Europa Grecja Przewodniki Świat

Ateny. Przewodnik i atrakcje stolicy Grecji

Stolica Grecji to jedno z najtrudniejszych miast w Europie. Najtrudniejszych w odbiorze. Miasto upadłe, ale jednocześnie wciągające. Jakie jest?

Grecja. Pierwsze skojarzenia krążą wokół rajskich wysp, bielonych domostw, dobrego jedzenia i upalnego słońca. Czyli prawie wszystkiego, czego nie było mi dane doświadczyć.

Początki nie były jednak najgorsze. Choć słońce chowało się za chmurami z każdą minutą po wylądowaniu na ateńskim lotnisku, nic jeszcze nie zapowiadało wielkiego tajfunu, który miał uderzyć w całą Grecję akurat wtedy, kiedy mnie rzuciła w tym kierunku praca. Kolejka łącząca dalekie lotnisko z centrum Aten, pozwoliła przez chwilę rzucić okiem na krajobrazu kraju, którego los oraz złe wybory, rzuciły w ostatnich latach na kolana.

Gdy już dotarłem do miasta i chwilę przespacerowałem się po jego ulicach, pewne medialne historie nabrały konkretnych barw i obrazów. Chwilę potem spadły pierwsze krople deszczu, który nie opuszczał mnie aż do dnia wylotu. Podobnie jak myśl, że każdy polski polityk powinien przynajmniej raz w roku polecieć do Aten, aby zapamiętać, jak nie powinna kiedyś wyglądać Warszawa i jakich wyborów dokonywać, aby do tego nie doprowadzić.

Historię z Grekami mamy podobną. I nie mówię tutaj o czasach antycznych, bo w kunszcie pierwszej demokracji nikt z nimi konkurować nie może. Mam tu raczej na myśli historię kiedyś wielkiego narodu, którego historia rzuciła na kolana. Ich rzuciła wcześniej. Wraz z upadkiem Konstantynopola w 1453 roku tak Grecja jak i cały region, wpadły w osmańskie ręce. Pod jarzmem imperium Grecy żyli przez kilkaset lat, by niepodległość odzyskać dopiero w 1830 roku, niedługo po tym, gdy Rzeczypospolita ją utraciła. Polski na mapie Europy nie było przez 123 lata, Grecji przez 377 lat.

Grecja Ateny.JPG

W okresie swojej współczesnej niepodległości Grecja zdążyła być monarchią, republiką, kolaborować z Niemcami, potem ponownie być republiką aż wpadła w ręce wojskowej junty obalonej dopiero w 1974 roku. Oba kraje przeszły trudne ścieżki, jednak w pewnym momencie swojej najnowszej historii Grecy poczuli, że karma wraca do hellenistycznego narodu. Gdy Polacy przeżywali szok Balcerowicza i bolesne przejście z socjalizmu do kapitalizmu, jedna lekcja, którą odrobili to ta, że na swoje państwo nigdy nie można liczyć. Szczególnie na jego socjal. Nie zadbasz o siebie – przepadniesz. W Grecji, wraz z trwającym od przyłączenia do Unii wzrostem gospodarczy, wzrastało też poczucie wygody i komfortu socjalnego, który pewnego dnia doprowadził do tragedii.

Dlaczego wspominamy o tym na stronie podróżniczej? Z prostej przyczyny – ciężki odbiór współczesnych Aten przez podróżnych przybywających do stolicy Grecji, jest pochodną tego, co wydarzyło się w kraju przez minione lata. Czyli?

Spójrzmy na kilka absolutnie podstawowych faktów, które doprowadziły do tego, że kraj ruin stanął w ruinie.

Ateny przewodnik

Wejście do strefy euro

Trudno winić Polaków za to, że przy ogromnej miłości do Unii (80% poparcia dla członkostwa), niewielu kwapi się do przyjęcia wspólnej waluty. W tym politycy i niżej podpisany, powszechnie znany euroentuzjasta.

