Europa Norwegia Przewodniki Świat

Norwegia południowa. Przewodnik po wakacjach w stylu slow life

Norwegia. Kraina niesamowitej przyrody i nieziemskich widoków. Idealne miejsce na powolne wakacje blisko natury.

Kiedy po raz pierwszy, kilka lat temu, udałem się do Oslo, pozytywne emocje zapisały się gdzieś na mniej ważnych kartach moich podróżniczych wspomnień. Gdy kilka lat później wyruszyłem na Arktykę, w dalekiej północy zakochałem się na dobre. Miłość tą utwierdziłem na Islandii, zaś po zeszłorocznych wakacjach w Norwegii południowej wiem już, że Północ to coś, co szczególnie rozgrzewa moje serce. I właśnie o wakacjach na północy chciałbym Wam dziś opowiedzieć i do takiego wyjazdu zainspirować.

Jaka Norwegia jest, każdy z reguły wie. Droga. Jednocześnie jest jedną z najpiękniejszych krain, jakie człowiek może odwiedzić w swoim życiu. Jednym z najlepszych momentów na wybranie się do tej krajobrazowo rajskiej krainy, jest lipiec, szczyt norweskich wakacji, gdy większość mieszkańców wyrusza na swoje coroczne, bardzo długie wakacje. To właśnie ten kraj wybrałem także na swój letni urlop, który postanowiłem spędzić na południowym krańcu kraju, na riwierze oraz w obszarze majestatycznych fiordów.

Różne miejsca obieramy jako kierunek swoich wakacji, i wiele zależy od tego, czego w danym momencie naszego życia potrzebujemy. Po latach intensywnego eksplorowania miast, kierunków ważnych społecznie i politycznie, po podróżach za sztuką i architekturą, nadszedł i dla mnie moment, aby na chwilę zwolnić. Potrzebowałem bliskości natury, czystego powietrza, wewnętrznego spokoju i dobrego towarzystwa, z którym porozmawiać można o sprawach mniej lub bardziej ważnych.

Czymś, co zainspirowało mnie do wybrania Norwegii jako celu letnich wakacji, była idea, o której głośno zrobiło się w ostatnim czasie. W północnych krajach nazywają ją (z duńskiego) Hygge, zaś u nas w Polsce, Powolnym Życiem. Cały koncept sprowadza się do tego, aby w naszym niezwykle szybkim życiu odrobinę zwolnić, skupić się na tym co ważne, poświęcić czas drugiemu człowiekowi.

Tym drugim człowiekiem, a właściwie parą ludzi, o którym myślę, gdy wracam wspomnieniami do moich norweskich wakacji, byli Agnieszka i Wiktor, do których położonego na norweskiej riwierze domu, wyjechałem wraz z grupą znajomych. Ich malowniczo położona miejscówka to swoista oaza, z której, gdyby nie atrakcje okolic, w ogóle bym nie wychodził, gdyż jest to swoista jednostka autonomiczna. Dobrze wyposażony, ciepły i przytulny, z pięknym widokiem z okien, rozleniwiał nieprzeciętnie.

Co ciekawe, norweska riwiera, czyli południowe krańce kraju, to obszar, w którym znajduje się największa ilość letnich domów Norwegów, którzy w okresie wakacji, właśnie tam postanawiają spędzać swoje długie wolne. Hytte, bo tak nazywa się norweska chata poza miastem, to kawał narodowej kultury spędzania wolnego czasu, o której przeczytacie w jednym z ostatnich tekstów tutaj.

To właśnie tutaj Agnieszka z Wiktorem, para obieżyświatów, którzy sprowadzili się do Norwegii kilka lat temu, prowadzą swój gościnny dom wraz ze swoją główną działalnością: Nordtrip – wycieczki do Norwegii.

To połączenie zorganizowanego wyjazdu z przyjacielską atmosferą, jest idealną opcją dla tych, dla których cena wyjazdu do Norwegii stanowiła problem w dotychczasowym planowaniu. Agnieszka z Wiktorem robią to dobrze – cena, którą oferują za różne opcje pobytów, sprawia, że jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych opcji zobaczenia Norwegii i jednocześnie niezrujnowania swojego budżetu. Wystarczy wylądować w Oslo, skąd odbiorą Was samochodem, a potem przewiozą do swojego urokliwego domku, w którym zaczyna się cała przygoda.

