Polska

Kościelisko. Weekend w Tatrach z dala od całego świata

Podróże to piękna rzecz. Bycie w swoim domu również. Coś pomiędzy jednym a drugim to krótkie ucieczki w miejsca z dala od świata.

Podróże – mawiają wszyscy wokół – to piękna i pasjonująca rzecz. Owszem. Nic w życiu nie podarowało mi takiej wiedzy i doświadczenia, jak ciągłe poznawanie świata. Ludzie mówią też, że mam wspaniałe życie, bo ciągle w ruchu, ciągle w nowych miejscach i wśród ciekawych, często spotykanych ludzi.

Jak to jednak w życiu bywa, im więcej czegoś mamy, tym bardziej doceniamy to, czego nie mamy. Mamy coraz mniej czasu, najważniejszego pierwiastka naszej rzeczywistości. Dlatego tak bardzo lubię weekendy, kiedy mam możliwość zostać w domu. Wtedy dopiero jest czas, by skoncentrować siły na dzieleniu się z Wami światem. Dom to jednak coś więcej aniżeli tylko miejsce, w którym spisuję podróżnicze doświadczenia i myśli wszelakie. To zwykłe życie, rodzina, przyjaciele, goście. Dom to najpiękniejsze elementy też życiowej układanki.

Toteż od czasu do czasu poszukujemy z Magdaleną rozwiązania, które łączy podróże z domem. Jak to w ogóle możliwe? Rozglądamy się za interesującymi miejscami, w których można zaszyć się na krótko, poczuć się jak w domu, a jednocześnie móc czerpać z nowego otoczenia; bez ciśnienia na zwiedzanie, bez planowania, często z butelką wina, w doborowym, swoim towarzystwie, z muzyką w tle i z zapasem jedzenie na jakiś czas. Poddajemy się aurze takich miejsc, odpoczywamy, ja zaś jednocześnie tworzę.

W miniony weekend na przełomie czerwca i lipca pracowałem nad długą opowieścią o zakopiańskim archipelagu zaginionych szlaków kultury, do którego materiał gromadziłem na przestrzeni ostatnich miesięcy. Rozpoczynając jego pisanie i spoglądając za okno mojego domu, czułem, że brakuje tej jednej, ważnej rzeczy, dzięki której pisanie o tym temacie przychodzi łatwiej. Brakowało Tatr.

Dlatego też postanowiliśmy po raz kolejny w tym roku wyjechać z Magdaleną na Podhale, tym razem do miejsca, w którym wcześniej nie byliśmy, z widokiem, którego jeszcze nie widzieliśmy. Nie tylko po to, aby skończyć pracę nad tekstem, ale także, szczególnie w kontekście niesamowicie zimnego, letniego weekendu, by odpocząć i naładować baterię w ten jeden z nielicznych okresów, gdy nie jestem w drodze.

Miejscem, które wybraliśmy na ową weekendową ucieczkę od świata, była Osada Kościelisko, kameralny kompleks domków z gustownie urządzonymi apartamentami, niezwykle miłym zarządzającym oraz tą właśnie aurą, która sprawia, że człowiek odpoczywa.

W całym kompleksie znajduje się 20 apartamentów, które pomieszczą od 2 do 8 osób. Każdy apartament posiada swoje własne wejście, zaś te mieszczące większą ilość osób,  położone są na pierwszym piętrze oraz posiadają antresolę. Na nasz czas spędzony z dala od Krakowa, wybraliśmy apartament sześcioosobowy z chyba najpiękniejszym widokiem, dwoma balkonami i sypialniami powyżej salonu. W środku wszystko, co potrzeba na porządne zaszycie się w górach – w pełni wyposażoną kuchnię, ekspres do kawy z bardzo dobrze dobranymi ziarnami oraz internet, by można było na przykład spokojnie pisać tekst. Co najważniejsze jednak, po środku salonu znajduje się urokliwy kominek z przygotowanym drewnem, który wieczorem zapewnił nam idealny nastrój w te chłodne, tatrzańskie letnie noce.

Po zrobieniu zakupów, dowiezieniu ich na miejsce, dotaszczeniu na górę, przyszedł w końcu czas na pierwszą kolację przy winie i słowa znów zaczynały same płynąć – za oknem były bowiem Tatry.

