Europa Norwegia TOP Świat

Norwegia południowa. Przewodnik na zimowe wakacje

Czyli kilka powodów, dla których warto zimą rzucić wszystko i pojechać na chwilę do Norwegii

Ostatni raz zimą wyjechaliśmy do kraju, w którym panuje zima… nigdy wcześniej. Ostatni raz podobnie piękną zimę widziałem w tym samym kraju, gdy polską wiosną wylecieliśmy na Arktykę. Trudno było tym, którzy szczerze nie lubią zimy i zawsze uciekali przed nią do ciepłych krajów zaakceptować fakt, że zimowe podróże sprawiają przyjemność. A jednak. Norwegia ponownie ujęła nas do potęgi. Z czasem do człowieka dociera, że zimą jest zimo i warto cieszyć się tym, co natura oferuje nam w tym czasie.

Ja wiem. Wiem, że podobne cuda natury zobaczyć można zimą na Podhalu lub w Bieszczadach. Sęk w tym, że człowiek, który nie uprawia sportów zimowych, w rzeczywistości nie wybiera się w te rejony o tej porze roku. Gdy się z kolei wybierze, utyka na zakorkowanych drogach naszego zaludnionego i pełnego ludzi kraju. Coś z goła innego staje się doświadczeniem człowieka w jednym z najpiękniejszych i najmniej zaludnionych krajów Europy. Lądowanie zimą w Norwegi to przeniesienie się w zupełnie inną czasoprzestrzeń, w zupełnie odmienną rzeczywistość.

W tym samym miejscu, na południowej riwierze kraju, spędzałem niedawne letnie wakacje, gdy na zaproszenie Agnieszki i Wiktora z Nordtrip.pl, eksplorowałem wraz z grupą znajomych ten malowniczy region. O tym, jak wygląda on pięknym i słonecznym, norweskim latem, pisałem zupełnie niedawno w serii swoich tekstów z Norwegii Południowej.

Są takie miejsca, do których docieramy w naszych życiach, o których myślimy tak ciepło i miło, że z czasem dojrzewamy do tego, aby odwiedzić je ponownie, a potem znów i jeszcze raz, w różnych porach roku, z różnych powodów. Dlatego też postanowiłem polecieć tam raz jeszcze, tym razem z Magdaleną oraz parą znajomych. Przed wyjazdem ciągle zadawaliśmy sobie pytanie:

Czy warto lecieć zimą do Norwegii?

Zresztą nie tylko my. Wszyscy znajomi dziwili się i pytali, co w zasadzie chcemy tam robić, skoro nie uprawiamy sportów zimowych. Poza wiedzą, że spędzimy czas z ciekawymi osobami na typowym dla nas w ostatnich miesiącach podróżowaniu w stylu slow life, niespecjalnie przejmowaliśmy się szczegółami tego pobytu.

Teraz, już po powrocie, postanowiłem przygotować dla Was 8 powodów, dla których warto wybrać się do Norwegii Południowej zimą! Zobaczcie sami!

W Norwegii zima po prostu jest piękniejsza

I nie chodzi tutaj tylko o to, że wszędzie zalega dużo śniegu. Chodzi o to, że gdy zjedzie się z głównej trasy i ruszy się wąskimi, lokalnymi drogami, na poboczach leżą istne metry białego puchu. Przez brak zanieczyszczenia jest on tak biały i tak czysty, że po powrocie do Polski, człowiek zastanawia się, co jest w tym, który spada z naszego nieba. Powietrze dosłownie rozpycha płuca i coś, co dla ludzi z południa Polski jest szczególnie odczuwalne, ono pachnie! Jakim cudem? Pachnie, gdyż nie śmierdzi!

Powolne przemieszczanie się pomiędzy kameralnymi miejscowościami południowych krańców Norwegii serwowało nam krajobrazy, jakie pamiętam sprzed wielu lat w Polsce. Cisza i kameralność zasypana śniegiem, niejako uśpiona na kila miesięcy, majestatycznie spokojna.

Miasteczka są prawie zupełnie opustoszałe

To ciekawe doświadczenie, gdy wybierasz się do krainy, w której po krótkiej chwili wyglądasz dosłownie jakiegokolwiek człowieka, zaś jego spotkanie jest okazją do ogromnej ekscytacji. Jak się okazuje, nie trzeba wyjeżdżać do Czarnobyla, aby doświadczyć doznań przypominających sceny z katastroficznych filmów o końcu świata i człowieczeństwa. Co sprawia, że wiele z odwiedzanych przez nas miejsc, zdaje się być zupełnie opustoszała?

