Europa Węgry Świat

Budapeszt. Przewodnik spacerowy na weekend

Tekst polecany szczególnie Krakusom celem chwilowej ucieczki w ramach CK Monarchii

Przyjdzie dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt – te prorocze słowa padły w październiku 2011 roku z ust wiadomo jakich. Wiele czasu upłynęło od tego dnia i choć stopniowa madziaryzacja stolicy Polski z pewnością postępuje, my w Krakowie nie zawsze to zauważamy. U nas bowiem, Szanowni Państwo, drugi Wiedeń. To w jego kierunku spoglądamy częściej aniżeli na północ, ku naszej nowoczesnej stolicy.

Do Wiednia wpadałem więc w przeszłości, bo to w końcu nasz ideał. Do Pragi także, bo czasami porównują ją do grodu Kraka, lub na odwrót, nas do stolicy Czech przyrównują. Do Budapesztu wpadłem zaś w przeszłości raz. I bardzo się zawiodłem. Nie wiem, czy była to okrutna pogoda, czy opóźniony lot i fakt, że gdy ruszyłem na nocny podbój miasta, wszędzie wyłączono prąd. Nieważne. To było tak wiele lat temu, że zdążyłem wymazać z pamięci fakt, iż w stolicy Węgier w ogóle byłem. I tak nadeszła chwila, gdy pomyślałem – a jakby tak przywitać wiosnę w Budapeszcie?

Plan był iście wspaniały, oczekiwania wzrastały z każdym dniem, aż na chwilę przed wyjazdem zrozumiałem, że wiosnę przywitam najprawdopodobniej kiedyś w maju. Do Europy zawitała ponownie Rosja i wraz z zimnym, putinowskim wyżem z nad Kremla, wszystko pokrył śnieg i arktyczny chłód. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do słynnej, bardzo nędznej wizyty, postanowiłem do Budapesztu podejść w sposób spokojny i dojrzały. Zabezpieczywszy bilet na wszelaką komunikację i odrobinę wina na rozgrzanie się, ruszyłem w drogę na miasto, o którym tyle osób mówi, że można go pokochać od pierwszego wejrzenia.

Pomysł był prosty. Zamiast spacerować w weekend po swoim mieście i zajadać się w jego jakże przyjemnych, kulinarnych progach, postanowiłem w ów niedawny weekend pochodzić po mieście oddalonym od Krakowa niecałe 300 kilometrów w linii prostej, lub, dla ścisłości, sześć lub siedem godzin jazdy. Zasnąłem więc w autobusie ruszającym ze stolicy Małopolski o północy w piątek, aby sobotni poranek przywitać nad Dunajem, w mieście znacznie od Krakowa większym, i jakże od niego innym. A że każdy dzień zaczynam od solidnego śniadania, swoje pierwsze kroki skierowałem do Targu Spożywczego położonego przy Moście Wolności. Wspaniała architektonicznie hala od rana tętni życiem i od wczesnych gościn oferuje tak mieszkańcom Budapesztu, jak i odwiedzającym miasto, tłuste specjały kuchni węgierskiej. Co powiecie na śniadanie składające się z duszonych ziemniaków i węgierskich kiełbasek? Idealne na zimny, zupełnie niewiosenny poranek.

Budapeszt. Zrozumieć węgierskie tło

Budapeszt to duże, mające status metropolii, ale przede wszystkim pięknie położone miasto, które współcześnie rozcina malowniczy Dunaj. Historycznie jednak, dzisiejsza urbanistyczna tkanka to efekt połączenia w latach 1872/1873 trzech miast – Budy, Obudy oraz Pesztu. Stolica Węgier kryje w sobie fascynującą historię kraju i narodu, który kiedyś panował nad znacznie większym terytorium aniżeli dziś.