 

 

Sztuka nic nierobienia – lekcja z Kościeliska

No dobrze – ale o co chodzi – po co uciekać, skoro można odpocząć w domu? Po co wyjeżdżać, skoro nic nie planuje się robić? Wszystko, Moi Drodzy, ma w sobie sens.

Dom to miejsce wielowymiarowe. To przestrzeń, w której żyjemy, ale także obszar, który musimy jakoś ogarnąć – posprzątać, skosić trawnik, coś naprawić, coś przełożyć. I choć ma służyć odpoczynkowi, jest też często miejscem pracy. Szczególnie, gdy jest się blogerem, autorem, freelancerem. Jeśli zaś nie jest się jednym z nich, nadal planujemy życie, piszemy maile, planujemy. Ciągle coś się dzieje.

Do tego dochodzi pęd życia. Owszem, moje życie pędzi niesamowicie. Czasami mam wrażenie, że tak szybko, iż czasami ulatuje mi gdzieś między palcami. Absorbująca, pasjonująca praca kończy się codziennie po siedemnastej. Oprócz niej, po chwili odpoczynku, czytam, planuję, projektuję, w końcu piszę. Potem publikuję. Od czasu do czasu wykładam, czasami wylatuję na konferencje, czasami na wyjazdy prasowe. W kalendarzu zaznaczam weekendy, kiedy będę w domu z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Śpię maksimum sześć godzin. To wspaniałe spełniać się i lubić to, co się robi. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że zawsze przychodzi taki moment, kiedy jeśli sami tego nie zrobimy – organizm bardzo stanowcze powie „stop”.

I właśnie aby unikać takich psychofizycznych zjazdów, aby solidnie się regenerować, wyznaję zasadę, iż raz na jakiś czas, trzeba znaleźć swoją kontemplacyjną „grotę”. Tym razem znalazłem ją w Kościelisku.

Przepis na sukces miejsca? Idealne połączenie prostoty góralskich, ale przy tym współczesnych wnętrz, z ogromnymi oknami, które odsłaniają widoki na sielskie szczyty,  raz po raz chowające się za pędzącymi po niebie chmurami. Płynący powoli czas dzielił się na chwile czytania, chwile degustacji, dłuższe momenty pisania i przecinki w postaci wyjść na balkon w poszukiwaniu zmieniających się krajobrazów. Tak w końcu powstał tekst, który czytaliście tydzień temu. Tak działa siła inspiracji.

 

 

 

 

Nie ma czegoś takiego jak zła pogoda. Są tylko złe ubrania.

Jednak nie samym siedzeniem człowiek odpoczywa i choć tak potrzebna chwila spokoju, lenistwa i społecznej samotności, jest przyjemnością samą w sobie, warto przynajmniej raz na dzień wyjść i rozruszać organizm, podarować mu dawki tlenu i nastroić go do długiego, przyjemnego dnia. Gdy to zrobimy, Podhale zawsze podaruje nam jakiś wyjątkowy widok, czy to na zwykłej polanie, czy pośród wysokich szczytów Tatr.

Processed with VSCO with n2 preset

Najlepsze spacerowe doznania przeżyjemy właśnie na wysokich szczytach Tatr, które nawet w zimny i pochmurny dzień bywają majestatyczne i piękne, często bardziej aniżeli w słoneczny, upalny dzień. Nawet w krótki weekend poświęcony odpoczynkowi i izolacji, możemy wybrać się w te niezwykłe trasy w taki sposób, aby nie umierać później ze zmęczenia i tak, aby nie przemierzać tatrzańskich szlaków w kolejce wakacyjnych tłumów.

Aby to zrobić wystarczy wjechać kolejką na Kasprowy. I nie mówię tutaj o wyprawie w klapkach i krótkich spodenkach do punktu, z którego tuż po zrobieniu zdjęcia, zjedziemy na dół do zatłoczonego Zakopanego. Tak też oczywiście można, nie zrozumcie mnie źle.

Kasprowy to jednak także świetny punkt wypadowy w kierunku niektórych szczytów, takich jak chociażby Świnica. I to właśnie ten szczyt polecam na przyjemny, kilkugodzinny wysiłek podczas leniwego weekendu w górach. Trzy godziny spędzone w drodze z kolejki na szczyt to niesamowita dawka jednych z najpiękniejszych widoków w tym kraju, samo zaś dojście do celu to prawdziwy wyczyn dla tych, którzy na co dzień nie zajmują się wspinaczką wysokogórską.

Prawdziwe spełnienie bez całkowitego wycieńczenia – to główna zaleta tej hybrydowej, weekendowej wyprawy.

 

 

Po takiej wysokogórskiej wyprawie pozostaje nic innego, jak podarowanie sobie nagrody w postaci smacznego obiadu w ciepłych i przyjemnych wnętrzach. I wcale nie mam tutaj na myśli żadnej zakopiańskiej restauracji, choć i tam znajdziecie wiele kulinarnych perełek (jak chociażby restauracja Zakopiańska).

Położenie Osady Kościelisko to prawdziwa zaleta. Z jednej strony znajduje się ona daleko od wszystkiego, z drugiej zaś strony dosłownie rzut beretem dzieli ją od centrum Zakopanego, a także od takich perełek jak odkrywa niedawno, malowniczo położona pośród spokojnych, pustych polan – Restauracja Ziębówka. Z pozoru zdaje się być kolejnym drewnianym domem położonym na pustej polanie nieopodal drogi. Zwraca jednak uwagę przyjemny ogródek obok oraz drewniane ławeczki porozstawiane na polanie. Zajeżdżamy na miejsce by ponownie przekonać się, że na Podhalu można tworzyć proste, gustowne wnętrza, które w dodatku serwują dobrą, interesującą kuchnię czerpiącą z regionu i dodającą do niej swe ostatnie słowo.

 

 

Czy recepta na weekendowe ucieczki do pięknych, polskich miejsc w poszukiwaniu sielskiego spokoju sprawdza się i daje upragniony odpoczynek? Owszem. Po powrocie z pełną parą wróciłem do swoich obowiązków, do planowania kolejnych wyjazdów, do myślenia o konferencjach, na których wkrótce będę występować, do cieszenia się domem, do którego wracam codziennie.

Wy także macie takie swoje miejsca, do których uciekacie? Podzielcie się z nimi w komentarzu! 

 

Wpis powstał we współpracy z Osadą Kościelisko, którą prowadzi mój serdeczny kolega.

Osada Koscielisko

 

 

 

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

13 komentarzy dotyczących “Kościelisko. Weekend w Tatrach z dala od całego świata

  1. Miejsce bajeczne, wiem, widziałam ale nie byłam, czas w końcu zajrzeć 🙂

  2. Piękna miejscówka, tekst i zdjęcia ekstra klasa. Ale w owe „z dala od całego świata” nie uwierzę. Przecież to Tatry i początek wakacji, cały świat, przynajmniej polski światek, tam jedzie 🙂

  3. Naprawdę klimatyczne i warte odwiedzenia miejsce! A w dodatku udowadniasz, że zdjęcia robione przy burzowej / deszczowej pogodzie też mogą być świetne 🙂

  4. Byliśmy w Osadzie Kościelisko w zeszły weekend, potwierdzamy jest CUDOWNE! Widoki zapierają dech! Fantastyczne miejsce na chwilę relaksu i wyciszenia.Kawa, książka i te widoki… BAJKA!

  5. Piękne miejsca i piękne zdjęcia. Czasem każdy potrzebuje kilku dni spokoju w jakimś pięknym miejscu. Najlepiej bez telefonów, bez komputerów…

  6. to, że super dla mnie odczarowujesz Zakopane to już Ci pisałem na facebooku, ale powiem jeszcze, że zdjęcia sztos! W czym obrabiasz, tak z ciekawości?

  7. zarteks

    Kościelisko jest super, pamiętam, że kiedyś też tam mieszkaliśmy, było piękne Słońce, skąd rozpościerał się widok za całe Tatry, niesamowity. Widzę, że nie było tylko leniuchowania, ale również aktywne wspinanie 😉

    • Tak, u mnie słowo „leniuchować” to po prostu robić coś mniej intensywnie, bo całkowicie nic nie robić jeszcze się nie nauczyłem. A i trochę aktywności musi być, żeby człowiek miał dobry balans! 🙂

  8. Matko! Piękna osada w niesamowitym miejscu i do tego cudowne zdjęcia! Zdecydowałam, że kiedyś tam pojadę jak tylko przeczytałam, że w pokoju jest kominek i ekspres do kawy 😊

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading