Azja Jordania Świat

Pustynia Wadi Rum. Magia beduińskiej Jordanii

Według mojej subiektywnej klasyfikacji, najpiękniejsze miejsce w Jordanii i jedno z najpiękniejszych na świecie.

Zaparzona po turecku, jordańska kawa z kardamonem, osładzała deszczowy poranek w Wadi Musa. Miasteczko, które rozlewa się wokół Petry, najpopularniejszej atrakcji Jordanii, dosłownie zakryły strugi ulewnego, listopadowego deszczu. Petra została zamknięta. Szybki rzut okiem na mapę pomaga w podejmowaniu spontanicznych decyzji. Tego dnia, gdy wiadomo było, że nic nie zobaczę w w miejscu, w którym jestem, postanowiłem przemieścić się sto pięćdziesiąt kilometrów dalej. Dotarłem na pustynię Wadi Rum i szybko się zakochałem.

Podróże uczą wielu rzeczy. Z biegiem czasu nabiera się dystansu oraz uczy się, że naprawdę nie sposób zaplanować wszystko tak, jak byśmy chcieli. I jeśli gdzieś musimy dokonywać korekt, to często właśnie podczas podróży. Tak było i tego dnia, gdy gdzieś za chmurami pozostawiałem Petrę i ruszałem w stronę pustyni, którą, według planu, odwiedzić miałem później. Zobaczysz Petrę jutro – rzekł do mnie kierowca – Inszallah! Jak Bóg da.

Podróże są też jak film. Wyrywają nas z codzienności i przenoszą w inną rzeczywistość. Nieczęsto jakieś miejsce robi na mnie takie wrażenie jak to, do którego wtedy dotarłem. Jak się okazało, widziałem je wcześniej wielokrotnie.

Wadi Rum jest częścią „Złotego Trójkąta” atrakcji turystycznych Jordanii, wraz z Akabą i Petrą. Obszar chroniony jest także jednym z czterech miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w Królestwie.

Pustynna dolina została wspomniana w starożytnych greckich i rzymskich relacjach historycznych a także została opisana przez Lawrence’a z Arabii jako „rozległa, pełna echa i boska”.

Film.

Goń się, Armstrong. – mówi bohater Marsjanina grany przez Matta Damona. Od pierwszego kroku człowieka na księżycu mija już dużo czasu. Ludzkość dokonuje jednak kolejnego wielkiego kroku – wysyła pierwszego człowieka na czerwona planetę. Purytańska sceneria, w której odbywa się akcja tego naprawdę niezłego filmu, nie wymaga długiej podróży. To właśnie pustynia Wadi Rum zagrała Marsa i zrobiła to niezwykle. Gdy człowiek dociera do tego miejsca, wyobraźnia zaczyna pracować mocniej, intensywniej. Wystarczy przysiąść na chwilę i wyobrazić sobie, iż jesteśmy jedynymi ca całej planecie.

Wadi Rum było scenerią niejednego filmu. Czerwona Planeta z 2000 roku. Gwiezdne Wojny z 2016. Wszystkie pieniądze świata z 2017 i wiele innych. Jednak dwie produkcje odciskają na tym miejscu najmocniejsze piętno – wspomniany Marsjanin oraz pochodzący z 1962 roku i nagrodzony siedmioma Oskarami – Lawrence z Arabii.

Lawrance z Arabii.

Jeśli ktoś nigdy nie słyszał tego nazwiska, podczas pobytu w Jordanii usłyszy je wielokrotnie. Spopularyzowana przez kino opowieść to historia prawdziwego człowieka, który zapisał bardzo ważną kartę historii regionu. Dzieje współczesnej Jordanii sięgają początku ubiegłego wieku, kiedy wielkie imperium osmańskie chyliło się ku upadkowi. Tak kończyła się dominacja Turków, a zaczynał się okres odrodzenia arabskiego w regionie. Po wiekach zapaści cały region zamieszkiwany był głównie przez plemiona koczownicze, nad którymi trudno było sprawować władzę. Rok 1918 to moment, w którym ostatecznie wyparto Turków, w dużej mierze dzięki udanemu powstaniu arabskiemu, które trwało od 1916 roku. Ogromną rolę odegrała postać Thomasa Edwarda Lawrence’a, znanego po dziś dzień jako Lawrence z Arabii.