Węgry chlubią się ponad tysiącletnią historią, która zawiera w sobie wspaniałe wydarzenia, wielkie bitwy, ważne sojusze, intrygi, momenty chwały i upadku. Węgrzy, którzy zamieszkali współczesną krainę, byli nomadami, którzy przywędrowali na te ziemie z Uralu około 895 roku. W roku tysięcznym, król Stefan I utworzył państwo węgierskie i włączył je do chrześcijańskiej Europy. Koronę, którą użyto do koronacji Stefana, można dziś oglądać w majestatycznym budynku parlamentu. Ten z kolei jest najbardziej elektryzującym punktem miasta, od którego trudno było mi oderwać wzrok podczas ostatnich weekendowych spacerów.

Wracając do historii, w XIII wieku ziemie węgierskie, jak większość tego regionu Europy, przeżyły inwazję mongolską, która spowodowała poważne zniszczenia. Połowa populacji kraju została wymordowana, zaś milion Węgrów trafiło do niewoli. W 1526 roku kraj padł pod naporem wojsk tureckich i w 1541 roku podzielony został na trzy części – węgierską, część pod wpływami Habsburgów oraz część pod okupacją Turecką. Musiało upłynąć 150 lat aby wszystkie ziemie ponownie zjednoczyły się i odzyskały częściowo suwerenność pod większym organizmem dynastii Habsburskiej.

Prawdziwe zmiany nastąpiły w XI wieku, kiedy przeprowadzono znaczące reformy w kraju, zaś węgierski stał się jego oficjalnym językiem. Na fali europejskich rewolucji 1848 roku Węgrzy próbowali uwolnić się spod panowania habsburskiego, jednak dopiero w 1867 roku w wyniku narodowego naporu prowadzonego przez Ferenca Deaka, podpisano porozumienie na mocy którego powstała słynna monarchia austro-węgierska.

Nieszczęsny wybór sojuszników w I wojnie światowej przyczynił się do znacznej utraty ziem węgierskich na mocy traktatu z Trianon. Państwo, które zamieszkiwało 20 milionów ludzi stało się z dnia na dzień republiką zaledwie 8 milionów. Tak powstały Węgry w kształcie, który znamy dziś. Także II wojna światowa była momentem nietrafionego sojuszu. Węgry walczące ramię w ramię z nazistowskimi Niemcami, stały się po wojnie żałosnym przykładem źle dobranych sojuszy. Popadły one w strefę wpływów sowieckich, zaś interwencja Wielkiego Brata w 1956 roku przypieczętowała długą historię upokorzeń. W 1989 roku kraj wrócił na łono wolnego świata, w 1999 roku dołączył do NATO zaś w 2004 do Unii Europejskiej.

Weekend w Budapeszcie. Po co?

Do stolicy Węgier przyjechałem z położonego niedaleko Krakowa dosłownie po to, aby po nim pospacerować, bez specjalnego planu zwiedzania i dokładnie zaplanowanej agendy. Spacerowanie jest moim ulubionym sportem, który łączy w sobie ruch oraz swoistą powolną kontemplację miejsca. Trzydzieści kilometrów przemierzone pieszo pozwoliło mi zaprzyjaźnić się z miastem, które ledwie kilka lat wcześniej wywoływało we mnie jedynie negatywne reakcje.

Początkowo nie mogłem oprzeć się spacerom nad wietrznymi brzegami Dunaju. Raz po stronie Budy, raz po stronie Pesztu, co chwilę przechodziłem przez budapesztańskie mosty i zachwycałem się tym, jak stolica Węgier żyje zwrócona ku wodzie, jak pięknie prezentuje swoje różne twarze zwrócone ku majestatycznej rzece.

Nacieszywszy się widokami Dunaju, zapuściłem się na Zamek Królewski, majestatycznie królujący ponad miastem, do miejsca, które zabiera człowieka z szerokich arterii Pesztu i zabiera go do krainy niczym z jakiejś cesarsko-królewskiej baśni. Całe wzgórze pełne jest wspaniałych atrakcji, począwszy od samego zamku, którego historia sięga XIII wieku, przez Węgierskie Muzeum Narodowe, Muzeum Historii Budapesztu, aż po kościół świętego Macieja i znajdującą się tuż obok, bajkową Basztę Rybacką.