Grecja wkroczyła do strefy euro w sposób zupełnie nieuprawniony najzwyczajniej w świecie sfałszowała dokumenty finansowe. Gdyby tego nie zrobiła, nie zostałaby przyjęta do eurozony. Gdyby nie zostało, może mogłaby efektywniej walczyć z kryzysem.

Czynniki zewnętrzne

Grecja wstępując do strefy euro znalazła się w prestiżowym klubie z Niemcami czy Francją i przez to przyciągała inwestorów. Ateny otrzymały nagle dostęp do zagranicznych pożyczek, które brały na potęgę. Problem w tym, że największy wpływ na sprawy walutowe miał Niemiecki Bank Centralny, który przy pierwszych problemach w 2010 roku, nie kwapił się do szybkich i konkretnych interwencji.

Złe zarządzanie, źli politycy

Grecki premier Jeorios Andreas Papandreu, który rządził w latach 2009–2011 powiedział, że Grecja to biedny kraj, do tego źle zarządzany. Mówiąc o swoich poprzednikach, zwrócił uwagę na pięciokrotne zwiększenie długu publicznego w ciągu pięciu lat. Po czym dodał, że wychodząc z dyktatury, nie przeprowadzano potrzebnych zmian. W skrócie – Grecja nie miała Balcerowicza. „Nie przeszliśmy takich głębokich reform jak Europa Wschodnia” – stwierdził. Grecy przez lata przywykli do rozpasanego, socjalnego państwa. Po latach tłustych trudno wraca się do lat suchych.

Rozpasane przywileje

Spójrzmy na przykłady. Dodatek do rozgrzania silnika samochodu: 69 euro miesięcznie. Dodatek na antenę na poziomie: 1120 euro miesięcznie. Dodatek za punktualny przyjazd na przystanek: 310 euro miesięcznie. Dodatek do mycia rąk: 420 euro miesięcznie Wyobrażacie to sobie w Polsce?

Tym sposobem około 2010 roku rozpoczął się kryzys, który przemienił Grecję w pariasa Europy, Grekom w brutalny sposób odebrał komfort życia zaś z Aten uczynił miasto trudne w odbiorze dla rzesz turystów, które nieustannie przybywały do stolicy kraju. Miejscem-symbolem, które przez minione lata było świadkiem wielu ostrych protestów, jest plac Syntagma, do którego w pierwszej kolejności docierają podróżni, którzy przybywają z lotniska.

Processed with VSCO with a8 preset

Jednak żadna dzielnica Aten nie opowiada tragicznej historii ostatniej dekady bardziej dobitnie niż Omonia. I to właśnie od tego miejsca, nie od majestatycznego Akropolu, rozpocznę moją krótką podróż po Atenach.

Omonia. Europa, której strach się bać

Stacja metra Omonia to miejsce, wokół którego podróżni udający się do stolicy Grecji, znajdą wiele hoteli, hosteli i apartamentów. Amatorski rzut okiem na mapę jednego z portali rezerwacyjnych pozwala stwierdzić, iż jest to dobra lokalizacja dla tych, którzy planuję eksplorowanie miasta – zaledwie jedna stacja dzieli człowieka od słynnego placu Monastiraki, niewiele dalej znajduje się zaś najważniejsza stacja dla każdego turysty – Akropoli. Sucha mapa z setkami pinezek nie mówi jednak o tym, co zastaniemy, gdy postawimy stopę na tej trudnej ziemi.