Wielka Brytania, która w tym czasie rozgrywała wielką politykę w regionie wraz z Francją, obiecała plemionom arabskim wolność oraz utworzenie wielkiego państwa arabskiego w regionie. Zamiast tego, po zwycięstwie nad Turkami, ziemie podzielono proporcjonalnie między wielkie, europejskie potęgi kolonialne. Utworzone państwa, formalnie rządzone przez arabskich władców, w rzeczywistości pozostawały pod bezpośrednim nadzorem Wielkiej Brytanii i Francji.

Film oparty na doświadczeniach T.E. Lawrence’a to historia oficera, który dołącza do wojska przywódcy arabskiego powstania – emira Fajsala. Dzięki brawurowej akcji zdobycia fortu Akaba wraz z niewielkim oddziałem, Lawrence zyskuje miano bohatera tak wśród swoich rodaków, jak i Arabów.

Beduini.

Skryta na skraju pustyni, odizolowana od świata wioska, położona jest 330 kilometrów na południe od Ammanu, stolicy Jordanii. To miejsce, wraz z rozległą i bajecznie piękną pustynią, to ziemia lokalnych Beduinów, ludzi konserwatywnych i niezwykle religijnych, a przy tym o otwartym i gościnnym sercu.

Beduiński sposób życia w bezpośredni sposób połączony jest z pustynią oraz stworzeniami, które ją zamieszkują. Ich życie zależy, czy też zależało, od ich wielbłądów, kóz i owiec. Dziś zdaje się w znacznej mierze zależeć od ilości turystów, którzy napływają do tego miejsca, co nie zmienia faktu, iż Beduini pozostają wierni swoim tradycjom i nadal zadziwiają ogromną gościnnością, choć ta, jak i wszystko w przemyśle turystycznym, ma też swoją cenę.

Beduini to odważni, hojni i gościnni ludzie. Ich kultura byłaby niekompletna bez kawy. Ta z kolei jest czymś więcej aniżeli zwykłym napojem. Jej obecność w domu to świadectwo, że gospodarz zawsze jest gotowy na przyjęcia gości.

Zgodnie z beduińską tradycją, gospodarz nie wnika w szczegóły wizyty obcego człowieka przez pierwsze trzy dni. Byłoby to uznane za nietakt. Beduini posiadają swój stary kodeks prawa i porządku. W każdym regionie istnieje szanowany sędzia, zaś każde plemię posiada swojego szejka – człowieka odpowiedzialnego za opiekę nad swoimi ludźmi, rozwiązywanie problemów ale także przyjmowanie gości, którzy przybywają do plemienia.

Także wygląd beduińskich osad oraz namiotów ma swoje specyficzne cechy. Beduiński namiot wyróżnia się czarnym kolorem z białymi paskami. Do ich wykonania używa się koźlich włosów oraz wielbłądzich włókien, które chronią także przez opadami. Wyprodukowanie jednego namiotu normalnie wymagało dwóch lat tkania przez jedną kobietę.

Beduini, koczownicze plemiona, które przez wieki zamieszkiwały Bliski Wschód i Afrykę Północną, byli kluczem do zrozumienia jednych z najtrudniejszych rejonów naszej ziemi. Napoleon Bonaparte powiedział kiedyś o nich tak:

Są oni największą plagą Egiptu, ale nie można pominąć ich istotnej działalności, trzeba przyznać, że są oni niezbędni. Bez nich ten piękny kraj nie mógłby utrzymać łączności z Syrią, Arabią, oazami, królestwem Sennaru, Darfurem, Abisynią, Trypolitanią i królestwem Fezzanu. Bez nich transport od Nilu do Morza Czerwonego i z Kairu do Suezu byłby niemożliwy.

I choć współcześnie jedynie 1-2 procent Beduinów prowadzi prawdziwie koczowniczy tryb życia, pozostają oni prawdziwymi specjalistami w sprawach pustyni. Także tej w Wadi Rum, którą jako jedyni znają w każdym calu – tak pod względem jej piękna, jak i czyhających tam na człowieka zagrożeń.