Lubię spędzać czas w drewnianych domach. Szczególnie, gdy czuć w nich zapach dobrej kawy, aromat lokalnych przysmaków oraz bukiet dobrego wina. Gdy dodać do tego wieczory przy kominku i muzyce na żywo, czego można chcieć więcej?

Otóż zwiedzania. Spacerowania, pływania łódką i wspinania się na fiordy czy łowienia ryb w morzu. Wtedy powrót do domu staje się jeszcze większą przyjemnością. Co więc możemy zobaczyć i zrobić na południu Norwegii?

Norweska Riwiera na tydzień – atrakcje regionu

Poludniowa Norwegia

Hanto i okolice

Nazwa miejscowości, w której znajduje się dom Agnieszki i Wiktora brzmi bardziej jak prowincja japońskiej wyspy Okinawa. Pod tą orientalnie brzmiącą nazwą kryje się sielska miejscowość otoczona przez bajkowe miejsca, do których dojść można pieszo, albo też, co stało się naszym ulubionym środkiem transportu, dopłynąć łódkę. Dwie sztuki należące do wspomnianej pary, które zacumowane są w przystani poniżej domu, zabierały nas na malownicze wycieczki po okolicach.

Tvedestrand, Gjeving i Risor. Biało-kolorowe miejscowości riwiery

Do Tvedestrand, niezwykle urokliwego miasteczka oddalonego zaledwie kilka kilometrów od domu, docieramy motorówką. Niewiele jest takich miejsc na ziemi, gdzie w szczycie letnich wakacji, panuje taki spokój, jak tutaj. Nazywają je białym miasteczkiem, co wynika oczywiście z jednolitej kolorystyki budynków rozrzuconych po lekkim wzgórzu i wzdłuż nieregularnie wijących się, stromych uliczek. Miejsce to stanowi przystań dla wypoczywających w okolicy właścicieli hytte oraz cel wycieczek Norwegów. Poza spacerami w miłej atmosferze, można w tym miejscu upolować małe skarby w antykach lub lokalnych księgarniach. Z tego także powodu miejsce to nazywane jest miastem książek, gdyż znajduje się w nim bardzo duża ilość antykwariatów.

Jeśli do poprzedniego miejsca można wybrać się w poszukiwaniu architektonicznej spójności czy używanych książek, o tyle Gjeving, często nazywane norweską Wenecją, to miejsce, do którego wybieramy się, aby podziwiać kolory zlokalizowanych tam domów, ale także, aby zrobić tam najbardziej pocztówkowe zdjęcia z tego regionu Norwegii. To miejsce, oraz położony na wprost Lyngor, przez UNESCO uznany za najlepiej zachowaną wioskę rybacką w Europie, jest esencją spokoju i ciszy, jakich możecie doświadczyć podczas wakacji w tym regionie.

Kolejna z miejscowości, do których dotarliśmy podczas naszych norweskich wakacji, to Risør, kolejne z tak zwanych białych miasteczek południa kraju. Posiada ono jedne z najlepiej zachowanych drewnianych domostw w kraju, a współcześnie oferuje dosyć sporą ilość interesujących butików oraz sklepów z antykami, co przyczyniło się do opinii jednego z głównych ośrodków sztuki i rzemieślnictwa w regionie. W sierpniu odbywa się tu z kolei festiwal drewnianych łodzi, który ściąga w okolicę rzesze turystów.

Sandøya. Wyspa pełna zaskoczeń, jedna z wielu

Na norweskiej riwierze jest ich wiele, zamieszkałe i bezludne, można odwiedzać je bez końca raz po raz wypływając z zatok na otwarte morze i z powrotem. Niezwykle czarującą okazała się Sandøya. Nie dotrzecie na nią samochodem, gdyż, w przeciwieństwie do wielu innych, nie łączy jej ze stałym lądem żadna droga, prom, ani most. Jej mieszkańcy parkują swoje auta na wyznaczonym dla nich parkingu, a na miejsce zabiera ich kursujący między lądem a wyspą, tramwaj wodny. Do tej urokliwej i zaskakującej wysepki dotarliśmy motorówką i zaparkowawszy ją w zaprzyjaźnionym miejscu, ruszyliśmy do odkrywania wspólnoty, która na wyspie stworzyła ciekawy projekt. Na całej wyspie mieszka kilkadziesiąt osób, które zaktywizowały się wokół idei lokalnego wytwórstwa rzemieślniczego i artystycznego. Dlatego też znajdziecie tutaj sporo ciekawych dzieł sztuki i rękodzieł oraz innych zaskakujących miejsc spacerując po malowniczych ścieżkach.