Dzielnica kiedyś pełna artystycznych sklepów i warsztatów, odeszła w otchłań wspomnień Ateńczyków. Niewiele otwartych lokali to głównie chińskie, pakistańskie i wszelakie inne, orientalne sklepy z niskiej jakości badziewiem. Wszystkie pozostałe lokale, skrzętnie ukryte za wiecznie zamkniętymi kratami lub roletami i pokryte różnej jakości graffiti, stanowią tło dla ludzkiego dramatu, który rozgrywa się tuż przed nami, na wyciągnięcie ręki. Ulica, na której znajdował się mój hotel, dziura, której nie życzyłbym największemu wrogowi, oraz inne okoliczne ulice, stanowią jeden z najbardziej dramatycznych widoków, jakie można ujrzeć w Europie, najbogatszym kontynencie globu. Chodniki zapełnione są ludźmi, którzy stracili domy, imigrantami z Afryki i Bliskiego Wschodu i narkomanami. Po zmierzchu lepiej tu nie przychodzić, chyba, że akurat masz tutaj hotel.

Najbezpieczniej jest na samym placu Omonia, tuż obok wejść do stacji metra. Od położonej nieopodal siedziby greckich komunistów ciągnął akurat kolejny pochód lewicowych protestujących otoczonych przez setki biegających we wszystkie strony, uzbrojonych w długą broń, policjantów. Tuż po zakończeniu protestu, na ulicy władzę przejęły małe grupy młodych Afrykańczyków. Smutne życie toczyło się dalej.

Podczas gdy w nocy turyści szybko znikają z ulic Omonii, uciekając do swoich nieopatrznie zarezerwowanych hotelu lub do innych części miasta, za dnia sporo grup odwiedza upadłą dzielnicę aby podziwiać lokalną sztukę uliczną, która pokrywa dosłownie wszystkie budynki w okolicy. Niektóre prace są prawdziwym manifestem politycznym i kulturowym wkurzonego pokolenia, inne zaś są zwykłymi aktami wandalizmu szpecącymi i tak już szpetną dzielnicę.

W poszukiwaniu turystycznej utopii

To bardzo subiektywna opinia, ale Ateny, w przeciwieństwie do wielu innych stolic Europy, niewiele mają do zaoferowania poza swoim wspaniałym wspomnieniem Antyku. Nawet muzeum sztuki współczesnej, miejsce, które odwiedzam, aby poczuć to, jak sztuka patrzy na rzeczywistość, pozostawało zamknięte w dniach, w których przyszło mi odwiedzić stolicę.

Dzisiejsze Ateny to obecnie ogromne miasto, jednak jeszcze około 150 lat temu, była to podupadła, nic nie znacząca mieścina. Jak to się wydarzyło?

Otóż od czasów antycznych, Ateny konsekwentnie padały na kolana. W 338 roku p.n.e. państwo-miasto utraciło niepodległości na rzecz Macedonii, później na rzecz innych władców hellenistycznych, aż w końcu na rzecz Rzymu. Po podbiciu miasta przez Sullę w 86 roku p.n.e.) Ateny wyraźnie utraciły na znaczeniu, by potem ulec spustoszeniu przez najazd Wizygotów. Turcy panujący nad Grecją od 1458 dobili miasto zupełnie. Gdy w 1834 roku, krótko po odzyskaniu przez Grecję niepodległości, król Otton Bawarski przeniósł stolicę z Nafplionu do Aten, miasto liczyło zaledwie około 6 tysięcy mieszkańców.

Co zobaczyć w Atenach?

Akropol

Zacznijmy od najważniejszego. Jeśli miałbym wytypować jeden solidny i dobry powód, dla którego ja przyleciałbym do Aten, to owszem, jest nim Akropol. Nie tylko było to jedyne miejsce, które szczerze mnie zachwyciło, ale także jedyna dłuższa chwila, kiedy w stolicy Grecji nie padał ulewny deszcz.

Górne miasto, bo to oznacza ta nazwa, to kolebka naszej europejskiej kultury i architektury. Na wzgórzu znajdowały się głównie miejsca kultu do których wiodły Propyleje – wejściowa, reprezentacyjna część kompleksu, po prawej stronie której znajdowała się świątynia Ateny Nike. Najważniejszym obiektem kultu był zaś Partenon zbudowany pięć wieków przed Chrystusem. W jego wnętrzu znajdował się gigantycznych posąd Ateny wykonany ze złota i kości słoniowej. Położony po lewej stronie Erechtejon to z kolei świątynia poświęcona Posejdonowi i Atenie.