Południe Norwegii to kraina, gdzie wielu obywateli tego niezwykle bogatego kraju, posiada swoje domy wakacyjne. Norwegowie tłumnie przybywają na południową riwierę w okresie letnich wakacji, pieczołowicie pielęgnując swoją tradycje domów wakacyjnych. O nich, o hytte, więcej przeczytacie tutaj. Zima to z kolei czas, kiedy większość budynków pozostaje niezamieszkana, tak w miasteczkach, jak i przede wszystkich na wyspach południowego archipelagu.

Puste są też wyspy, na których latem panuje wyjątkowe zagęszczenie Norwegów

Ciekawy był także spacer po wyspie Lyngør, którą latem jedynie opływaliśmy wokół motorówką. To wyjątkowe miejsce, które w okresie letnim dosłownie zadeptane jest przez majętnych przybyszów z Oslo, którzy zainwestowali w nieruchomości położone na wyspie, ogromne ilości kapitału. To samo miejsce wygląda zupełnie inaczej zimą. Lyngør od lat walczy z problemem utrzymania stałej ludności na wyspie, która nie jest połączona z lądem żadnymi drogami, i która na swoim terenie, oprócz wspaniałych drewnianych domów, nie posiada żadnych dróg, a jedynie piesze ścieżki.

Lyngør to jedna z najlepiej zachowanych wiosek rybackich w Europie, gdzie podziwiać można tradycyjne domy norweskich rybaków. Niestety współcześnie z rybołówstwem nie ma to miejsce za wiele wspólnego, zaś sama wyspa uznawana jest za jedną z najbardziej prestiżowych lokalizacji w kraju. Miejsce uznane przez UNESCO za jedno z najlepiej utrzymanych małych wspólnot w Europie posiada około 75 stałych mieszkańców według oficjalnie podanych informacji, zaś zimową porą, głównym miejscem łączącym wspólnotę jest sklep, który znajduje się przy porcie, do którego zawija tramwaj wodny łączący wyspę ze stałym lądem.

Hanto – małe miejsce pełne życia

Lubię miejsca, w których czuję się jak w domu. Ten skrawek ziemi nieopodal białego miasta Tvedestrand, którego nazwa brzmi jak miejscowość wyrwana z japońskiej Osaki, to miejsce, które z kolei tętni życiem. Agnieszka i Wiktor, przyjmując u siebie grupy gości z Polski, tchnęli w tę okolicę dużo energii, zaś ze swojego domu uczynili prawdziwy, norweski gościniec, w którym dobrze zjesz, trochę wypijesz, pośpiewasz, wyśpisz się, ale przede wszystkim porozmawiasz. Nie jest sztuką bowiem prowadzić zwykłe miejsce, w którym człowiek po całodziennym zwiedzaniu zje i tylko zaśnie. Sztuką jest sprawić, że ktoś cieszy się na codzienny powrót do swojej bazy, aby kontynuować interesujące rozmowy i tematy podejmowane między gośćmi a gospodarzami.

Zbudowanie czegoś daje satysfakcje, szczególnie, gdy jest to iglo

Jeśli wyobrazicie sobie odległe miejsce,  w którym z powodu braku standardowych rozrywek typu kino, teatr czy klub, przychodzi moment, kiedy po prostu musicie wyjść na chwilę z domu i zrobić coś innego, dlaczego tym czymś nie może być wybudowanie iglo?

Prawda jest taka, iż po jednej z niesamowicie sycących kolacji, podczas której skonsumowaliśmy mięso renifera w dosyć dużej ilości, poczułem potrzebę spalenia kalorii. Spoglądając za okno i widząc masy śniegu, które codziennie spadały w okolicy, pomyślałem, że idealnym sposobem będzie właśnie wybudowanie tej niewielkiej konstrukcji. Nie zrobiłbym tego bez pomocy Grzegorza, który w pewnej chwili na samym początku, wyskoczył z domu, aby pomóc mi w projekcie. Najlepszą nagrodą dla każdego budowniczego jest ta chwila, gdy może w końcu zasiąść i wypić w środku mały toast.

Nasze iglo wytrzymało zaledwie kilkanaście godzin. Opady deszczu, a potem ciężkiego śniegu, sprawiły, że wiele po nim nie pozostało.

Spacery wieczorową porą, choć zorzy nie zobaczycie, mają swoją magię

Każda pora dnia ma swój urok oraz swoje barwy, ale późne popołudnia i wieczory mają swój szczególny czar. Wyruszając na spacery po okolicach, widać, w których domach mieszka ktoś na stałe, które są z kolei jedynie miejscówkami na letnie wypady. Cała okolica nabiera specyficznych barw, zaś rześkie i czyste powietrze jedynie motywuje do ciągłego ruchu. Nagrodą zawsze jest wieczór przy kominku.

Wieczory w Grimstad, urokliwym miasteczku Ibsena, dadzą Wam namiastę norweskiego małomiasteczkowego życia

Ibsen to jeden z najważniejszych dramatopisarzy norweskich, choć dla wielu ludzi zapewne bardziej znanym nazwiskiem jest tworzący współcześnie Jo Nesbø. Ibsen urodził się w rodzinie kupieckiej jako najstarszy z pięciorga rodzeństwa. Gdy miał osiem lat, jego ojciec zbankrutował. W 1843, zaraz po konfirmacji, Ibsen przeniósł się do Grimstad, gdzie pracował jako pomocnik aptekarski. To właśnie w czasie sześciu lat spędzonych w Grimstad podejmował swoje pierwsze próby literackie.

Historyczna Apteka w Grimstad, dziś kawiarnia i bar, to swego rodzaju centrum kulturalne miasteczka, do którego przyjechaliśmy na wieczorny spacer dzień przed powrotem do Polski.

Znikoma szansa spotkania człowieka sprzyja skupianiu się na tych, których znasz

I to chyba właśnie to, obok chęci zobaczenia i doznania kraju, jest jednym z głównych powodów, dlaczego wyjeżdżam w miejsca takie, jak zimowa Norwegia. W takie miejsca jedzie się z kimś, z kim czujesz się komfortowo, z kim przez wiele godzin prowadzić możesz ciekawe rozmowy, po których żartujesz z byle czego. Gdy połączysz swoją grupę oraz gospodarzy, jakimi są Agnieszka i Wiktor, spędzisz dobre zimowe ferie na północy!

Najbardziej sceptyczna przed wyjazdem była Magdalena. Ilość negatywnych emocji spowodowana niemożnością zrozumienia, dlaczego zamiast na południe, jedziemy na północ, powoli narastała aż do dniu wylotu do Norwegii! Po powrocie Magdalena postanowiła napisać coś, co stało się częścią tej opowieści

Moim życiem rządzi chaos – wtedy jestem szczęśliwa. Każdy ma swoją perspektywę. Moja tęskni… za tym czymś czego nie spodziewałam się jadąc z zimna do zimna. Byłam odłamkiem wysiadającym z samolotu, wciąż nie czułam zachwytu. Nie zrobiłam nic spektakularnego swoją zajebistością, nie olśniłam nikogo moją oryginalnością. Bo nie chciałam.

Tak bardzo starałam się nie narzekać – a jestem w tym mistrzem. Wierzyć musicie mi na słowo, bo mnie nie znacie. I więcej prawdopodobnie dla Was nie napiszę. Byłabym głupcem nie przyznając się jak bardzo nie chciałam tutaj być. Od tygodnia napieprzałam awanturami, w tematach: po co? k***a, po co?! Co to za przyjemność przylecieć w zimie do Norwegii, skoro byłam już na Svalbardzie, na Islandii… przecież tam na pewno jest tak samo.

Obiecywał, z natury nie wierzyłam. Blogerom nie należy wierzyć, oni mają swój świat. Są tam gdzie rodzą im się marzenia o kolejnych miejscach, żyją szczęściem, terminami, wrażenia wnikają w nich jak w gąbkę. Często chcą być wyjątkowi w tym co robią i jeszcze częściej tak jest. I ja im zazdroszczę tej adrenaliny nowych miejsc, bo jestem uboga w zachwyt.