To właśnie z owego Bastionu Rybackiego zbudowanego w neoromańskim stylu lekko ponad 100 lat temu rozciąga się najlepszy widok na stolicę Węgier. Warto zatrzymać się tam na kawę w posiadającej najlepszy widok na miasto, kawiarni.

Muzeum Sztuki Współczesnej w Budapeszcie

Przy okazji tej wizyty, wypełniając moją tradycję, która mówi, że każde nowe miasto powinienem poznać także przez pryzmat sztuki współczesnej, przez oczy twórców, którzy żyją w nim dziś i opowiadają o nim za pomocą swoich wyrażeń, wybrałem się do Ludwig Muzeum. Znajduje się ono w nowym gmachu położonym nieopodal centrum, dosłownie cztery przystanki tramwajem numer 2 spod Mostu Wolności.

To chyba pierwszy raz w moim podróżniczym doświadczeniu, kiedy muzeum sztuki współczesnej okazało się tak skomplikowane w odbiorze. Pomyślałem – skoro Węgrzy posługują się nieindoeuropejskim językiem, który dla przeciętnego Europejczyka brzmi jak urzędowy język Marsjan, zapewne i węgierska sztuka nowoczesna musi być w odbiorze trudne i praktycznie niezrozumiała.

Muzeum ufundowane zostało w 1989 roku przez Petera i Irenę Ludwig i było pierwszą instytucją sygnowaną ich nazwiskiem w dawnym bloku socjalistycznym. Poza momentami chwilowej, całkowitej niemożności odbioru niektórych eksponatów, po chwili spędzonej w muzeum, odwiedzający zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak wiele cennych obiektów zgromadzono w tym miejscu. Znajdziecie tutaj perełki takich twórców jak Picasso, Warhol czy Lichtenstein.

10 powodów, dla których warto wybrać się na spacer do Budapesztu

Co więc sprawia, że stolica Węgier to fajne miejsce, do którego warto wyskoczyć choćby na chwilę i co możecie przez weekend zrobić w tym niezwykle ciekawym mieście?

1. Siedzieć nad Dunajem z butelką dobrego wina i podziwiać statki przepływające przed budynkiem parlamentu.

Processed with VSCO with a8 preset

2. Relaksować się na słynnych budapesztańskich łaźniach.

Processed with VSCO with a8 preset

3. Lub w popływać w termach na świeżym powietrzu, niezależnie od pogody.

Processed with VSCO with a8 preset

4. Poznać historię zmagań narodu z terrorem faszystowskim i komunistycznym w Domu Terroru.

9121ADD1-A4C5-4A2E-9128-A01E5C44851E.JPG

5. Odwiedzić jeden z najbardziej majestatycznych kościołów Węgier – Bazylikę św. Stefana

310B7438-4375-4807-9127-32F68C4DCF95.JPG

6. Spróbować świetnych, węgierskich win.

8DF5C057-C4E9-4AC0-BC10-7B7F89E6ACAB.JPG

7. Odwiedzić jedną z największych Synagog na świecie.

Processed with VSCO with a8 preset

8. Wybrać się na imprezę do jednego ze słynnych budapesztańskich Ruin Pubs.

B573B682-6C38-4833-AC3F-9FCE45F304DD.JPG

9. Spędzić chwilę na Targu Jedzeniowym próbując specjałów węgierskiej kuchni.

A086CCB7-84FC-4667-ABA7-6606D27965BB.JPG

10. Wybrać się na kawiarniano-kulinarną wycieczkę po mieście.

Processed with VSCO with a8 preset

A Wy co polecacie w Budapeszcie?🇭🇺

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

12 komentarzy dotyczących “Budapeszt. Przewodnik spacerowy na weekend

  1. Pingback: Samarkanda. Atrakcje i przewodnik po skarbie Uzbekistanu - Wojażer

  2. Pingback: Wielka opowieść o życiu pełnym podróży – Wojażer

  3. Podobno korona, którą dostał Stefan miała dotrzeć dużo bardziej na północ, do naszego Bolesława, ale Stefan przekupił odpowiednie jednostki 😉. A to wino, ktore miałeś nad brzegiem Dunaju to był tokay? Rozmarzyłam się po tym artykule

