Site icon Wojażer

Podróżnicze kłamstwa, które warto znać

Wszyscy dziś kłamiąWidziałeś wiadomości? Każdy młody człowiek dostanie mieszkanie na start! Nie widziałem, może dlatego, że telewizji nie mam. A wiesz, że Anka ma nowego chłopaka!? Nie no, przecież wczoraj widziałem ją ze starym. Pięć sekund. Tyle wystarczy, by sobie przypomnieć, że dziś jest 1 kwietnia. Dziś wszyscy kłamią. Tak naprawdę nie tylko dziś, bo kłamstwo, takie dużo, lub niewielkie, niewinne, wpisane jest w codzienność jak codzienna wizyta w toalecie. To brudny biznes, ale prawdziwy, taki życiowy do bólu.

Podróże kształcą?

Janek powtarzał, że podróże kształcą, że otwierają na świat i dają wiedzę, jakiej nie daje sterta przeczytanych książek. Janek być może nie trafił do Maroka, gdzie grupa całkiem młodych ludzi komentowała barbarzyństwo ciapatych kozojebców. Jak ja ich k***a nie lubię – powiedział jeden do drugiego nad dopiero wytargowaną pamiątką. Po powrocie do Polski jakieś piwko z naszymi?  – zapytał jeden drugiego – Nie mogę, mam egzamin z karnego. Wypijemy jak go zdam. Janek upierał się wielokrotnie, że dopiero wyjechawszy w dalekie krainy, poznawszy mieszkańców, poznawszy kulturę, człowiek staje się pełny, humanistyczny, dobry. Ale chyba nie poznał Pietrka, tak, tego dobrego Piotra, co wszystko wie najlepiej, który wszem i wobec opowiada, jak dziko żyją mieszkańcy Egiptu, jak śmieci walają się im na ulicach, że domy nawet nie pokończone. Widział na ekranie telewizora, był tam nawet na wycieczce. All inclusive. Z hotelu nie musiał wychodzić, co i tak wiedział, co zobaczy poza jego murami. Janek mówił, że odwiedzenie jakiegoś miejsca może zupełnie odmienić nasze patrzenie na sprawy. Nie poznał jednak Jurka, bo zawsze bał się, że wrócą potomkowie i zabiorą jego dom. Żona zmusiła go do wyjazdu na pielgrzymkę do Ziemi Świętej i gdy już Janek wyobrażał sobie Jurka, który patrzy na Ścianę Płaczu, ten wypalił – Żydki pier***lne, patrz synuś jak się kołysają. I może warto by było, żeby Janek poznał synusia, bo ten, uciekając w krainę swoich książek i zakochując się w Sklepach Cynamonowych, widział świat inaczej, delikatniej, przez inny pryzmat patrząc. Z nienawiści do ojca i jego poglądów poznawał świat zanim w ogóle zaczął do świata podróżować. Widzisz Janku, podróże kształcą tych, którzy już są wykształceni albo tych, którzy chcą, aby podróże ich wykształciły. Cała reszta jedzie ze swoimi tezami i w świecie poszukuje tylko ich potwierdzenia. Nie bądź takim idealistą Janku.

Rzuć pracę i podróżuj?

Realistami stali się Franek, Tomasz i Kasia. Każde z nich, rozrzucone po kraju i zupełnie sobie obce, natrafiło na swojej społecznościowej ścianie na piękny obraz z palmą wiszącą nad niebiańsko białym piaskiem. Zdjęcie zapewne z Goa, być może z Malediwów. Rzuć pracę i podróżuj! – krzyczała fotografia i tak mocno nęciła wizją życia w raju, że porzuciwszy pewnego dnia swoje normalne prace, ruszyli w podróż, na którą odkładali dziesięć wypłat z rzędu. Ruszyli w świat, przed siebie, pewni wyjątkowości ich podróży, z wielką nadzieją spoglądali na swoje młode strony, z których relacjonowali postępy, na rosnące statystyki i rosnącą ilość fanów w świecie naszym społecznościowym. Mijał pierwszy miesiąc i już tysiące kilometrów za pasem, gigabajty kolorowych fotografii i poradniki, jak żyć po rzuceniu pracy, tylko jedna rzecz trafiła ich gdzieś tak pod koniec dnia. Stan konta. Proza współczesności powoli wkraczała w ich portfele redukując wielomiesięczne oszczędności i chociaż wszystko wyglądało tak idealnie, ciągle zastanawiali się, dlaczego jeszcze nikt nie pisze? Jak masz zamiar się utrzymywać!? – krzyczała matka Franka, gdy powiedział, że zmienia życie. To proste – odpowiedział z wiarą w oczach – Będę żyć jako freelancer, będę pisać artykuły do gazet, potem przyjdą teksty sponsorowane, moje zdjęcia będą świadczyć o moim poziomie i zaangażowaniu! – upierał się przy swoim. Franek za bardzo chyba uwierzył w kolorowe opowieści Krzyśka, co siedzi już drugi rok w Azji i tylko widać, że raz w Duszanbe, drugi raz w Ałmaty, a w piątek to w ogóle dotarł do Ułan Ude. Tylko na internet narzeka. Ale Krzysiek nie powiedział Frankowi, że jest programistą najlepszego sortu i jego klientom naprawdę nie zależy, czy siedzi za biurkiem w Toruniu, czy może pod palmą  na Bali. Ważne, ze kod się zgadza. Kasia pierwsza zrozumiała, że czasami życie weryfikuje marzenia, bo gdyby to wszystko było takie proste, kto we współczesnym świecie pracowałby zamiast podróżować i pisać o świecie. Gdyby tak było kochana Kasiu, jeden ostatni robotnik pracujący w fabryce oglądałby wieczorem swojego facebooka patrząc, jak 99 z jego 100 znajomych, podróżuje, pisze o świecie i zarabia.

Podróże za darmo?

Naprawdę dobrze zarabia Michał, co to kody klepie. Mam nadzieję, że to wszystko kiedyś nie walnie, bo z kolegami programistami będziemy pierwsi wtedy wyciągać ręce po zapomogę – żartuje pokazując grafikę z żebrzącym, byłym pracownikiem Google’a, który trafił na ulicę, gdy na Ziemi zabrakło prądu. Michał świetnie zarabia, ale jego prawdziwą pasją są podróże a największą dumą to, że podróżuje za darmoJak pojechałem do Gruzji, to stary, to tam się działo – chwalił się koledze w otwartym przedziale PKP – jaka tam była impreza stary! Jak wylądowaliśmy z Markiem w Kutaisi, to szukaliśmy jakiegoś stopa, co nas zabierze do Mestii. I jechał taki młokos, wariat jeden, powiedział, że do babki jedzie zawieźć jej zapasy i nas zabierze. Tak się nam gadało w drodze, że zaprosił nas do domu na wino i tam ta babcia, jakie ona jedzenie robiła, jakie pyszne te ichnie pierogi, mówię ci. I koniec końców nawet grosza nie zapłaciliśmy za ten hostel, co zabukowaliśmy, bo nas u siebie przespali. A ten Gieorgi to nas potem jeszcze zawiózł na lotnisko! I wszystko za darmo! Michał może i ma głowę do pisania kodu, ale chyba stracił koncentrację na lekcjach ekonomii. Na tych uczono wielu rzeczy i między innymi tego, że w życiu raczej nic nie ma za darmo. Może poza miłością, ale i to nie do końca jest oczywiste. Michał najwidoczniej nie rozumiał, że jego przejazd do Mestii nie był darmowy, go Gieorgi zapłacił za paliwo. Jedzenie, które jadł, ktoś kupił w sklepie, a za wodę pod prysznicem i pranie pościeli, na której spał, zapłaciła babka, u której się zatrzymał. Piękne jest to, że jeszcze te historie w zmieniającej się Gruzji, nadal występują, ale czy to naprawdę jest podróż za darmo, a nie podróż na kogoś koszt, podróż z dobrego serca uczyniona tańszą. Michał na pewno nie czytał też tekstu post-turysta, bo gdyby czytał, wiedziałby, że plecie bzdury na całego.

Życie w podróży?

Na całego bzdury plotłem też ja, Wojażer. Jak każdy na początkowym etapie zachłyśnięcia się światem uważałem, że życie w podróży jest najlepsze, że każdy powinien podróżować i że w ogóle całe życie toczy się wokół podróży i każdy jeden człowiek spogląda na nasze kolorowe ściany społecznościowe. Nie, nie każdy. Nie każdy musi podróżować, nie każdy też chce, nie każdy może. Niektórym wystarczy o podróżach poczytać, by przenieść się do innego świata, by oderwać się na chwilę od swojego życia. I jakiekolwiek życie by to nie było, zawsze jest piękne, bo jest jedno i dobrze zadbać, by to jedno życie przeżyć pięknie. I niekoniecznie w podróży. To, czego nauczyłem się w ostatnim czasie to myśl, że życie w podróży wcale nie jest najlepsze, bo odrywa człowieka od ludzi i relacji, które pielęgnuje od lat, niczym mały ogródek. Wyjeżdżając przed siebie i rzucając wszystko odbywa setki, jeśli nie tysiące interakcji, by potem zastanowić się nad pozornością tychże znajomości, nad ich kruchością, ulotnością. Nie oceniając zupełnie tych, którzy w podróży żyją, oceniam siebie, który w podróży chciał żyć. Przestałem tego chcieć, gdy zrozumiałem, że dwie chwile w wyjazdach są najpiękniejsze. Pierwsze, gdy ten się zaczyna i druga, gdy się kończy i gdy wracam do swojego miejsca i swoich ludzi. Wracam, by przemyśleć to, co zobaczyłem, by to opisać, by o tym opowiedzieć i aby powspominać, w gronie przyjaciół i bliskich.

Wszyscy w życiu kłamią. Czasami są to kłamstwa małe i niewinna, czasami duże i męczące. W podróżach też się kłamie, czasami trochę a czasami trochę bardziej.

PS: Nie, nie zamykam Wojażera, jak pisałem w zapowiedzi tej historii. To takie małe kłamstwo. Prima Aprilis!

Exit mobile version