Muzeum Akropolu

Tuż u podnóża starożytnego Akropolu, zaraz obok wyjścia ze stacji metra, znajduje się nowoczesne muzeum w całości poświęcone temu niezwykle ważnemu dla calej Europy miejscu. Warto wybrać się do środka, szczególnie w dzień, w który nie dopisuje pogoda, aby poznać każdy element tego wzgórza a także, aby podziwiać artefakty umieszczone w nowoczesnych murach po to, aby chronić je od dalszych zniszczeń.

Agora ateńska

Po zwiedzaniu Akropolu warto wybrać się do dolnej części miasta, gdzie będziemy mieć okazje pospacerować po starożytnej agorze ateńskiej. Kiedyś wielka przestrzeń użyteczności publicznej, choć dzisiaj stanowi jedynie zbiór ruin, nadal emanuje niesamowitą energią.

Aktualnie ateńską agorę dzieli się na Agorę Grecką i Agorę Rzymską. Współczesna Agora Grecka w swoim zrekonstruowanym budynku Muzeum Agory, gościła ceremonię rozszerzenia Unii Europejskiej w maju 2004. To szczególne miejsce, w którym zobaczymy zdjęcie z ceremonii podpisania traktatu rozszerzającego UE. Ci, którzy mają krótką pamięć, dzięki spojrzeniu od owo zdjęcie, mogą przypomnieć sobie kto tak naprawdę wprowadzał Polskę do Unii. I nie (uwaga spoiler), nie był to wbrew jego twierdzeniom, dzisiejszy premier RP.

Agora Rzymska bywa z kolei miejscem oficjalnych, międzynarodowych wydarzeń kulturalnych odbywających się na otwartej przestrzeni terenu archeologicznego.

Anafiotika

Ateny potrafią człowieka zmęczyć, uwierzcie mi. W takich momentach, kiedy naprawdę nie chce się wracać do głośnych i nieuporządkowanych ulic wielkiego miasta, można w sercu stolicy Grecji, tuż pod wzgórzem Akropolu, znaleźć kawałek tego urokliwego kraju, do którego co roku zjeżdżają się tłumy. Ta oaza to Anafiotika, malutki wycinek najbardziej malowniczej dzielnicy Aten – Plaki. Niewielka „dzielnica”, która powstała krótko po odzyskaniu przez Grecję niepodległości, to dziś miejsce, w którym naprawdę można się wyciszyć.

Plaka

Położona tuż obok Akropolu Plaka to jedna z najstarszych dzielnic miasta. Miejsce pełne labiryntów wijących się uliczek oraz neoklasycystycznej architektury zapełnionej sklepami z pamiątkami i wykwintnymi restauracja, przyciąga rzesze turystów z całego świata. W tej części Aten warto zwrócić uwagę na miejsca, które mijamy podczas naszych turystycznych spacerów. Wiele lokali to typowe miejsca z powtarzającymi się pamiątkami, jednak raz po raz odkryć można jakąś małą, ciekawą galerię a coś, co w Atenach można upolować tanio, a czego nie znajdziemy (tanio) w innych miejscach Europy to rzeźba. I nie mówię tutaj o typowych, turystycznych odlewach, ale o małych dziełach znanych, lokalnych artystów. Warto rozejrzeć się wokół.

Monastiraki

Plac, na którym znajduje się mały monastyr, od niego właśnie bierze swoją nazwę. To miejsce, położone dokładnie po środku drogi ze wspomnianej wcześniej, tragicznej dzielnicy Omonia do najbardziej urokliwej – Plaki, tętni życiem przez cały dzień, a wieczorem chyba najbardziej. Tutaj pędzą tłumy, aby zrobić zakupy w wielkich centrum handlowym lub na pobliskim bazarze, ale przede wszystkim, aby eksplorować całą masę małych, przyjemnych lokali, w których zapomnieć można o troskach świata przy kieliszku mocnego ouzo.

Narodowe Muzeum Archeologiczne

Od ruin zaczynając, na ruinach kończąc – naprawdę warto wybrać się do Muzeum Archeologicznego. Choć sam budynek już trochę prosi się o renowację, to, co znajduje się w jego środku, to prawdziwe skarby greckiej sztuki i europejskiej dziedzictwa.

Czy warto jechać do Aten?

Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami. Z pewnością warto, aby poznać kolebkę naszej europejskiej kultury. Warto dla samego Akropolu czy Agory. Jednak miasto samo w sobie jest, dyplomatycznie rzecz ujmując, trudne w odbiorze. Większość osób, które znam, a które intensywnie w swoim życiu podróżowały do Grecji, bardzo często przez lata nie widzieli stolicy kraju. Widzieli zaś niesamowite krajobrazy Peloponezu czy Macedonii, nie wspominając o jednych z najbardziej rajskich wysp w Europie, których Grecja posiada cały ogrom. I to być może jest klucz do poznawania Aten – przyjaźń z Grecją nie rozpoczynać od nich.

 

Post Scriptum

Jest jeden aspekt podróży do Aten, o którym z pewnością nie zapomnę. Ludzie. Począwszy od kolegów i koleżanek z pracy, którzy pochodzą z Aten oraz innych części Grecji, po tych, których spotkałem na miejscu – Grecy mają ogromne serce i są niezwykle ciepłymi, otwartymi i pomocnymi ludźmi. Wystarczy otworzyć się na rozmowę i świat ponownie staje się ciekawy i pasjonujący.

Processed with VSCO with a8 preset

 

A Wy jakie macie wspomnienia z Aten? 

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

18 komentarzy dotyczących “Ateny. Przewodnik i atrakcje stolicy Grecji

  1. Pingback: Santorini. Atrakcje i przewodnik po raju czasów pandemii - Wojażer

  2. Cześć, w Atenach mieszkam od trzech lat, gdyż mój przyszły mąż jest tutejszy 🙂
    Grecja to trudny kraj, bardzo trudny. Tylko silne charaktery tu przetrwają. Ateny jako miasto nie podobają mi się w ogóle, choć mają i swoje miejsca pokazowe.
    I chyba cały sekret polega na tym by wiedzieć gdzie patrzeć i skupiać się na tych pozytywach. A wtedy, wszystko wydaje się piękniejsze.

    Za każdym razem jednak powtarzam, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Ateny, Warszawa, Barcelona, Paryż…
    Tylko od nas zależy na czym się skupimy.

    Pozdrawiam,
    Marta

    • Krzysztof Kopycinski

      Droga Marto,
      mój ojciec, blisko dziewięćdziesięcioletni człowiek, stwierdził, że musi zobaczyć grecką kolebkę naszej śródziemnomorskiej kultury. Poprosił mnie, żebym mu towarzyszył w parodniowej podróży do Aten. Polecielibyśmy chyba w październiku. Aby nasza wizyta w Atenach miała sens, powinienem znaleźć polskojęzycznego przewodnika.
      Pomyślałem, czytając Twój post, że po trzech latach pobytu na pewno znasz Polaków/Polki trudniących się oprowadzaniem polskich turystów. Byłbym Ci bardzo wdzięczny za podanie odpowiedniego adresu e-mail.
      Pozdrawiam serdecznie
      Krzysztof Kopyciński
      k.kopycinski@post.pl

  3. Mnie bardzo podobało się jezioro Vouliagmeni będące naturalnym spa. Oprócz wody morskiej zasila go woda termalny i można w nim pływać przez cały rok. Polecam 🙂

  4. Wielokrotnie byłem w Atenach i miasto najbardziej mi się podoba poza sezonem. W kwietniu lub październiku. Jest zdecydowanie mniej turystów i temperatura tak nie męczy jak latem. Mimo to samo centrum żyje.

    Według mnie, Ateny zyskują przy nocnych iluminacjach. Nie tylko Akropol, który jest pięknie oświetlony po zmroku.

  5. Marcin, przepraszam, ale jedna uwaga – świątynia Ateny na Akropolu to Partenon (od Ateny Partenos – dziewicy), Panteon zaś to świątynia wszystkich bogów (np. Rzym).
    W Atenach byłam w ubiegłym wieku, a ponieważ będąc archeo kocham wszystkie ruiny, więc byłam zachwycona. Szoku doznałam w muzeum archeologicznym, gdzie to wszystko dobro, które do tej pory znałam jedynie z obrazków, mogłam chłonąć całą sobą. Takich wrażeń nigdy się nie zapomina.
    A kolejna moja ateńska miłość to muzeum bizantyjskie, tego się nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.

  6. Widzę, że w wielu kwestiach się tutaj zgadzamy. Para naszych przyjaciół mieszkała w Atenach przez ostatni niecały rok dzięki czemu miałam okazję być tam kilka razy. Jak usłyszałam o tym za co nawet dziś dostaje się dodatki do pensji, to głowa mała… Masz męża? Dodatek. Jesteś po studiach? Pensja podniesiona o kolejne ileś tam procent. Masz dziecko? Dodatek. Dojeżdżasz autem? Dodatek… Było tego jeszcze sporo… A ponadto przeraził mnie tak samo napływ imigrantów, a liczba ludzi śpiących na ulicach, czy dzielnica, w której znajdował się akurat polski kościół to jakaś masakra. Przy Monastriaki urządzali sobie jakieś jakieś jedno wielkie obozowisko… Nie ma szans żebym chodząc sama po ulicach Aten wieczorami czuła się tam bezpiecznie.
    Nie mniej jednak Anafiotika, Plaka, Likavitos, czy nawet okolice Akropolu za dnia są bardzo przyjemne 😉 nie wspomnę już o jedzeniu i właśnie gościnności i otwartości Greków 🙂

  7. Świetny artykuł. W końcu jakiś ciekawszy tekst podróżniczy, który zwraca uwagę na aktualne problemy. 🙂

  8. Gdybym pojechała do Aten, na pewno zwiedziłabym wszystkie punkty, które opisałeś, zaczynając od Akropolu. Pewnie dopiero później zapuściłabym się w samo miasto, żeby poznać stolicę Grecji od trochę innej strony.

  9. Chyba bym się pulubiła z zaciszem Anafiotiki. Co do Greków to mieszkałam kiedyś pół roku z Greczynką i nie mam dobrych wspomnień, ale może po prostu trafiłam na słaby egzemplarz 🙂

  10. Świetne spojrzenie! Bardzo ciekawa analiza i spacer po Atenach! I wreszcie wypadałoby się wybrać! 14 razy w Grecji i nigdy w stolicy! Pozdrowienia! 🙂

  11. Wróciłam z Aten kilka godzin temu. To był mój drugi tam pobyt w przeciągu roku. Tym razem pojechaliśmy grupą 14 osób, wynajęliśmy dwa apartamenty w okolicy stacji Victoria (druga stacja od Monastiraki). Pogoda była przez cały czas cudowna (słońce, ok. 22 – 25 stopni), dzieci zachwycone Akropolem, Plaką, zmianą warty przed Parlamentem, Mariną Flisvos i portem w Pireusie (w sumie dlatego właśnie pojechaliśmy żeby pokazać dzieciom to wszystko co widzieliśmy rok wcześniej kiedy byliśmy bez nich). Do prawie wszystkich obiektów bezpłatne wejścia (jak co roku w pierwszy weekend listopada), więc to też cieszyło. Dorośli zdziwieni jeszcze większą ilością grafitti i zamkniętych lokali niż rok temu i jakimś takim trudnym do opisania „dziadostwem”. Ale generalnie, gdyby tylko nie ukradziono mi dzisiaj portfela z dowodem osobistym (w metrze), to wyjazd byłby zupełnie udany, a tak pozostanie jednak jakiś niesmak (coś w stylu „przyjeżdżamy do nich z wszystkich stron świata, a oni kradną nam dokumenty”). Na szczęście polska ambasada i konsulat ekspresowo wydały mi paszport tymczasowy, więc traumy nie będzie:)