Więcej o wyspie oraz myślach z tego miejsca, przeczytacie tutaj.

Łowienie ryb w morzu

Muszę Wam się przyznać, że jedyny raz, kiedy byłem z kimś na rybach, wydarzył się podczas jednej z ostatnich wizyt w Connecticut w USA, gdy wraz w teściem wybrałem się na cały dzień na połów. Wtedy jednakże nie chwyciłem nawet wędki do rąk. Tym razem było inaczej. Letnie dni w Norwegii potrafią być niezwykle długie, więc gdy pewnego dnia wieczorem pomyśleliśmy, aby wybrać się na ryby. Coś, do czego Wiktor ma niezwykły talent, to pokazywanie ludziom, że coś, czego nigdy nie robili, mogą zrobić, a przy okazji mogą zrobić to dobrze. Tego dnia udało mi się złapać kilka ryb, podobnie jak wszystkim innym uczestnikom naszego wieczornego połowu. Wszystkie wróciły żywe do morza.

Jettegrytene. Naturalny, norweski park wodny

Miejsca takie jak to, Norwegowie strzegą przed przyjezdnymi. Docieramy tam tylko dzięki dobrej, wypracowanej przez lata, orientacji Agnieszki i Wiktora w miejscach ciekawych i nietuzinkowych. Jettegrytene to skrzętnie ukryta, idylliczna kraina schowana pośród wzgórz i lasów, gdzie letnią porą przyjeżdżają całe rodziny, aby spędzać dzień na wodnym szaleństwie w czymś, co stworzyła sama natura, a co na swoje potrzeby, lecz bez ingerencji z nią, zaadaptował człowiek.

Więcej o myślach z tego miejsca przeczytacie tutaj.

Norweska miłość do starych samochodów

Podróżując po Norwegii w okresie letnim, zwrócicie uwagę na jedną rzecz – stare samochody. Norweskie drogi nie należą do specjalnie zatłoczonych, szczególnie wszystkie te położone poza głównymi szlakami komunikacyjnymi. Dlatego też widok tych motoryzacyjnych perełek na tle norweskiej natury, jest czymś, co pozostaje w pamięci po powrocie z trasy. Norwegowie mają szczególny sentyment do klimatycznych pojazdów, które ściągają do siebie z całego świata, szczególnie zaś ze Stanów Zjednoczonych.

Ciekawym wydarzeniem jest zlot starych automobili przy malowniczo położonym hotelu Solvgarden, na który trafiliśmy w dniu, gdy zmierzaliśmy na kolejnych z naszych trekkingów po norweskich fiordach. Warto sprawdzić daty zlotów samochodowych w południowej Norwegii, jeśli ktoś interesuje się motoryzacją.

Trekking na Preikestolen

Są takie pory roku w Norwegii, kiedy nie wszystko, co dostępne jest latem, będzie także dostępne w czasie, kiedy tam przyjedziemy. Tak bywa z Preikestolen, które szczególnie zimą, płata figle. Lato to czas idealny, gdyż ze względu na długi dzień, można odpowiednio rozłożyć czas na dojazd z południowych krańców kraju oraz na wyjście i zejścia tak, aby nie zaskoczyła nas ciemność czy kapryśna pogoda. Sam szlak na tą jedną z największych atrakcji kraju nie należy do szczególnie trudnych. Codziennie pokonują go całe rzesze turystów z całego świata, dlatego też jeśli w jakimś miejscu w Norwegii bywa gwarno, to właśnie tutaj.

Towarzystwo Wiktora na szlaku było nieprzecenione, zaś najlepszym prezentem jaki mógł podarować Wojażerowi w momencie zdobycia skały, było dobre, czerwone wino, którym uczciliśmy nasz wspólne spacer na szczyt.

Więcej o wyjściu oraz o myślach z Preikestolen przeczytacie tutaj.

Trekking na Kjerag

O ile na Preikestolen towarzyszył nam Wiktor, o tyle dowództwo w wyjściu na Kjerag przejęła Agnieszka. I o ile Preikestolen to fajny spacer, o tyle Kjerag naprawdę potrafi zweryfikować człowieka formę. Zważywszy na fakt, iż forma moja była wtedy dosyć przednia, rekomenduje w przypadku tego miejsca odrobinę pokory, jeśli ktoś nie czuje się na siłach.

O tym podejściu więcej już wkrótce.

Wycieczka do Norwegii z prywatnym przewodnikiem

Zapytacie, czy warto? Warto. Przez wiele lat swoich podróży praktycznie zawsze podróżowaliśmy z Magdaleną na własną rękę. Odbyliśmy wyjazdy, które kosztowo przedstawiały się bardzo racjonalnie, ale także takie, za które zapłaciliśmy naprawdę sporo. W przypadku wakacji w Norwegii z Nordtrip, jest kilka punktów, które sprawiają, że zdecydowaliśmy się na to nie tylko my, ale także, po naszym powrocie, wielu naszych znajomych:

  • Ich ceny, które publikują na stronie, są all inclusive. Odbiorą Was, nakarmią, napoją, pokażą okolice i zabiorą na niezwykle ciekawe wycieczki.
  • Samemu motorówką bym nie popływał.
  • Przemieszczanie się po różnych punktach kraju nie jest ani łatwe, ani tanie. Oni Was tam zawiozą.
  • Nie chcecie się przejmować zdjęciami? Oni zrobią je dla Was i na koniec dostaniecie śliczną pamiątkę z wakacji.
  • Agnieszka i Wiktor są po prostu fajnymi, dobrymi i inteligentnymi ludźmi, z którymi fajnie spędza się czas, i którzy mają dobry pomysł na życie oraz biznes.

Polecam serdecznie – Nordtrip. Wycieczki do Norwegii. 

Chcecie wiedzieć jak wyglądają zimowe wakacje w tym samym miejscu? Kliknijcie w poniższy link 👇

Ferie zimowe w Norwegii

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

17 komentarzy dotyczących “Norwegia południowa. Przewodnik po wakacjach w stylu slow life

  1. Pingback: Norwegia północna. Piękno surowego, arktycznego świata - Wojażer

  2. Pingback: Wielka opowieść o życiu pełnym podróży – Wojażer

  3. Małgorzata

    A propos aparatu-interesuje mnie marka aparatu który widać czasem Marcin na Twojej szyi. Potrzebuje czegoś małego a dobrego. Gratuluję fajnych wypraw i czekam na nowe wpisy z ciekawymi fotkami

  4. Pingback: Norwegia południowa. Zimowe wakacje w stylu slow life – wojażer

  5. Ta Norwegia to totalny odlot! Piękne krajobrazy, świetny klimat i w dodatku na nudę tam nie można narzekać 🙂

  6. Dla mnie północne kraje jawią się jako zimne, nieprzystępne, gdzie pogoda zawsze jest brzydka, a ludzie zdystansowani. Przyzwyczaiłam się do południowych klimatów, bałkańskiej otwartości, chaosu i spontaniczności. Stąd też chyba nie prędko uda mi się dotrzeć na północ, choć rowerowa lub road tripowa wycieczka do Norwegii kiedyś nawet pojawiła się w naszych planach, ale ostatecznie i tak wygrały Bałkany.

  7. Południe Norwegii często pomijamy, pędząc do najbardziej spektakularnych fiordów oraz na daleką północ, a jak widać i południe tego kraju ma do zaoferowania wiele dobrego. Trzeba tylko poświęcić czas… 🙂

  8. Strasznie zazdroszczę Ci tych podróży po Północy – pytanie ile to wszystko kosztuje. Mój portfel dalej się na mnie gniewa po wypadowym weekendzie do Sztokholmu 😛

  9. Cudna okolica i taki weekend za miastem na pewno jest wspaniałą odskocznią od zabieganej codzienności. Aż zamarzyło mi się, żeby się tam teleportować 🙂

  10. Potwierdzam Norwegia jest niesamowita i wciąga 🙂

  11. Świetny wpis, sam muszę znowu wybrać się do krajów skandynawskich. Warto nadłożyć trochę drogi i wyprawić się tam z Rostocku, ponieważ ceny promów razem z przewozem auta są często dużo tańsze, niżeli nasze ze Świnoujścia czy Trójmiasta. Pozdrawiam Piotr

    • Dobra uwaga. Akurat słyszałem o tym, gdyż moja siostra mieszkała w Rostock przez wiele lat i stamtąd pochodzi jej mąż. Bardzo lubię to miasto tak swoją drogą 🙂

  12. Ale tam pięknie! Świetne zdjęcia 😀

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading