po zakończeniu wojny ziemia ta targana była dalszymi tragediami – walki partyzantek, walki z UPA, walki rządu ludowego z podziemiem – polskim czy ukraińskim.
Dziś Sanok to piękne miasteczko, które znalazło swoje miejsce i swoją rolę na turystycznych i kulturowych szlakach Polski. Wpadam do niego, gdyż nagromadził na swoim terenie wystarczająco dużo wątków interesujących mogą osobę, aby mieć dobry powód do odwiedzin. Są to: dziedzictwo kulturowe i etniczne kraju, ikony oraz sztuka, na którą warto rzucić okiem.
Rynek w Sanoku
Jak na miasto, z którego niewiele pozostało w wyniku historycznych zawirowań, centrum położone na wzgórzu, z którego roztaczają się bajkowe krajobrazy, wygląda schludnie i na tyle ciekawie, iż dobrze się po nim spaceruje.
I tak wpadam przypadkiem na coś, co zawsze gra na emocjach ludzi z Galicji. Oto siedzi na ławeczce mężczyzna zacnych rozmiarów, patrzy się na nas i znacząco uśmiecha. To pomnik dobrego wojaka Szwejka, siedzącego na sanockiej ulicy 3 Maja. Odsłonięty w 2003 roku, przez wnuka Jarosława Haszka – Richarda Haszka, przypomina przygody Józefa Szwejka podczas jego pobytu w Sanoku 15 lipca 1915 roku. Przez Sanok przebiega Szlak przygód dobrego wojaka Szwejka, jednak nie jest to wątek, na którym będziemy się tu skupiać.






Warto pospacerować po małych i urokliwych uliczkach miasteczka. Nie tylko po to, aby zaznać spokojnej, niespiesznej atmosfery tego miejsca ale także – co dla mnie jest świetną zabawą – spojrzeć na komercyjną twarz miasta – co się w nim sprzedaje, jakie sklepiki tutaj dają radę, ilu jest fotografów a ile lombardów. Chłonięcie tego, czym żyje miasteczko, to zabawa sama w sobie, którą serdecznie polecam.
Dochodzimy w końcu do Rynku. Został on wytyczony przez władze austriackie po przebudowie miasta w 1786 roku. Podziwiać na nim możemy kilka charakterystycznych budynków. Pięknie prezentuje się ratusz. Powstał on w oparciu o istniejącą wcześniej kamienicę, następnie gruntownej przebudowy obiektu dokonano w 1892 roku oraz ponownie w 1934, gdy całości nadano charakter jednolitej budowli. Centralną część ratusza wieńczy wykonany w Pradze zegar.












Położony obok kościół i klasztor Franciszkanów wybudowany został w latach 1632-40. We wnętrzu bogate, barokowe zdobienia wręcz przytłaczają odwiedzających.
Stojąc na Rynku zwracają też uwagę charakterystyczne dwie wieże kolejnej świątyni. To Kościół farny na placu świętego Michała – patrona miasta. Zbudowany został w latach 1874-87, po pożarze poprzedniej, starszej budowli.
Zamek w Sanoku: Muzeum Historyczne
Z dawnej budowli, o której wspominałem we wcześniejszej części tekstu, zachowała się do dziś tylko część centralna. Obecnie w murach zamku mieści się Muzeum Historyczne, założone w 1934 roku. Jest to wyjątkowo ważne miejsce dla każdego, kto odwiedza Sanok. Z dwóch powodów: posiada najcenniejszą w kraju kolekcję ikon oraz największy zbiór prac wybitnego polskiego artysty Zdzisława Beksińskiego.





