Site icon Wojażer

Pueblos blancos. Białe wioski Andaluzji najpiękniejszym wymysłem turystyki

Rozgrzane do granic możliwości, skąpane w słońcu wybrzeża lub schowane wysoko w górach, przykryte chmurami i momentami chłodne. Czasami zupełnie puste, tak jakby mieszkańcy je właśnie opuścili. W innych chwilach pełne podróżnych z całego świata, którzy pragną doświadczyć Andaluzji innej aniżeli tą, którą poznali w miastach jej głównego szlaku turystycznego.

Białe miasteczka to zupełnie inna Andaluzja, pozbawiona wielkiej ilości zabytków i przy okazji, wielkich tłumów turystów, spokojna i czarująca, dokładnie taka, jakiej szukają miłośnicy podróży w powolnym stylu. Esencją jest tutaj biała jednolitość rozświetlona hiszpańskim słońcem wijąca się po krętych uliczkach pięknie brzmiących miejscowości.

Są ich dziesiątki, a nawet setki. Przemierzając andaluzyjskie szlaki autobusami, pociągami lub zorganizowanymi wycieczkami, trafia się do pewnego katalogu reprezentatywnych pueblos blancos, o których opowiada prawie każdy przewodnik, jednak wybierając się w podróż po Andaluzji wynajętym samochodem, zdajemy sobie sprawę, iż są one prawie wszędzie, na wyciągnięcie ręki, mniejsze i większe, bardzo do siebie podobne, a jednocześnie na swój sposób różne.

 

Większość z nich powstała w czasach arabskich. Z czasem, taki sposób zakładania i rozwijania miast stał się andaluzyjską tradycją, która pielęgnowana jest do czasów współczesnych. Najpopularniejsze z nich i zarazem najczęściej odwiedzane, położone są wokół słynnej Rondy, którą podczas tego wyjazdu ominęliśmy ze względu na bardzo złe warunki pogodowe. Dlatego też do poznawania duszy Andaluzji, jak nazywa się te małe miasteczka, podeszliśmy w sposób inny. Zajeżdżaliśmy do nich porankami lub wieczorami, w drodze do jakiegoś miejsca lub gdy wracaliśmy z trasy. Czasami po prostu zbaczaliśmy z trasy, by na chwilę zatrzymać się w tym innym świecie, który nas tak bardzo urzekł.

Dlatego też, zanim w opowieściach z Andaluzji ruszymy w kierunku jej najbardziej znanych atrakcji, przenieśmy się na chwilę do krainy, która przeżywa drugie życie właśnie dzięki turystyce.

Od czasów, w których Andaluzja była na wskroś arabska dzieli nas już kilka stuleci. Rekonkwista, proces odbijania Półwyspu Iberyjskiego przez Chrześcijan, trwający kilkaset lat i zakończony upadkiem ostatniego kalifatu w Granadzie w 1492 roku, sprawiła wieki temu, że z dnia na dzień miasteczka, które trwają do dziś, opustoszały. Straciły one swoich arabskich mieszkańców na rzecz zwycięzców, Chrześcijan.

Przepaść kulturowa i rozwojowa, która dzieliła wtedy wygranych od tych, którzy właśnie opuścili swoje domy, była tak ogromna, że nowi właściciele miast zupełnie nie wiedzieli, jak radzić sobie chociażby ze skomplikowanymi systemami nawadniania. Z tego powodu białe miasteczka dosięgnął pierwszy kryzys, zaś rolnictwo, z którego żyli ich mieszkańcy, zaczęło podupadać. Po ostatecznych wygnaniu z Hiszpanii morysków, czyli arabskich mieszkańców przechrzczonych na chrześcijaństwo po rekonkwiście, wiele miejscowości zupełnie opustoszało.

Kryzys białych miasteczek trwał przez długie wieki i nasilił się, gdy w Maladze i na Costa del Sol pojawiła się masowa turystyka. Wyssała ona bowiem całe młode pokolenia z prowincjonalnych miasteczek i wchłonęła ich w prężnie rozwijającą się gałąź gospodarki.

Paradoksalnie jednak turystyka, która mogła być ostatnim gwoździem do trumny pueblos blancos, przyczyniła się do ich odrodzenia i współczesnego renesansu. Właściciele uroczych białych domów nagle zrozumieli, że nie muszą już więcej zajmować się jedynie rolą, aby przeżyć. Wystarczy bowiem zadbać o spragnionych pięknych przeżyć przyjezdnych, aby dobrze żyć i atmosferą owego dobrego życia dzielić się z tymi, którzy tego właśnie poszukują. Koło fortuny ponownie się toczy.

 

Nasze najpiękniejsze pueblos blancos – białe miasteczka Andaluzji

Niektóre widziane tylko z oddali, inne odwiedzone na chwilę, jeszcze inne na pół dnia. Ze zbioru kilku wybraliśmy trzy przykładowe, do których warto zajechać i zapuścić się w ich wciągającą rzeczywistość.

Mijas Pueblo

Mijas to dobrze ukryte przed ludźmi miasteczko położone na wysokich wzniesieniach nieopodal Malagi. Większość ludzi skoncentrowana na wypoczynku w swoich nadmorskich kurortach Costa del Sol, w ogóle tutaj nie dociera. A szkoda.

Krętymi i stromymi drogami dojeżdża się samochodem do samego centrum miasteczka, gdzie za symboliczne jedno euro zaparkować można na skrzętnie schowanym, wielokondygnacyjnym parkingu, którego wina, wywożąc nas na dziesiąte piętro, przeniesie nas prosto do centrum miasta, tuż przy postoju małych dorożek, które są symbolem tej urokliwej miejscowości.

 

Burro Taxi, czyli ośle taksówki, które przemykają raz po raz po ulicach tej urokliwej miejscowości są klasycznym przykładem historii o tym, jak turystyka wpływa na przemiany takich miejsc. Kiedyś osiołki przewoziły mieszkańców do miejsc pracy, jednak napływający od lat sześćdziesiątych przyjezdni, którzy byli zachwyceni tym sposobem transportu, sprawili, iż mieszkańcy powoli zaczęli czynić z nich produkt turystyczny bardziej aniżeli środek transportu. Podróżując pamiętajmy – osiołki jako atrakcja dla turystów, z pewnością nie są szczęśliwe. Szanujmy zwierzęta i spalmy te kilka kalorii, a nie, niczym leniwce, przemieszczajmy się po niewielkim miasteczku na zmęczonych zwierzętach.

Mijas to jeden z tych idyllicznych punktów, do których warto uciec z betonowej, kurortowej dżungli Costa del Sol. Położone na sporej wysokości oferuje nie tylko odpoczynek od wysokich temperatur, ale także możliwość przyjemnych spacerów po krętych uliczkach miasteczka. Te z kolei oferują całkiem sporą ilość interesujących butików i oczywiście, jak przystało na szanujące się, andaluzyjskie miasteczko, świetny wybór restauracji oraz barów tapas.

 

Frigiliana

Mówią o niej „najpiękniejsza biała wioska w regionie Costa del Sol”. I jest w tym bardzo dużo prawdy. Położona zaledwie pięćdziesiąt kilometrów od Malagi, kusi podróżnych wypoczywających nad wybrzeżem do odwiedzenia idyllicznej krainy.

Miasteczko jest kompozycją idealną. Bielone domy, pomarańczowe dachówki, cała masa kwiatów i krzewów ozdobnych oraz błękitne niebo dopełniają idyllicznego obrazu miejscu. W Barribarto, historycznej części Frigiliany, każdy odwiedzający poczuć może atmosferę mauretańskich czasów dzięki jednej z najlepiej zachowanych tkanek miejskich w stylu mudejar.

Frigiliana szczyci się trzema kulturami i religiami, które przewijały się przez nią na przestrzeni wieków i współistniały obok siebie. Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam odcisnęły swoje piętno na tym miejscu, dlatego też pod koniec sierpnia każdego roku, miasteczko hucznie obchodzi Festiwal Trzech Kultur.

 

Osuna

Pięknie położona w drodze z Malagi do Sewilli Osuna nie należy do klasycznego katalogu pueblos blancos, jednak podróżując po Andaluzji samochodem warto także zajechać do tego białego, renesansowego skarbu. To jeden z najlepiej zachowanych zespołów zabytkowych regionu.

Złoty okres dla Osuny przypadł na XVI wiek, gdy miastem władała potężna rodzina książęca Tellez-Giron. Potężne rody zamieszkujące miasteczko w tym czasie współzawodniczyły między sobą w wyścigu na budowanie coraz to bardziej okazałych i dekorowanych kościołów, czego efekt  można podziwiać dziś spoglądając na panoramę miasta.

 

Wiele z pueblos blancos położone jest w górskich rejonach Andaluzji, dokąd prowadzą wąskie i kręte drogi, prawdziwa gratka dla tych, którzy lubią samochodowe wyzwania. Jeżdżąc po tych, często przykrytych chmurami i dużo chłodniejszych od wybrzeża, rejonach Andaluzji, wspominaliśmy nie raz nasze podróże samochodowe po kanaryjskiej Teneryfie czy portugalskich Azorach i Maderze.

Pamiętajcie o jednej zasadzie w podróży – warto od czasu do czasu zjechać z założonego szlaku i zapuścić się w miejsca, które w ogóle nie planowaliśmy. Macie takie ulubione perełki, które odnaleźliście w swoich podróżach?

Seria tekstów z Andaluzji powstaje przy współpracy z Malaga U Drive – polską wypożyczalnią aut w Maladze, dzięki której tanio, sprawnie i zupełnie niezależnie zwiedzicie Andaluzję.

Exit mobile version