  12. W Atenach byłam dwukrotnie – raz jako nieopierzona turystka zachwycona możliwością zobaczenia ma własne oczy tego, o czym uczyłam się wtedy na plastyce i polskim. Drugi raz trzy lata temu, na krótki weekendowy wypad w przerwie od pracy na jednej z greckich wysp. Hotel w okolicy Omonii nie był najlepszy, ale nie czułam żadnego zagrożenia na ulicach. Akropol i okolice znowu zachwyciły, podobnie jak tamtejsza kuchnia. Może kiedyś wrócę po raz trzeci…

  13. Ja mam akurat bardzo dobre wspomnienia. Połowa marca, bardzo przyjemne temperatury i czas który się zatrzymał. Do tego wypad promem na pobliska Aegine. Idealny wypoczynek 😉

  14. Byłam w Atenach na wiosnę i muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczona tym, co piszesz. Domyślam się, ze na odbiór danego miejsca ogromny wplyw ma pogoda, i ja miałam akurat piękną słoneczną wiosnę, ale mnie miasto nie wydało się – jak to wielokrotnie powtórzyłeś – trudne w odbiorze. Owszem ruch uliczny trochę męczący, ale w końcu w stolicy mieszka 1/3 mieszkańców całej Grecji, zatem trudno sie dziwić. Mieszkałam 3 min od stacji Omonia, w bardzo przyzwoitym 3 hoteliku za równie przyzwoite pieniądze (25€ za noc), owszem w okolicy kręcili się bardzo różni ludzie, ale nikt mnie (a byłam solo) nie zaczepiał, często wracałam po zmroku i było w porządku.
    Co do zabytków to akurat Akropol mnie rozczarował najbardziej, za to Muzeum bizantyjskie czy Nowe Muzeum Akropolu były genialne. No i punkty widokowe <3 np. Lycabbetus i cały ten klimat o zachodzie słońca. Plaka i Anafiotika mają dla mnie genialny, grecki klimat. Dla mnie sporym zaskoczeniem był Stadion Panatenski Kallimarmaro, naprawdę imponujące miejsce. No i jedzenie, myśle sobie, ze nawet jeśli już wszystko byłoby nie tak, to sytuacje ratuje jedzenie 🙂
    Może daj jeszcze Atenom szanse? 😉

    • Oczywiście pogoda miała z pewnością spory wpływ – gdy wyjeżdżasz z Polski, aby złapać jeszcze odrobinę lata a trafiasz na takie ulewy, że nie jesteś w stanie chodzić po mieście, to owszem, zakrzywia to odbiór miejsca. Oboje jesteśmy doświadczonymi turystami, którzy widzieli już dosyć sporo i owszem, jak zawsze, ten tekst jest subiektywny, ale ze wszystkich miejsc świata, a bywamy przecież w różnych, w tym miejscu czułem się najdziwniej. Aczkolwiek zgadzam się – kiedyś powinienem dać temu miastu jeszcze jedną szansę. Może w drodze na jakieś wyspy? 🙂

  15. Ja w Atenach miałam okazję być dwukrotnie, z czego raz, choć wiele lat temu, bardzo dokładnie zwiedzaliśmy ową stolicę (wyjazd w ramach historii sztuki). Spędzony wtedy czas w Atenach wspominam bardzo dobrze, pięknie wręcz. W głowie zapisał mi się obraz naprawdę pięknego miasta. Po wielu latach wróciłam na moment, przesiadając się z samolotu w samolot. Wstąpiłyśmy na chwilę, a tam – właśnie na placu Syntagma – protest, zamieszki. Z ciężkim sercem się to ogląda i czyta :-((

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading