Site icon Wojażer

Gdańsk. Polski biegun wolności

„Wolność kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem. Wolność kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.” – dźwięczały w słuchawkach słowa  piosenki zespołu Chłopcy z Placu Broni, gdy samolot z Krakowa podchodził do lądowania na gdańskim lotnisku im. Lecha Wałęsy. Już po wyjściu z hali przylotów, zupełnie inne powietrze przywitało człowieka, który jak nikt inny potrafi docenić powiew świeżości. Do Gdańska przyleciał człowiek z Krakowa. Po dziwne, aczkolwiek zupełnie wytłumaczalne, poczucie wolności i świeżości.

Taki jest dla mnie Gdańsk. Przeciwległy biegun naszego kraju. Gdy na południu rozpieszczają nas wysokie temperatury, tutaj morska bryza studzi dopiero co rozgrzane organizmy. Gdy na południu dusi nas powietrze, tutaj oddychamy pełną parą. Gdy u siebie z sentymentem wspominamy przeszłość, tutaj wszystko zdaje się krążyć wokół przyszłości. Gdańsk to dla wielu stolica wolności.

Niczego nie docenia się tak, jak tego, co się traci. Dlatego też Polacy, naród tak wielki, jak i kłopotliwy, najczęściej ujawniali swoje piękno w czasach dla kraju najtrudniejszych. Nic zaś, może poza poprzedzającymi ją zaborami i ponad stuleciem zniewolenia, nie odebrało naszej ziemi wolności tak bardzo, jak potworność II wojny światowej i tego, co po niej nastąpiło.

W ścisłym centrum Gdańska, zaledwie kilka minut spacerem od bajkowego Długiego Targu, wyrósł niedawno budynek-instytucja, który w miejscu, gdzie rozpoczął się ostatni najkrwawszy rozdział ludzkiej beznadziejności, opowiada historię zniewolenia i tłumaczy tak rodakom, jak i tłumnie odwiedzającym go obcokrajowcom, dzieje Polski, które sprawiają, że jesteśmy dziś tu, gdzie jesteśmy i takimi, jakimi jesteśmy.

Nie sposób bowiem zrozumieć współczesnej Polski bez znajomości historii II wojny światowej.

Można się sprzeczać co do tego, jaki właściwie punkt widzenia prezentuje to niedawno powstałe muzeum. Ci, którzy śledzą jego historie wiedzą, że jego pierwotne założenie nie spodobało się jednym grupom społecznym i politycznym, zaś dzisiejszy sposób prezentowania, po zmianie, nie podoba się tym, którym podobało się na początku. Polityczne spory nie zmieniają jednak faktu, że Muzeum II Wojny Światowej opowiada historię najstraszniejszego konfliktu współczesności w sposób interesujący.

Dla pasjonatów historii drugiej wojny zawartość tego muzeum nie stanowi żadnej nowości. Dla nich podróż po świetnie przygotowanych salach to raczej przeżycie multimedialne i estetyczne, lepsze lub gorsze. Sęk w tym, że nie oni stanowią i stanowić będą większość odwiedzających.

Żyjemy w czasach odległych od potworności zniewolenia z czasów drugiej wojny. To sprawia, że nie tylko my, potomkowie ofiar, ale inni, potomkowie oprawców lub postronnych obserwatorów, zapominamy o szczegółach konfliktu, który ukształtował współczesny świat.

Nie tylko jednak świat. Druga wojna wpłynęła na to, jakim krajem stała się Polska. Zmieniła nasze granice. Zmieniła naszą strukturę narodowościową. Zaorała naszą mentalności. Zakrzywiła wartości moralne i w ów zmęczony naród wcisnęła socjalistyczna materię, która przez kolejne czterdzieści pięć lat kształtowała nas na obraz i podobieństwo sowieckich braci. W końcu zrównała ona z ziemią nasze miasta i nasze ulice. I warto o tym pamiętać, gdy czasami patrzymy na polski bezład i chaos, na brak estetyki i bałagan. Na gruzach trudno myśli się o złotych proporcjach.

O ruinie, w której znajdowała się Polska, w Krakowie myśli się inaczej i trudno się ją wyobraża. O ruinie Warszawy każdy wie, ale patrząc na wzbijające się ku niebo miasto wieżowców, czasami obraz ten w jakiś dziwny sposób się rozmywa. Po raz pierwszy naprawdę pomyślałem o tym, gdy jako młody chłopak odwiedzałem Gdańsk.

Idąc wtedy Długim Targiem w stronę Motławy, w pewnej chwili odbiłem na prawo i zrobiwszy kilka kroków wyszedłem z bajecznej starówki do czegoś, co trudno mi było do czegokolwiek przyrównać. Wszedłem do pustki.

W ostatnie dni marca 1945 roku mieszkańcom tysiącletniego miasta  trudno było sobie wyobrazić, że ich miasto przestanie istnieć. A jednak. W wyniku ogromnej ofensywy radzieckiej oraz zaciekłego oporu niemieckiego, miasto po wyzwoleniu stało się jedną wielką ruiną.

Mimo wszystko, jak w wielu innych miejscach w Polsce, włożono wiele wysiłku w odbudowę choćby części tkanki miejskiej. Tą najpiękniejszą oglądamy na gdańskiej starówce. Reszta to nadal często podupadłe i nietknięte ruiny, puste dziury w ziemi lub socjalistyczne klocki z czasów socjalistycznych. W najlepszym przypadku współczesnej realizacje mieszkaniowe czy komercyjne. Wszystko jednak, także i to, przechodzi dziś przez proces ogromnych przemian i inwestycji. Gdańska ponownie staje się perłą taką jaką był przez setki lat. Bogatą, elegancką i otwartą na świat.

Jak Gdańsk stawał się Gdańskiem

Historia Gdańska jest tak skomplikowana, jak cała historia Polski. Konflikty przeplatają się w niej z okresami rozwoju gospodarczego i bogactwa. Jest ona także zapisem polskich kontaktów z naszymi sąsiadami oraz dalekimi regionami, do których docierały wypływające z tego miasta statki.

Gdańsk objęty był polskim władaniem już za czasów Mieszka I, jednak jeśli szukać okresu historii, który wpłynął na niego najbardziej, były to czasy Hanzy, potężnej unii handlowej miast basenu Morza Północnego i Bałtyku. Zanim, jako bogata osada, stał się częścią wspomnianej unii, przechodził z rąk do rąk.

Najpierw z Brandenburskich do Krzyżackich. Następnie, po 150 latach nadeszły czasy panowania polskiego króla Kazimierza Jagiellończyka, który nadał miastu wiele przywilejów i uczynił je miastem królewskim z prawem bicia swojej monety. Późnej przez miasto przetaczała się wielka historia – wojny z Krzyżakami, potop szwedzki, przemarsz Napoleona, aż w końcu pierwsze strzały z pancernika Schleswig – Holstein w 1939 roku, które wyznaczały początek najgorszego konfliktu w dziejach.

Piękno dzisiejszego, starego Gdańska sprzed wieków podziwia się teraz podczas leniwych spacerów wzdłuż Długiego Targu oraz Motławy, jednak sama architektura to nie wszystko, co sprawia, że tak dla mnie, jak i wielu mi podobnych, Gdańsk to miejsce, w którym chce się bywać. Lub miejsce, w którym chce się żyć, często z wyboru.

I tak, skoro już o życiu i wyborach mowa, tak się składa, że Gdańsk to jedyne miasto w Polsce, do którego, jako ludzie związani z Krakowem, moglibyśmy się przeprowadzić. Podobnie jak wielu znajomych z południa, którzy swoje życie postanowili związać z tym przeciwległym biegunem kraju.

Pomyśleliśmy o tym z Magdaleną jeszcze zanim zaczęło to być praktykowane przez całkiem spore grono znajomych i nieznajomych. Wtedy, lata temu, spoglądaliśmy na pewne okno kamienicy na ulicy Mariackiej, według nas najpiękniejszej ulicy w Polsce. „Na sprzedaż” – mówił baner. Niestety mieszkanie na ulicy Mariackiej pozostało wtedy jedynie sferą marzeń. To co, pozostało po tej wspólnej wizycie to tradycja, że przy okazji każdej wizyty w Gdańsku, obowiązkowym punktem programu jest spacer po tej wyjątkowej, wręcz bajkowej ulicy.

Tak więc dokonaliśmy wyboru. Choć moglibyśmy w Gdańsku mieszkać, zostaliśmy w Małopolsce.

Opcji wyboru nie mieli za to Polacy tuż po II wojnie światowej. W kraju zainstalowano przysłanych przez Stalina komunistów, którzy przez następne 45 lat zmieniali Polskę w socjalistyczny twór, zaś mieszkańców w „homo sovieticus”. Jednak nigdy do końca się to nie udało.

O tym, jaką rolę odegrał Gdańsk i całe Pomorze w obalaniu w Polsce komunizmu, dowiecie się podczas wizyty w Europejskim Centrum Solidarności na terenie Stoczni Gdańskiej.

I jest to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które odwiedzić powinien każdy. Nie tylko przypomina i świetnie tłumaczy historię polskich strajków i zmagań z socjalistyczną władzą, ale także robi to w sposób, który wciąga nie tylko młodych polskich turystów, ale także obcokrajowców, którzy często po raz pierwszy dowiadują się o polskim wkładzie w rozbrajanie Bloku Wschodniego.

Upadek komunizmu w Polsce nie był ani spontaniczny, ani krwawy. Był on procesem powolnym i stopniowym.

W latach 80. Polskę dotknął poważny kryzys gospodarczy, do którego przyczyniły się błędy gospodarcze komunistycznej władzy. Społeczeństwo zareagowało wzburzeniem i buntem na serwowane przez władzę podwyżki cen. Rosło niezadowolenie społeczne, które w końcu znalazło ujście w robotniczych strajkach w 1980 r.

Jeden z najważniejszych strajków zaczął się 14 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. 31 sierpnia 1980 r., w wyniku negocjacji między robotnikami a władzą, zostały podpisane porozumienie gdańskie, które miały doprowadzić do zmian politycznych w całym kraju.

Jesienią 1980 roku powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Największy ruch społeczno-polityczny w PRL, który w szczytowym okresie zrzeszał 10 milionów Polaków. Ewenement na skalę świata.

Komunistyczna Władza w odpowiedzi na nasilające się protesty społeczne odpowiedziała wprowadzeniem stanu wojennego. Po z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Po pierwszej formalnej delegalizacji „Solidarności” w październiku 1982 roku, rozpoczęto aresztowania jej członków oraz szeroko zakrojone represje. Ruch przeszedł do podziemia.

Kilka lat później, w końcowej fazie PRL, po kolejnej fali strajków w roku 1988 działalność NSZZ „Solidarność” ponownie zalegalizowano w kwietniu roku 1989. W tym czasie trwały obrady „Okrągłego Stołu” (luty – kwiecień 1989 roku), które koniec końców zadecydowały o zmianach ustroju politycznego i gospodarczego państwa polskiego, a także przy okazji, ponownie podzieliły, wielokrotnie podzielony już naród.

Obrady zakończono podpisaniem porozumienia Okrągłego Stołu, które nie tylko stanowiło o fundamentalnych zmianach ustrojowych i organizacyjnych kraju, ale także umożliwiło opozycji związanej z NSZZ Solidarność wygranie pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych 4 czerwca 1989 roku, po których utworzony został pierwszy niekomunistycznego rząd Tadeusza Mazowieckiego.

4 czerwca 1989 roku to znamienna data. W Pekinie czołgi wysłane przez komunistyczny reżim rozjeżdżały protestujących na placu Tiananmen. W tym samym czasie w Polsce odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory parlamentarne, które zakończyły okres socjalizmu a rozpoczęły rozdział wolnej i demokratycznej Polski.

To, jakie przemiany przeszedł nasz kraj w minionych trzech dekadach, najbardziej widać po tym, jak spędzamy wolny czas. Podróżujemy na potęgę. Otwieramy wszędzie dobrze prosperujące biznesy. Jadamy na mieście w coraz to lepszych lokalach. Potrafimy cieszyć się życiem, na które ciężko pracujemy.

Polska to jeden z najczęściej odwiedzanych krajów świata, który na liście trzydziestu najbardziej turystycznych kierunków podróżniczych, plasuje się w środku peletonu.

Ten kraj przeszedł, owszem, czasami bardzo boleśnie, gigantyczną transformację od upadku PRL-u, podobnie jak i my, jego mieszkańcy. Powinniśmy być dumni z tego, co osiągamy każdego dnia i powinniśmy pamiętać, że to, co mamy nie jest wynikiem wspaniałości żadnej politycznej władzy. Jest wynikiem tego, że pozwolono nam, Polakom, działać. Dano nam wolność, z której świetnie korzystamy, i której nie damy sobie odebrać.

Dlatego bywając w Gdańsku, po całym dniu zwiedzania, poznawania historii miasta i kraju, gdy wieczorem zajdziecie do jakiegokolwiek lokalu, wypijcie toast – za wolność!

Gdańsk na weekend – praktycznie

Do Gdańska z południowego bieguna naszego kraju, łatwo i tanio można dolecieć Ryanairem oraz LOT-em (średnio od 150 do 300 zł za lot w dwie strony). Lot trwa od 35 minut do godziny w zależności od tego, którą linię wybierzemy. Lądując na gdańskim lotnisku w łatwy sposób dojedziemy koleją z nowoczesnej stacji przy terminalu do stacji Gdańsk Wrzeszcz a 3,5 zł. Możemy także dojechać bezpośrednio do centrum Uberem za około 35-40 złotych.

Gdańsk posiada świetną ofertę noclegową od tanich zakwaterować w ścisłym centrum po wszelkiego typu luksusowe hotele. Z powodu popularności miasta oraz całego obszaru Trójmiasta, zaleca się rezerwowanie wcześniej.

Kulinarnie, z własnego doświadczenia, warto zrobić kilka kroków w bok od Długiego Targu, i podobnie jak to działa w innych turystycznych miastach, wyeksplorować lokale na uboczu, które prezentują lepszą i ciekawszą ofertę aniżeli te nastawione na zagranicznych ruch turystyczny w ścisłym centrum.

Poszukującym informacji turystycznej na temat miasta, polecam wizytę na oficjalnym profilu miasta dla turystów, który przeszedł w ostatnich latach transformację i rebranding w zachodnim stylu: VISIT GDAŃSK.

 

Exit mobile version