Pustynia.

Południowy, pustynny rejon kraju, wyróżnia się jedną z najpiękniejszych pustyń świata. Im dalej na południe Jordanii podróżujemy, tym bardziej ciekawe formy przyjmuje krajobraz, który obserwujemy po drodze. Ponadto doświadczyć można wspaniałych spektaklów pełnych najróżniejszych barw. Kolory skał zmieniają się od czerwieni, przez pomarańcz, żółć aż do odcieni szarości czy bieli. Właściwości skał granitowych i piaskowców, które występują na tym obszarze, sprawiają, sprawiają, że najpiękniejsze barwy obserwować można porankami oraz o zachodzie słońca.

Wadi Rum jest wszystkim, czego człowiek oczekuje od słowa „pustynia”: ekstremalne temperatury – potworny gorąc latem, przejmujący chłód zimą. Jak każda pustynia, także i ta ma swoje kaprysy i bywa ona niezwykle niebezpieczna.

Pomimo swojego ascetycznego wyglądu, Wadi Rum jest miejscem o niezwykle rozwiniętym ekosystemie. Podczas opadów deszczu kwitnie tutaj ponad 200 rodzajów roślin i traw. Cały obszar jest też istnym rajem dla ptactwa. Większość zwierząt i drapieżników wychodzi na wydmy pustyni głównie w nocy, gdyż panujący tutaj przez większość roku skwar, skutecznie chowa wszelkie formy życia, gdy piaski spowite są przez upalne słońce.

Wszyscy Jordańczycy twierdzą z kolei, że Wadi Rum najpiękniej wygląda po deszczu. Na miejsce przyjechałem godzinę po zakończeniu mocnych opadów. Zastałem szczęśliwych (dzięki wodzie) mieszkańców i barwy, które po dziś nie opuszczają mojej pamięci.

Wadi – oznacza dolinę. Rum – teren położony wyżej. W praktyce nazwa oznacza obszar pustynny położony wysoko nad poziomem morza.

Camp.

Duża część podróżnych wpada na ten obszar na dzień lub nawet kilka godzin. Warto jednak rozważyć zatrzymanie się w jednym z beduińskich obozów na terenie pustyni chociażby na jedną noc.

Cały obszar pustyni Wadi Rum to teren chroniony przez Królestwo. Wszystko, co napotkamy poza obszarem wioski, która jest bramą do pustyni, to konstrukcje tymczasowe, które w każdej chwili mogą być rozebrane i wywiezione lub przewiezione w inne miejsce. Opcji obozowania w nocy mamy wiele – od naprawdę prostych do niezwykle luksusowych. W moim przypadku wybór padł na jeden z najbardziej luksusowych kompleksów – Aisha Luxury Camp. Oprócz namiotów o powierzchni kilkudziesięciu metrów z własnymi łazienkami oraz klimatyzacją / ogrzewaniem, obóz oferuje jeszcze dwie rzeczy, które doceni każdy wymagający turysta – świetną kuchnię w restauracji oraz brak wifi oraz zasięgu jakiejkolwiek telefonii komórkowej w promieniu kilku kilometrów. Odpoczynek i regeneracja umysłowa – gwarantowane.

Pustynia Wadi Rum – przewodnik i informacje praktyczne

Większość ludzi dociera na miejsce na trzy sposoby: zorganizowaną wycieczką, samochodem z kierowcą lub własnym, wynajętym samochodem. Każdy, niezależnie od tego, jak dojedzie na miejsce, na początku trafia do tak zwanego Visitor Centre.

Wstęp na teren Wadi Rum jest ściśle kontrolowany. Wszelki wjazd samochodem czy wielbłądem musi być zorganizowany i opłacony w Visitor Centre (12 JD).

Kilka kilometrów dalej po przekroczeniu bramy centrym turystycznego, dociera się do wioski Rum, czyli głównego punktu, z którego prowadzone są wszystkie aktywności na terenie pustyni. To ostatnie miejsce przed wyruszeniem w pustynie, w którym uzupełnić możemy zapasy picia i jedzenia a także zjeść coś zanim spędzimy cały dzień w terenie i zjemy kolację w jednym z obozów na pustyni.

Zdawałoby się, że głównym sposobem zwiedzania pustynie jest wielbłąd, jednak, pomimo ciągłej miłości człowieka do tego zwierzęcia, beduini równie mocno pokochali swoje Toyoty. Oferowane turystom wycieczki to z reguły około 4-godzinne wycieczki samochodem po najpiękniejszych częściach pustyni z bezpośredniej bliskości wioski Rum.

Jak wygląda typowe zwiedzanie pustyni Wadi Rum?

  • Szybka panorama obszaru z górnej części Visitor Centre.
  • Kilka minut w wiosce Rum na zakupy zapasów, przekąszenie czegoś i wybór sposobu przemieszczania się po pustyni (wielbłądem lub jeepem).
  • Źródło Lawrence’a: pierwsze miejsce, w którym zatrzymują się turyści, szczególnie ci, których obchodzi cokolwiek związane z bohaterem.
  • Wydmy Al Hasany: jedno z najbardziej spektakularnych miejsce pustyni.
  • Wypad na któryś z kamiennych mostów pustyni.
  • Przejazd na wieczór do obozu – kolacja i kontemplacja. Dla tych, którzy nudzą się długimi wieczorami i szukają jakiejś rozrywki (temat dosyć ograniczony w tych okolicach), warto wspomnieć o tym, że pustynie oferują jedne z najwspanialszych widoków na gwiazdy.

Co myślicie o miejscu? Chcecie pojechać? Napiszcie w komentarzach.


Rekomendacja

Jordanię zwiedzałem we współpracy z lokalnym operatorem wycieczek lokalnych: 

Why Jordan Tours

Agencja posiada ludzi w całym kraju i dostarcza rozwiązań dla tych, którzy cenią sobie dobrą organizację i którzy nie mają wybitnie dużej ilości czasu na zwiedzanie. Jordania nie należy do tanich krajów zaś wszelkie usługi turystyczne należą raczej do drogich, dlatego też warto rozważyć skorzystanie z usług lokalnych biur podróży. 

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

19 komentarzy dotyczących “Pustynia Wadi Rum. Magia beduińskiej Jordanii

  1. Pustynia Wadi Rum, serce beduińskiej Jordanii, to wyjątkowy krajobraz, w którym ziemia snuje opowieści dla tych, którzy umieją je wysłuchać. Między piaskowymi falami, skałami śpiewającymi o wiekach, ukryta jest magia i duch podróży. Piękno tych pustynnych piasków i czerwonych klifów przenika duszę, a nocą niebo staje się płótnem gwiazd. To nie tylko przestrzeń geologiczna, to żywa legenda, w której wędrowcy odnajdują oddech, a beduińskie opowieści przekazują mądrość przeszłości. Tutaj cisza przemawia głośniej niż słowa, a Wadi Rum wplata swoje zaklęcia w serca poszukiwaczy piękna i spokoju.

  2. Nie ma skażenia światłem tak jak w mieście to widać ładnie gwiazdy 🙂 mi się podoba spokój jaki byje od tych zdjęć

  3. polecam własny namiot i pieszą wędrówkę po pustyni. Można ją poczuć i posmakować jak się przedepcze nba własnych nogach , zajrzeć tam gdzie nie zagląda się z kierowcą samochudu. Jest to duży problem bo auta rozjeżdżają roślinność napiaskową, do tego śmieci. Plastikowe butelki, które beduini porzucaja wszędzie gdzie zacumują. Przykre to. Ale i tak jest pięknie!!!! 🙂

  4. Monika Tchorzewska

    Piekne zdjecia, wspaniale swiatlo i kolorystyka.
    Do Wadi Rum da sie dojechac komunikacja busem. Jest polaczenie z Akaba i oczywiscie Petra. W ogole po Jordanii autobusem jezdzi sie niezle. Uwaga, na przystankach na prowincji sa strony meskie i kobiece 🙂
    Jest to znakomita okazja na pogadanie z kobietami (jesli nia jestes, facetow nie beda zagadywac). W moim przypadku bariera chlodu zostala zlamana przez wytatuowana staruszke, ktora chciala pogadac i zazadala od mlodszych tlumaczenia. Wiec z tymi interakcjami to zaden klopot, jesli pozna sie odrobine i uszanuje obyczaje.
    A i sa ladne, piesze wycieczki wokol campu ( wtedy nie bylo mnie stac na toyote), w strone gor i zlebow.
    A takze mozliwosc wspinaczki z przewodnikiem. Przy takiej pieszej, indywidualnej eskapadzie mozna tez spotkac Beduinow, pogadac w relacji innej niz klient-przewodnik. Moze zrobia Wam herbate na rozpalonym ognisku i opowiedza cos ciekawego, jak to nam sie przydarzylo.

  5. A ja naiwna tak się zachwycałam Saharą, że planując Petrę chciałam Wadi Rum sobie odpuścić, bo co tam mi pustynia:) Marcin, dzięki za ten wpis, WR odpuścić się nie da.

  6. Ależ doskonała kolorystyka 😛 Rzeczywiście, czerwony piasek jak z Marsa 😀

  7. Piękne widoki. Odkąd pojawiły się tylko loty do Jordanii to mam ochotę tam polecieć. Trzeba będzie to wreszcie zrealizować 🙂

  8. Wadi Rum i mnie oczarowała, tym bardziej, że miałam ją tylko dla siebie. Byłam tam poza sezonem, więc nie towarzyszyli mi inni turyści. Tylko ja i mój lokalny kierowca toyoty. Na samym początku spytał mnie, czy wolę jechać do obozu, który jest zupełnie pusty, czy może zgodziłabym się przenocować w tradycyjnym namiocie u jego rodziny. Wybrałam oczywiście to drugie i to była wspaniała (choć mroźna) noc!

  9. Bliżej jej do Marsa niż do Ziemi 🙂 muszę sie tam wybrać, niesamowite miejsce!

  10. Dotarłem do tego tekstu bo wybieram się tam w marcu i już miałem rezygnować z Wadi Rum, ale teraz … nie odpuszczę. Dzięki za ciekawy opis.

    Pozdrowienia

    Dariusz

  11. Niesamowite miejsce. Właśnie wylądowało na mojej liście miejsc do odwiedzenia. 😉

  12. Pingback: Jordania. Przewodnik na szybki i dobrze zorganizowany weekend – Wojażer

  13. Wow, Wojażer! Bywam regularnie na cudownej Pustyni Atakama w Chile, ale Twoje zdjęcia absolutnie mnie oczarowały <3

  14. To zdecydowanie jest najpiękniejsza pustynia świata. Te kolory są niesamowite. Zazdroszczę 😉

  15. W tym roku skupiłam się na Izraelu i świadomie odpuściłam Jordanię, ale z uwagi na tanie loty z Krakowa- bardzo mam w planach <3 Zdjęcia są po prostu obłędne!

  16. sekulada.com

    Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że pustynia może być aż tak fascynującym miejscem. Rozważam wyjazd do Jordanii, ale naturalnie myślałem wyłącznie o Petrze i Ammanie. Niemniej jednak widzę, że trzeba będzie zrewidować te plany. Zastanawiam się czy jest coś jeszcze co mógłbyś polecić w Jordanii? 🙂

  17. Byłam w styczniu i też Petrę zalał deszcz…
    Byłam innym obozie, gdzie było tylko 4 czy 5 namiotów i tylko 2 zajęte. O 6 rano wyjazd na wschód słońca nad pustynią i pozostałe niesamowite rzeczy. Beduin, który rozpalił ognisko z niewiadomo czego i zaparzył herbatę z szałwią… Było cudnie :-).

  18. Te kolory, po deszczu, coś przepięknego!
    Nie mogę przestać się zachwycać!

  19. Miss-Gaijin.pl

    No właśnie wiedziałam, że skądś już kojarzę te białe kopuły, skały i czerwonawy piasek -nie sądziłam, że przypominały mi Marsa😁

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading