Site icon Wojażer

Dawniej brody wyrażały światopogląd, dziś brak żyletek. Nie w Iranie

Przepraszam, że zadam Ci takie niedyskretne pytanie – zapytał recepcjonista w moim ulubionym hotelu tuż poniżej Hagia Sofia w Stambule – czy jesteś żydowskim szpiegiem? Wybuchnąłem śmiechem, popatrzyłem na jego poważną minę, uspokoiłem się i zupełnie poważnie odpowiedziałem – nie, nie jestem. Dlaczego pytasz? Spojrzał na mnie i zaciągając się papierosem przed wejściem na recepcję, odpowiedział – A nic, ta broda, nos, podróże, paszport pełen pieczątek, wiesz… wyglądasz po prostu, ale zdajesz się być fajnym człowiekiem, więc pewnie nie. Mehmet był człowiekiem ciekawym świata, który zadawał pytania bez najmniejszego skrępowania, toteż każdy powrót do hotelu kończył się ciekawą dyskusją na papierosie.

Od tamtej rozmowy w 2012 roku, moda zmieniła się zupełnie. Brody wyrosły w ostatnich latach na twarzach Europejczyków jak grzyby po deszczu. Już nawet nie lekkie zarosty we włoskim stylu, ale pełne, bujne krzaki niczym u skandynawskich drwali. Są jednak miejsca na świecie, gdzie broda, oprócz uczynienia z człowieka członka hipsterskiego mainstreamu (ależ oksymoron!), mówi o nim znacznie więcej. Opowiada o jego przynależności społecznej, o poglądach, o tym, z kim mamy do czynienia. Takim miejscem jest na przykład Islamska Republika Iranu, którą odwiedziłem niedawno.

W wolnych społeczeństwach, ale także, i szczególnie, w społeczeństwach państw autorytarnych, to, co na głowie oraz wokół niej, zawsze niesie jakiś przekaz.

Gdy obecny prezydent republiki, Hassan Rouhani przejmował władzę po znienawidzonym przez Zachód Ahmadineżadzie, bardzo szybko otrzymał spory kredyt zaufania. Gorzej być nie może – myślano i z nadzieją spoglądano na reformistycznego przywódcę. Z punktu widzenia nie-Irańczyka, wszyscy przywódcy tego kraju od czasów rewolucji Ajatollahów wyglądają w zasadzie tak samo, jednak już z lokalnej perspektywy, niuanse zewnętrznej aparycji mają istotne znaczenie.

Jesteś muzułmaninem? – zapytał Ali, nasz irański przewodnik, gdy poznawaliśmy się na ulicach TeheranuNie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. A wyglądasz – skwitował z uśmiechem – w dodatku wyglądasz na bardzo religijnego muzułmanina, takiego, który pracuje dla naszego rządu. Ali golił się codziennie. Nie tylko dlatego, że daleko mu było do ideałów wyznawanych przez klerykalne władze państwa, ale także dlatego, że mógł wybrać, by się nie golić. Zatrudnieni w sektorze prywatnym lub prowadzący własną działalność mają tę wolność wyboru. Ci pracujący dla rządu nie do końca.

Częścią życia wyznawcy islamu płci męskiej jest niegolenie się, zapuszczanie zarostu bądź też brody, a ta, niezależnie od długości i stylu, przekazuje bardzo jasny komunikat – człowiek, z którym mamy do czynienia, jest bogobojnym wyznawcą religii Proroka. Jeśli  człowiek taki szuka zaś pracy w sektorze państwowym, zaleca się, by zarost pozostawił. Nie jest to wymóg formalny, jednak każdy wie, kiedy wyjąć, a kiedy schować swoją piankę i maszynkę.

Pobyt w Iranie mijał zupełnie przednio i pozostawiał w nas coraz więcej pozytywnych wspomnień. Raz po raz udawało się nam z Alim przejść przez kasy biletowe jako Irańczycy*, gdyż mój wygląd sugerował, że to swój, krajowy, w dodatku bardzo religijny. Aż do dnia, gdy broda stała się już tak bujna, iż postanowiłem rozważyć wizytę w irańskim zakładzie fryzjerskim. Generalnie ten człowiek wie, co robi – zaczął Ali, gdy stałem przed witryną golibrody na Masjed Jame Street w Jazdzie – w tym kraju kilkanaście milionów mężczyzn nosi brodę i chodzi do ludzi takich jak on, nie tylko podcinać włosy, ale także zadbać o swój zarost. Zdecydowałem się wejść, zaznaczając przy tym Alemu, że moja broda to moja mała świętość i aby mężczyzna z brzytwą jedynie ją uporządkował, nie pozbawiając mnie jej w całości, Inszallah.

W chwili przylotu do Iranu nosiłem brodę w stylu Basidżów i Strażników Rewolucji, czyli najbardziej religijnych, wiernych reżimowi formacji militarno-policyjnych: długą, nie do końca zadbaną, na długość zapuszczaną około trzech tygodni. Inni pracownicy irańskich służb – policji czy wojska, z reguły golą się pod koniec tygodnia pracy, aby w czasie wolnego weekendu odrósł im lekki zarost, dokładnie taki, jaki przyjęło się nosić w tych formacjach. Wybierając preferowany styl golenia u golibrody w Jazdzie, postanowiłem pójść w stronę zarostu reformistycznego-klerykalizmu, czyli w styl takiej brody, jaką posiada obecny prezydent Iranu, Hassan Rouhani: dłuższa, ale podcinana i zadbana broda.

Irańska kultura zarostu nie oznacza jednak, że mężczyzna ma zupełną wolność decydowania, co dzieje się na jego głowie i wokół niej. Głośna była sprawa niejakiego Shahryara, którego bujna fryzura w stylu afro budziła zachwyt modnej klasy średniej Teheranu. Tego zachwytu nie podzielała jednak policja obyczajowa, która aresztowała Shahryara za szerzenie idei rewolucyjnych. Linia obrony wskazująca na afrykańskie korzenie fryzury zdawała się nie do obrony, gdyż policja dopatrzyła się na jego głowie wpływów afro…amerykańskich. Jedynie opinia mułły, według którego czarni obywatele USA to potomkowie afrykańskich niewolników, z których wielu współcześnie przechodzi na islam, pozwoliła Shahryarowi zachować swoją bujną czuprynę. Każda broda, jako nawiązanie do proroka Mahometa, jest święta – orzekł kiedyś irański sąd. Każda broda, jednak nie każda fryzura. Jeśli więc czytasz właśnie wątek na anglojęzycznym forum Lonely Planet pod tytułem – Broda w Iranie, golić się czy nie?, oto odpowiedź: ogól się na łyso, na głowie, brodę zostaw w spokoju. 

O ile noszenie brody w Iranie może raczej tylko pomagać, o tyle irańska broda w Polsce może czasami spowodować niespodziewane skutki. W czerwcu ubiegłego roku Polska wygrała z Iranem mecz siatkówki po tym, jak weryfikacja wideo wykazała, że irański zawodnik, Zaeid Marouf, dotknął siatki. Szczególne było jednak to, że dotknął jej… brodą właśnie.

Trzy miesiące po powrocie z Iranu skróciłem odrobinę zarost i ruszyłem (wraz ze swoją irańską wizą w paszporcie) do Izraela. O skutkach noszenia islamistycznej brody na lotnisku w Tel Awiwie przeczytacie tutaj. 

Exit mobile version