Poza tymi dwoma niezwykle ważnymi obszarami, muzeum posiada wiele innych cennych zbiorów: sztukę sakralną kościoła rzymsko-katolickiego, ceramikę, sztukę współczesną, militaria i inne.
Ikony w Sanoku
Każdy miłośnik ikon znajdzie się tutaj w niebie. Nie trzeba być wierzącym aby cenić i lubić sztukę ikony. Moja wielka miłość do tej formy ekspresji wyrasta z młodości, gdy już wtedy, na beskidzkich szlakach, w różnych miejscach rozsypanych po całym regionie, widywałem piękne i odstające od wkraczającego do Polski kiczu, wyobrażenia tworzone przez naszych przodków. Spoglądanie na ikony to nie tylko podziwianie dzieł, które nieraz mają kilkaset lat, ale także sztuka odczytywania ich znaczenia – ikonologia – coś, co niezwykle wciąga.
Jedna z najpiękniejszych kolekcji sztuki cerkiewnej w Polsce znajdująca się w Sanoku to prawie 1200 eksponatów. Najwcześniejsze przykłady malarstwa cerkiewnego – ikony oraz przedmioty liturgiczne pochodzące z istniejących bądź nieistniejących prawosławnych i greckokatolickich cerkwi z terenów południowo-wschodniej Polski i dzisiejszej Ukrainy można zobaczyć w komnatach renesansowego zamku na dwóch piętrach. Zostały one ułożone w porządku chronologicznym – od najstarszych, XV- i XVI-wiecznych, które to reprezentują tradycję wschodniochrześcijańską, poprzez nowsze, w których widać już przemiany stylistyczne renesansu i baroku, aż po bogatą kolekcję malowideł ostatniej fazy malarstwa ikonowego w XIX wieku.








Wśród przewodnich tematów ikonograficznych dominują ikony z wizerunkiem Chrystusa Pantokratora czy Matki Bożej. Osobną grupą są święci Kościoła wschodniego. Bogate w wymowną symbolikę są ikony ze scenami Sądu Ostatecznego i Pasji. Finalnym uzupełnieniem ekspozycji jest znajdujący się na pierwszym piętrze zamku ikonostas, na którym umieszczono ikony z przełomu XVII i XVIII wieku.
Beksiński w Sanoku
Oglądaliście film pt. „Ostatnia Rodzina”? Jeśli nie, to powinniście. Jest to rozgrywająca się na przestrzeni 28 lat warszawska saga słynnej rodziny Beksińskich. W legendarne postaci Zdzisława i Tomka wcielili się Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik. Towarzyszą im Aleksandra Konieczna jako Zofia Beksińska oraz Andrzej Chyra w roli marszanda Piotra Dmochowskiego.
Film zaczyna się w 1977 roku, gdy Tomek Beksiński wprowadza się do swojego mieszkania. Jego rodzice mieszkają tuż obok, na tym samym osiedlu, przez co ich kontakty pozostają bardzo intensywne. Nadwrażliwa i niepokojąca osobowość Tomka powoduje, że matka – Zofia, wciąż martwi się o syna. W tym samym czasie Zdzisław Beksiński próbuje całkowicie poświęcić się sztuce. To ciekawy wątek, bo Beksiński, pochodzący z Sanoka artysta, w pewnym momencie na stałe przeniósł się do Warszawy. I to z tej warszawskiej perspektywy oglądamy ten film.




Zdzisław Beksiński to jeden z najbardziej charakterystycznych polskich malarzy XX wieku, słynący z niezwykłej osobowości, poczucia humoru oraz rejestrowania niemal każdego fragmentu swojego życia i otoczenia za pomocą coraz nowszych technologii audio i wideo. Łatwiej jest zrozumieć dlaczego malarz posiadał w swojej pracowni (odtworzonej w muzeum) tyle urządzeń, które niekoniecznie są charakterystyczne dla malarzy.
Nie jestem wielkim czy też szczególnym fanem twórczości Beksińskiego, co nie zmienia faktu, iż był on jednym z najważniejszych, współczesnych twórców sztuki.
Największa na świecie – licząca około 600 prac – ekspozycja prezentuje bogatą i różnorodną twórczość jednego z najciekawszych, najbardziej intrygujących artystów współczesnych.






Rodzina Beksińskiego związana była z Sanokiem od kilku pokoleń. Pradziadek Zdzisława, Mateusz, jako pierwszy przybył do miasta i w latach 40. XIX wieku założył Zakłady Kotlarskie, które dały początek późniejszej fabryce wagonów i autobusów Autosan. Pomimo faktu, że rodzina opuściła miasto w latach siedemdziesiątych, to właśnie Sanokowi pozostawił swoje dzieła dzięki czemu dziś możemy właśnie tu podziwiać tę największą na świecie kolekcję.
Muzeum Budownictwa Ludowego – skansen w Sanoku
Miejsce to było pierwszym i głównym motywatorem do odwiedzenia Sanoka. Słyszałem od nim od lat. Za każdym razem, gdy odwiedzałem kolejny skansen, słyszałem pytanie, które musiało paść: „a byłeś już w skansenie w Sanoku?”




Zacznijmy od tego, co napisałem w niedawnym tekście:
Podróżowanie po skansenach to coś, co bardzo wszystkim czytelnikom polecam. To doznanie wieloznaczne. Po pierwsze: pozwala ono wyobrazić sobie życie naszych przodków. Czy było to trudne życie ciemiężonego chłopa czy tez uprzywilejowanego pana lub plebana, możemy wyobrazić sobie i w sposób namacalny zobaczyć, jak wyglądała lub wyglądać mogła ich przestrzeń życiowa.
Po drugie: wizyty w skansenach to jedna z nielicznych okazji, obok wizyt w historycznie dobrze zachowanych miastach Polski, aby obcować z czymś estetycznym. Układ skansenów to swoista opowieść, sielankowa bajka i wyobrażenie przeszłości. A jednak do któregokolwiek skansenu byśmy nie pojechali, zaoferuje on nam coś, czego na polskiej wsi nie ma – jednorodną, przemyślaną estetykę przestrzenną bez niebieskich blachodachówek, różowych malowań elewacji, lwów na bramach czy nieproporcjonalnych kolumienek w stylu jońskim przed stumetrowym domem z pustaka. Po prostu – w skansenach mniej w oczy kole.
Po trzecie: dzięki wizytom w skansenach zauważymy małe różnice w historiach różnych regionów Polski. Zaczniemy zwracać uwagę na różnice w stylu, w bogactwie lub ubóstwie, w ozdobach i tradycjach. Niezwykle to ciekawa lekcja, która pozwala przypominać sobie o tym, że to nie w jednorodności, ale różnorodności, drzemała prawdziwa siła Rzeczypospolitej.
Jeśli ktoś nia miał jeszcze okazji gościć na Pogórzu karpackim, w Beskidzie Niskim (link) czy w Bieszczadach, nie jest w stanie pojąć różnorodności doznań, jakie czekają na człowieka na tych terenach. Niepowtarzalny klimat tej krainy podkreślają ponadto liczne przykłady niesamowitej architektury drewnianej. Nigdzie indziej nie spotkamy takiej ilości drewnianych kościołów sąsiadujących z także drewnianymi cerkwiami. Przed wojną w tym sąsiedztwie towarzyszyły im jeszcze drewniane synagogi.
Wkraczam wiec z samego rana, w środku tygodnia, jako pierwszy i jedyny, do krainy karpackiej wspaniałości odtworzonej na obszarze największego polskiego skansenu oraz jednego z najpiękniejszych otwartych muzeów Europy.
Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku to pierwsze i największe pod względem liczby zgromadzonych obiektów muzeum etnograficzne w Polsce założone po drugiej wojnie światowej. Położone jest na terenie Białej Góry, części dzielnicy Wójtostwo na prawym brzegu Sanu, u podnóża Białej Góry. Muzeum zostało założone z inicjatywy wojewódzkiego konserwatora zabytków w Rzeszowie, Jerzego Tura, który podsunął pomysł kierownikowi działu etnograficznego Muzeum Historycznego w Sanoku, Aleksandrowi Rybickiemu. 24 stycznia 1958 zostało powołane „Muzeum Skansenowskie w Budowie”, a podczas posiedzenia Rady Muzealnej w dniach 22-24 września 1958 przemianowano placówkę na Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku
Muzeum prezentuje kulturę ludową pogranicza na obszarze pogórzy oraz wschodniej części polskich Karpat (Bieszczady, Beskid Niski). Są to tereny, które do lat czterdziestych zamieszkane były przez kilka grup etnograficznych, z których Pogórzanie są grupą polską, Bojkowie, Łemkowie i Zamieszańcy są grupami ruskimi. W wyniku wojny i działań władz państwowych w latach powojennych, doprowadzono do rozproszenia na tym obszarze grup ruskich i przerwania ciągłości kulturowej na ziemiach przez nie zamieszkałych.












Do skansenu wkracza się przez Rynek Galicyjski. Projekt budowy sektora małomiasteczkowego powstał na początku lat osiemdziesiątych XX wieku w pracowni Aleksandra Rybickiego. Zrekonstruowanie historycznego galicyjskiego rynku ze wszystkimi jego funkcjami zakończono w 2011 roku. Stworzono rekonstrukcję typowego, małego podkarpackiego miasteczka z drugiej połowy XIX wieku i początków XX wieku. Na projekt składa się 26 drewnianych obiektów kubaturowych, zgrupowanych w formie małego rynku.








Na uwagę zasługuje także pięknie zrekonstruowana synagoga. Warto wejść do niej i wyobrazić sobie utracony, żydowski świat tych miasteczek.





Czymś, co także wyróżnia ten skansen, jest sektor przemysłowy. W lipcu 1988 dzięki otwarto został otwarty sektor naftowy, który przypomina nam dziś, że województwo podkarpackie, o czym wiele osób zdaje się już nie pamiętać, jest najstarszych ośrodkiem górnictwa naftowego na świecie. Rafinerie i kopalnie ropy naftowej istniały tu już przed rokiem 1884. Rafinerie obsługiwały kopalnie ropy naftowej w Bóbrce, Grabownicy, Mokrem, Tokarni, Wańkowej, Ropience i Łodynie oraz wielu innych. Zgromadzone artefakty są niezwykle interesującym dodatkiem.




Zagórz. Ruiny klasztoru i Foresterium
Jeśli macie jeszcze odrobinę czasu podczas wizyty w Sanoku lub jedziecie stąd dalej, koniecznie wpadnijcie do położonego tuż obok Zagórza. Własnym pojazdem jest to dosłownie dziesięć minut jazdy. Z miasta można także dostać się łatwo do Zagórza autobusem miejskim numer 6.
Dotrzecie do jednych z najbardziej romantycznych ruin, jakie było mi dane oglądać w ostatnich latach. Ujmujące, nieziemsko położone nad piękną okolicą, powodują autentyczny zachwyt.

Historię tego niezwykłego miejsca poznacie w świeżo otwartym Centrum Kultury Foresterium. Nowoczesne Centrum Kultury Foresterium mieści się w dawnym miejscu przyjmowania gości na terenie byłego zespołu klasztorno-zakonnego Karmelitów Bosych. Jest tu możliwe wirtualne zwiedzanie ruin Klasztoru, przygotowano również salę ruchomych obrazów, która umożliwi obejrzenie najważniejszych epizodów związanych z historią obiektu i słynnych walk konfederatów. Atrakcją jest wzorowana na XVIII-wiecznej celi, sala mnicha w której będzie można zapoznać się z życiem codziennym mnichów.
I tak, czy z samego Sanoka, czy też położonego obok Zagórza, możecie ruszyć dalej w owe słynne Bieszczady, które choć reklamy nie potrzebują, nadal dla wielu pozostają krainą nieodkrytą. Jak je doświadczyć za pierwszym razem? O tym możecie przeczytać w moim niedawnym tekście, który przeczytacie tutaj.

No i nareszcie dotarłeś w moje rodzinne strony 🙂 dziękuję za ten piękny tekst 🙂