  4. Odwiedziłam Budapeszt kilka razy i niestety ciągle mam dokładnie te same odczucia, które ty miałeś za pierwszym razem. Nie potrafię się polubić z tym miastem i zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś znowu spróbuję je odczarować 😉

  5. Byłem w Budapeszcie 2 razy (raz latem, raz zimą) – i chociaż widoczność nie była idealna (zwłaszcza w zimowej wersji – Ty miałeś dużo lepszą pogodę 🙂 ), to jednak naprawdę mi się spodobało. Raczej na pewno wrócę, polubiłem to miasto!

    (a co do fajnych rzeczy w Budapeszcie – faktycznie, termy są super! Zdecydowałem się na nie dopiero za 10. razem na Węgrzech i… żałuję, że tak późno. Co prawda to nie było w stolicy, a same baseny były dużo mniejsze, niż te budapeszteńskie – ale jednak!).

  6. Od dawna fascynuje mnie wspolna historia Krakowa i Budapesztu. Bylam tam tylko przejazdem i bardzo chce wrocic. Chetnie skorzystam z Twoich rad, zwlaszcza o wycieczkach kawiarnianych.

  7. Ja jestem Budapesztem zauroczona. Może dlatego, że odwiedziłam go latem. W promieniach letniego słońca i w otoczeniu soczystej zieleni oraz jego uśmiechniętych mieszkańców wszystko wygląda tak jakoś ładniej, cieplej i przytulniej. Choć przyznaję, że zimowa odsłona Budapesztu prezentuje się na Twoich zdjęciach nie najgorzej 😉 Zaskoczyłeś mnie informacją, że w węgierskiej stolicy jest Muzeum Sztuki Współczesnej! Nie miałam o tym pojęcia. Wygląda interesująco 😉

  8. Bardzo aktywnie! 😀 my po prostu odbijaliśmy się od knajp. 🙂

  9. Ładnie tam… pomysł ze zwykłym spacerowanie myślę, że bardzo dobry! A 30 km w nogach to nie tylko wiele zobaczonych miejsc ale i niezły trening 😉 mimo ze spacerkiem
    Wino nad Dunajem, łaźnie i termy równie zombie przekonują 🙂

  10. Zimowy Budapeszt – przepiękny! Jedna z moich ulubionych, europejskich stolic, którą zdecydowanie warto odwiedzić 🙂

  11. Przepiękny ten Budapeszt. To zdecydowanie jedna z tych stolic europejskich, które naprawdę chciałabym odwiedzić. I wyjątkowo bardzo podoba mi się ona w tej Twojej zimowej aurze – choć wiem, że ta „jesienna” była przyjemniejsza pod spacery ;-))

  12. hej, nie dalej jak wczoraj byliśmy na jednodniowym „citybrejku” w Budapeszcie i choć flixbus nieco niewygodny, to trzeba przyznać, że warto z Krakowa pofatygować się choćby na jeden dzień do stolica Węgier. Miasto robi wielkie wrażenie. Warto wspomnieć, że Hala Targowa (Targ spożywczy) zaprojektowana została przez Gustave Eiffel’a.
    Największe wrażenie z wczoraj pozostawiły Ruin Pubs – my odwiedziliśmy Szimpla kert ruin bar.
    Polecamy też zejść na chwilę do podziemi na przejażdżkę najstarszą linią metra w Europie (na kontynencie), którą otwierał sam Franciszek Józef.
    Dzięki za ciekawą lekturę i wielu wrażeń w dalszych podróżach.
    Pozdrawiamy

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading