Powyższe słowa pochodzą z przewodnika Karla Baedekera po Austrii wydanego dla anglojęzycznych podróżników w 1900 roku. Wpadł on w moje ręce dzięki uprzejmości znajomego. Gdy pierwszy raz wertowaliśmy wspólnie strony przewodnika po C.K. monarchii, nie mogliśmy wyjść z podziwu, jak wiele obserwacji nie straciło na aktualności pomimo upływu ponad 120 lat od publikacji.
„Kraków. Położony na styku Rudawy i Wisły, kiedyś (1320 – 1610) stolica Polski, obecnie austriacka forteca pierwszej klasy, miasto o populacji 100,000 mieszkańców, z czego jedna trzecia to Żydzi oraz 6000 żołnierzy garnizonu wojskowego” – czytam te pierwsze słowa wprowadzające podróżnego sprzed ponad stu lat do miasta, które do pandemii odwiedzało kilkanaście milionów turytów rocznie, i nie mogę wyjść ze stanu zdziwienia, jak bardzo prowincjonalnym, sennym i zupełnie nieważnym był gród Kraka w czasach C.K. Monarchii. W Galicji liczył się przede wszystkim Lwów.
Jakąś niewielką namiastkę tego stanu rzeczy miałem, gdy podczas pandemicznego zamknięcia spacerowałem po grodzie Kraka. Ten jednak, choć jest stolicą mojego heimatu – mojej małej ojczyzny – Małopolski – jest dziś przede wszystkim miejscem mojej pracy, mojego obcowania z kulturą i sztuką. Nie jest jednak już domem. Tym stała się podkrakowska miejscowość, w której mieszkamy wspólnie z Magdaleną od końca 2017 roku. Nic w minionych latach nie skłoniło mnie bardziej do odkrywania tych wszystkich pięknych podkrakowskich miejscowości jak wspomniana pandemia właśnie.
Na pierwszy rzut poszły wszystkie owe cudowne dolinki, rezerwaty, lasy i skały, jednak kultura człowieka pasjonuje mnie równie mocno jak piękno przyrody. Chciałem więc wgłębić się w przeszłość tych podkrakowskich okolic, a jeśli jest jakieś miejsce, w którym poczujecie klimat i czar nadwiślańskiej, podkrakowskiej miejscowości, to jest nim zdecydowanie Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie.
Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie
Łatwo do niego trafić. Wyjeżdżając z Krakowa kierujemy się na zachód, drogę na Oświęcim. Na rondzie przed Babicami odbijamy do centrum, mijamy je i po chwili odnajdujemy cel naszej podróży.
Skansen położony u stóp wzgórza Lipowiec w gminie Babice to miejsce, w którym zgromadzono najcenniejsze zabytki drewnianej architektury Zachodniej Małopolski. Do niedawna odwiedzić można było tak kompleks jak i położony nad nim zamek Lipowiec. Ten drugi pozostaje na tę chwilę (połowa 2020) zamknięty.
Wybierając się do Wygiełzowa, przenosimy się do Małopolski sprzed ponad stulecia, gdy ziemiami tymi zarządzał Wiedeń a życiem chłopów zarządzał dwór. Dlatego też od dworku szlacheckiego właśnie rozpoczynam wizytę w skansenie. Ten pochodzący z Drogini dwór z 1730 roku to drewniany, otynkowany i bielony dom rodziny Bzowskich. W salach dworu urządzono ekspozycję, która ma nam pomóc zrozumieć, jak wyglądało życie szlacheckie przed 1945 rokiem.
Wychodząc z dworu i kontynuując spacer po całym kompleksie, wkraczamy z kolei w świat utraconych już, podkrakowskich wsi. W centrum ekspozycji uwagę zwracają dwie budowle – piękny, drewniany kościół z Ryczowa oraz stojąca obok plebania z Bęczyna. Świątynia sięga swoją historią do 1623 roku i po dziś dzień zachowała ona swoje oryginalne wyposażenie. Kompleks świątynny połączony jest ścieżką i schodami z budynkiem parafii, który pochodzi z kolei z 1892 roku.
Dalej podziwiać możemy wiele chłopskich chałup pochodzących z takich miejscości jak Chrzanów, Alwernia, Przeginia Duchowna, Podolsze czy Przeciszów. Na odwiedzających szczególne wrażenie robi Chałupa Sołtysia z Przegini Duchownej z 1862 roku, która należy do najznamienitszych domów chłopskich.
Ta, zdawałoby się, idylliczna wręcz przestrzeń, niewiele jednak ma wspólnego z obrazem galicyjskiej wsi sprzed wieku. To w końcu z tejże biednej, rozdrobnionej i naprawdę ubogiej, typowej wsi, całe masy uciekały za ocean w poszukiwaniu lepszego życia. O biedzie tych czasów przypomina chociażby chałupa z Płazy, przykład czterech kątów wiejskiej biedoty.
Warto także zaglądać przez te swoiste okna na przeszłość. Do każdego budynku należy koniecznie wejść, gdyż ekspozycje wewnętrzne świetnie oddają ducha tamtych czasów. Zobaczymy szkołę z początku XX wieku, bogate wnętrza chłopskich domów, pracownie, podwórza, elementy wystroju.
Jak każdy park etnograficzny, tak i ten, opowiada nam historię życia naszych przodków. Z perspektywy współczesnego człowieka, jest ten skansen jednak przede wszystkim swoistą ucieczką w idylliczną bajkę o przeszłości. I jeśli ma on służyć ucieczce od realnego, rozbieganego świata, niech i tak będzie. Dlatego też cieszył mnie widok wielu osób, które podobnie jak ja, przyjechały tam na spacer, na piknij na łonie natury lub na sesje fotograficzną.
A jeśli podczas spacerowanie zgłodniejecie, do skansenu przylega karczma, która w ostatnim czasie przeszła poważny lifting i dziś jest prawdziwą przystanią, do której można zaglądnąć, dobrze zjeść i odpocząć w cieniu drzew.
Wygiełzów to jedynie około 40 minut jazdy od Krakowa. Krótka podróż, która przeniesie nas w przeszłość i pozwoli zrelaksować się w niesamowitych okolicznościach historii i przyrody. Polecam bardzo! Informacje o parku etnograficznym znajdziecie tutaj.
Bardzo fajna okolica. Takie miejsca warto odwiedzić!
„…jedynie około 40 minut jazdy od Krakowa..” – WŁASNYM SAMOCHODEM / MOTOCYKLEM !!!!
Miejsce i okolica urokliwa ale raczej nie liczcie na publiczny transport, zwłaszcza w weekendy
Niestety. Do wielu miejsc chciałbym dotrzeć transportem, ale on w czasach pandemii (i wcześniej już) stał się dosłownie nieistniejący. Pozostaje jeszcze wybrać się na wycieczkę rowerem. Też tak jeździłem po tych okolicach.
Znam to miejsce, szczególnie piękne wiosną 🙂
Pięknie i bardzo klimatycznie. Polska naprawdę jest wspaniała, dzięki, że przybliżasz takie miejsca… 🙂