Kocham psy, bezy i galaretki w czekoladzie. Nie kocham zimy. Nie zachwyca. I już nigdy… w pełni świadoma mych słów przyznaję się: prawie zmieniłam zdanie. 5 dni. 5 jebanych dni w domku pokrytym śniegiem, z ludźmi, za którymi wskoczyłabym w ogień – nie zważając na krótki termin znajomości. Bo ludzi też kocham. Ponad wszystko. Kocham relacje między nimi zachodzące. Nie umiem jeszcze ich słuchać tak jak bym tego chciała. A może za wysoko mam poprzeczkę umieszczoną?

Obserwowałam uważnie, jak zmieniają się połączenia neuronów w moim mózgu, kiedy wstawałam niewyspana (na własne życzenie, siedząc po nocach odbywałam długie rozmowy, po których bolał mnie brzuch ze śmiechu) i tłumaczyłam sobie co dzień przy śniadaniach, potem przy obiadach…kolacjach… Nie może być tak, że tu jest tak pięknie.

Człowiek zaklina rzeczywistość, zupełnie niepotrzebnie. Nie potrafi wyjść ze schematów własnego myślenia. Wydaje się wam, że to takie oczywiste, że powinnam się cieszyć – bo jadę na krótkie wakacje? Bo poznam kraj którego nie znam? Bo będą mnie obsługiwać jak angielską królową? To źle wam się wydaje. I nie ma w tym nic oryginalnego. Takich jak ja jest wielu. Tu nie ma nic oczywistego, tu człowiek ma wyobrażenia, może się domyślać co go spotka, może zaplanować wszystko będąc jeszcze w domu, może marzyc o zdobyciu tych wszystkich miejsc, których po 5 dniach ja nie jestem w stanie powtórzyć.

A nie, poczekaj… zapamiętałam jedną nazwę własną miejsca, w którym nawet nie byłam- ale każdy z blogerów – nie blogerów, będących tutaj, je odwiedził. Kjerag. (Kj czytaj jak si – mówili tyle razy, aż wryło mi się w pamięć).

Jestem niedoskonałym turystą, który tak bardzo tęskni. To nie jest tak, że każde super miejsce jest warte naszych powrotów, też nie jest tak, że często mamy chęć wrócić. Często na pewno tak mówimy. Właściwie to nie ma poprawnej odpowiedzi na to czy warto. Mogłabym Wam napisać, że w tym miejscu są ludzie, że to ludzie tworzą takie cudowne miejsca. Tylko kurwa mać, to są tak wydumane banały, tak oczywiste oczywistości – jak to, że w zimie pada tutaj śnieg. Zawsze.

Zwiedzaj świat mówili. Nie powiedzieli tylko jak. I tutaj z nimi, z tą szaloną 5 cudownych osób odkryłam jedno – że wraca się tu RAZ. Jak zginie śnieg. Zapewne po to, aby żałować, że nie zdążyło się zarezerwować zimowego terminu żałować, że nie mają większego domu żałować, że nie zmieszczą dodatkowego łóżka…

Nie chce nikogo namawiać. Nie chcesz- nie przylecisz. Chyba że, ktoś postawi cię tak jak Wojażer mnie, przed faktem i każe wpisać termin w kalendarz. I nie, mnie nie da się rozkazywać. Pomagam spełniać marzenia innych – nie przeszkadzając w ich realizacji.

Jak wychodziłam z domu miałam do przemierzenia około 50m do auta. Potem droga na lotnisko. Nieważne. Czułam się tak jakbym coś miała stracić, jakbym miała już nigdy tu nie wrócić. Tak jak zawsze żegnałam się z rodzicami i płakałam, bo nie wiedziałam, kiedy zobaczymy się znowu. Ludzie tak mają, płaczą bez powodów albo z błahostek, albo z powodu rzeczy dla nich szalenie istotnych na dany moment. Nie mogłam się rozpłakać, bo jestem w skorupce. I w brzuchu ciągle niepokój. I czwórka ludzi obserwuje.

Dlaczego zorzy nie można oglądać w lecie. Możesz wszystko przeczytać i nigdzie nie postawić nogi – tylko po co?”

Czy to nasz ostatni wyjazd z Nordtrip.pl? Nie sądzę. Na przełom 2018/2019 planujemy bowiem coś, co właśnie zaczęli – wyjazdy na daleką norweską północ za koło podbiegunowe połączone z polowaniem na zorze!

Nordtrip Zorza
Zdjęcie: Nordtrip.pl

 

Zobaczyliście jak wygląda zima w południowej Norwegii. Jeśli chcecie zobaczyć to samo miejsce w letniej odsłonie, kliknijcie na poniższe zdjęcie. Którą porę zatem wybieracie? 

Nordtrip wycieczki do Norwegii

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

20 komentarzy dotyczących “Norwegia południowa. Przewodnik na zimowe wakacje

  1. Pingback: Zorza Polarna. Najpiękniejsze zjawisko, jakie zobaczycie w życiu | Wojażer

  2. Pingback: Wielka opowieść o życiu pełnym podróży – Wojażer

  3. Uwielbiam zimę, ale takiej jeszcze na żywo nie widziałam! Na pewno kiedyś mi się uda 🙂 Super zdjęcia i wyglada na że ekstra wyjazd.

  4. Zgadzam się, że zima w Norwegii to zupełnie inna zima i rzeczywiście czujesz się jak w innej czasoprzestrzeni. Na zdjęcia nie mogę się napatrzeć <3 Ja w tym roku odwiedziałam w marcu Preikestolen i tym samym miasteczko pobliskie-Stavanger. Bajkowe są te okolice. Zimno jak hej, mroźne powietrze daje się we znaki, ale widoki, zdjęcia i czas-niezapomniane 🙂 Pozdrowienia!

  5. Zdecydowanie zdjęcia robią wrażenie. Pięknie tam, jak w bajce!

  6. dlatego też póki co nie jeżdżę np. w Tatry zimą – raz, że doświadczenie, a dwa – TŁUMY LUDZI! za to zima w Norwegii chyba wygląda na zdjęciach jeszcze lepiej niż lato – więc może uda się wreszcie wyskoczyć!

  7. Wlasnie. Zorza to chyba jedyny powod, ktory moglby mnie wyciagnac do Norwegii w zimie. W lecie, przyznaje, jest bajkowa. Ale zima dla cieplolubnego czlowieka to w ogole tortura, wiec na ta chwile jednak stawiam na cieplo. Ps. Znakomite zdjecia!

  8. Aż się dziwię sama sobie, że wybrałabym jednak zimę, a nie lato 😉
    Super klimat w wiosce rybackiej, budowanie iglo- niezapomniania przygoda!
    A komentarz Magdaleny daje sporo do myślenia 🙂 super wpis!

  9. Cudownie tam! Po sąsiedzku, mam nadzieję, że wkrótce pojadę ;)bo natura skandynawska mnie urzekła

  10. Pingback: Ze Źródeł #163 » kubaosinski.eu

  11. Zima jest niesamowita, majestatyczne i… często pozwala dostrzec to, co latem umyka w ferworze kształtów i kolorów. Zima bywa zaskakująca, piękna, majestatyczna i przerażająca, a Norwegia zawsze była moim cichym marzeniem, może kiedyś, kto wie.

    … a zdjęcia norweskiej zimy – po prostu brakuje mi słów.

  12. No i masz… wpadłam! A tak serio, skrycie marzę o zimowych Lofotach i widzę, że słuszne mam marzenia. 🙂 Południowa Norwegia w warunkach zimowych prezentuje się po prostu bajkowo!

  13. Kocham zimę i kocham Skandynawię 🙂 Po przeczytaniu tekstu mam ogromną ochotę wybrać się tam ponownie. Przepiękne zdjęcia 🙂

  14. Jasne, że Norwegia jest piękna zimą. Wiem bo mieszkam tu:)

  15. Hm, a ja się dziwię, że ludzie zadają takie pytania, po co jechać zimą do Norwegii. Przecież to fantastyczny kraj.

  16. Bardzo ciekawy i inspirujący wpis (ceny na NordTrip wydają się być bardzo okej, biorąc pod uwagę, że to Skandynawia). Norwegia zimą i latem jest piękna. Kolorowe drewniane domki robią wrażenie. Ja sam byłem tylko w kilku małych miastach tak na dzień lub dwa. Opisałem między innymi Horten / https://goo.gl/FUHZZL /, do którego musiałem dopłynąć promem 🙂

  17. W tym roku wybraliśmy się do północnej Norwegii na przełomie grudnia i stycznia z Sylwestrem na nordkappie. Polecam taka wyprawę każdemu. Coś niepowtarzalnego. 🙂

    http://saabvoyage.com/tagged/expedition

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading