Europa Polska Przewodniki

Katowice. Przewodnik na weekend cz.1

W Katowicach nie było mnie wiele lat. Gdy wróciłem, byłem zdumiony przemianą, jaką przeszło to miasto. Byle tak dalej!

Za okupacji babcia chodziła tam ze swoją mamą na handel, do Rzeszy, do kraju obcego i wrogiego, do którego miasto zostało wchłonięte już w 1939 roku. Śląsk był kluczowy dla hitlerowców. Mawiała, że była to długa droga. To chyba jedyny moment, gdy w mojej rodzinie wspominało się Katowice lub o nich w ogóle rozmawiało. Z perspektywy krakowskiej, mogłyby sobie Katowice istnieć, po prostu, jakby nie istniały, mało ważne i zupełnie nieinteresujące. Bez większego wnikania w to, że Śląsk przez dziesięciolecia ciągnął gospodarkę całej socjalistycznej Polski, traktowało się to miejsce jako zło koniecznie, które zanieczyszcza południe kraju i w którym dominuje brud, syf, kiła i mogiła. Zdaje się, że stereotyp Śląska powoli odchodzi tam, gdzie jego miejsce, czyli w nicości.

A tak przecież było jeszcze przez ostatnie lata. Raz po raz słyszało się, że ten czy tamta przeprowadza się do Katowic aby odnaleźć lepszy standard życia, lepszą pracę i w ogóle, zrobić coś nowego, a przy okazji może kupić mieszkanie, wielokrotnie tańsze niż pod wawelskim wzgórzem. Spoglądało się na nich w środowisku jak na wariatów dobrowolnie jadących do miejsca tak odległego i niezrozumiałego niczym Syberia, ruska, obca i zimna. 

Prawda jest jednak taka, że największe miasto aglomeracji Śląskiej, nie tylko nie ma się czego wstydzić, ale wręcz powinno, i najwidoczniej jest, z siebie dumne. Śląskość, przywiązanie do ziemi i duma, to rzeczy, które definiują tę krainę, a obok nich wiara i rodzina. Ale nie o tym dzisiaj, nie o śląskości i nie o skomplikowanych, historycznych dziejach tej krainy.

W Katowicach wylądowało kiedyś UFO i od tego czasu, choć było to już dawno, trudno było się uwolnić od myśli, że ma to być miasto przyszłości. Droga do tego była jednak długa i trudna.

Kraków – Katowice, dwa bratanki.

#SeriaNowaPolska rzuciła mnie w miniony weekend do Katowic. Nie po to, by napisać ich historię, albo nie daj Bóg, zrozumieć Śląskość w amatorski, uproszczony sposób. Nie zarzucajcie tego autorowi, proszę. Posłałem się do Katowic niejako po powiew świeżości, po coś, co szczególnie u Krakusa, sprawia, że człowiek, od czasu do czasu, musi przejść się ulicami Warszawy, Berlina, Nowego Jorku czy Frankfurtu, po świeżość architektury, w poszukiwaniu innego konceptu, innych pomysłów, innego spojrzenia.

Bliskość Katowic i Krakowa to ogromna zaleta. Nie tylko dzielimy się prężnymi regionalnymi lotniskami, ale także jedną z pierwszych powstałych w wolnej Polsce autostrad, z pewnością najdroższą ze wszystkich istniejących. Podróż z centrum Krakowa do centrum Katowic zajęła mi równą godziną, czyli tyle, ile czasami w tramwaju spędzają mieszkańcy najdalszych zakątków Krakowa jadący na jego drugą stronę. To niewiele. Oba miasta mogą się od siebie sporo nauczyć, zaś blisko współpracując, stworzyć jeden z najwspanialszych regionów metropolitarnych tego kraju. Gdy tak marzę o futurystycznej przyszłości, przypominają mi się wielokrotne rozmowy z Marcinem Nowakiem, naszym wiodącym blogerem podróżniczym RP, o tym, jak bardzo prosta jest recepta na zacieśnienie bliskości naszych miast. Tą receptą jest szybka, naprawdę szybka kolej łącząca oba obszary.

Nie trudno wtedy wyobrazić sobie ludzi mieszkających w Katowicach, a pracujących w Krakowie, lub na odwrót. To jednak, zważywszy na współczesny kolejowy czas dojazdu (2 godziny minimum), pieśń przyszłości bardzo odległej, dlatego pozwólcie, że opowiem Wam o przyszłości, która dzieje się w Katowicach tu i teraz.

Katowice – miasto, w którym przyszłość jest teraz

Aby wyjść na chwilę z tego stereotypowego rogu zakrzywionej Gołębiej i Brackiej, na której, jak każdy wie, pada deszcz, z tego Krakowa historycznych uliczek i klasycznych kamienic, wyjeżdżałem zawsze do stolicy, aby wziąć ten wdech wielkoświatowego powietrza. Pożywkę daję tym, którzy spod Wiejskiej wołają, że Kraków to w gruncie rzeczy wieś, ale w istocie, nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy światową metropolią. Wyjeżdżałem wiec do Warszawy, aby poczuć jak to jest w miastach, gdzie wiatr hula na całego i przewiewa ich ulice dając ludziom odrobine wytchnienia. Wyjeżdżałem po to, by oglądać wysokie budynki i szybkie życie. A jednak, ileż można ciągle patrzeć w niebo na piętra wzbijające się ku niebu. 

Tak przyszły mi do głowy Katowice.

Nowoczesna architektura Katowic

Międzynarodowe Centrum Kongresowe

Największe centrum kongresowe w Polsce nie znajduje się w Warszawie, nie znajduje się też w Krakowie. Jest w Katowicach i jest projektem tak udanym, że najszczerzej żałuję, iż nie powstał w moim mieście. To właśnie tutaj, w nowej części Katowic zwanej Strefą Kultury, zaczynam mój spacer po mieście, którego dawno już nie widziałem.

Ci, którzy nie wierzą w to, że przez politykę można coś zmienić, warto, aby poznali historię pewnego lokalnego polityka, samorządowca, wieloletniego prezydenta Katowic, Piotra Uszoka. To za jego kilku, skończonych niedawno, kadencji, Katowice rozwinęły się i przeobraziły w tak wielkim stopniu, że komuś kto wraca do nich (jak autor) po wielu latach, trudno uwierzyć, że jest to wciąż to samo miasto. We władaniu miastem w wykonaniu pana Uszoka, jedna idea przebija się w sposób znaczący i wyróżnia Katowice na tle innych, szczególnie na tle Krakowa, które od długiego czasu jest miastem proturystycznym o czasami ignoranckiej postawie w stosunku do mieszkańców.

Tym czymś jest myślenie o mieszkańcach i o przestrzeni wspólnej. Taką właśnie przestrzenią wspólną jest wspomniana Strefa Kultury, która łączy ze sobą Spodek, MCK, NOSPR oraz Muzeum Śląskie.

MCK na co dzień pełni swoje funkcje kongresowe (podczas wizyty: kongres endokrynologiczny), jednocześnie będąc po prostu przyjemną przestrzenią urbanistyczną, która swoim wyglądem i konceptem, nawiązuje bezpośrednio do górniczych tradycji regionu. To także pełna zieleni przestrzeń spacerowa oraz wypoczynkowa, a przy tym, niezaprzeczenie, jedna z najbardziej fotogenicznych przestrzeni miejskich w naszym kraju.

 

NOSPR – Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia

Zlokalizowana tuż za MCK, idąc od strony Spodka, bryła Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, pięknie wpasowuje się w postindustrialną przestrzeń Strefy Kultury. Budynek ten jest nową siedzibą instytucji, która działa w Polsce od 1935 roku. Założona przed wojną w Warszawie Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, w 1999 roku otrzymała tytuł Narodowej w ramach docenienia jej zasług dla polskiej kultury. Od dwóch lat urzęduje ona w budynku projektu Tomasza Koniora.

 

Muzeum Śląskie

Ostatnia instytucja należąca do katowickiej Strefy Kultury, to miejsce według mnie szczególne i z wszystkich wymienionych, najważniejsze. Muzeum Śląskie to jedno z najlepszych muzeów, jakie odwiedziłem w Polsce. Wciąż nie odwiedziłem warszawskiego Polin, więc jeszcze nie mam owego porównania, ale myślę, i czuję jakoś podskórnie, że w moim osobistym rankingu będzie ono długo okupować miejsca między pierwszym a drugim. Jeśli jest jakiś dobry powód, aby do Katowic przyjechać na dzień nie tylko po to, aby zrobić świetne zdjęcia nowoczesnej architektury, tym powodem jest to właśnie miejsce.

Muzeum Śląskie, choć współcześnie nowoczesne i jak najbardziej multimedialne, utworzone zostało uchwałą Sejmu Śląskiego w 1929 roku. 87 lat temu. Działalność przerwała oczywiście II wojna światowa, zaś restytucja nastąpiła dopiero w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Współczesna, docelowa lokalizacja Muzeum Śląskiego, jest miejscem, które nie tylko jest kompletne, ale także wciąż rozwojowe. Stare, industrialne zabudowania są wciąż w procesie odnawiania, więc kształt muzeum i jego przyszłość, wyglądają niezwykle interesująco.

Budynek główny muzeum zaprojektowany został przez austriacką pracownię Riegler Achitekten i zakładał maksymalne wykorzystanie przestrzeni znajdującej się pod ziemią, co także oczywiście, jest bezpośrednim nawiązaniem do górniczych tradycji Śląska.

 

Zwiedzanie rozpoczynam od wystaw stałych. Galerię sztuki polskiej do 1945 roku obchodzę raczej sprawnie, gdyż z wiekiem sztuka klasyczna zmywa się w pewną swoistą nudę. W poszukiwaniu ekscytacji trafiłem w końcu do galerii sztuki polskiej po roku 1945, gdzie zrobiło się zdecydowanie ciekawiej dzięki takim nazwiskom jak: Kantor, Nowosielski, Hasior, Beksiński, Majewski i Libera.

Dopiero dalej, za metalową bramą z górniczymi symbolami, nastąpiło pełne zauroczenie, gdy trafiłem do Galerii plastyki nieprofesjonalnej. Ludzie, którzy do niej trafiają – wspomniała pracowniczka muzeum, z którą zacząłem dłuższą rozmowę – często pytają się nas, co my tu właściwie w tej galerii wystawiamy!? Mówią, że to nie ma sensu, że ktoś, kto to malował, w ogóle nie znał się na sztuce. To ludzie, którzy nie szukają odpowiedzi, a jedynie chcą zadać pytania, nerwowe pytanie. Tłumaczenia nie były potrzebne. Tak jak południe Polski miało swoje naiwne krajobrazy Nikifora, tak i Śląsk ma absolutnie urzekającą sztukę zwaną ruchem amatorskim na Śląsku. Bóg, praca i rodzina, a wszystko to podane z użyciem metafory kopalni. Ta sekcja muzeum należy zdecydowanie do najciekawszych dla tych, którzy poszukują śląskich elementów sztuki w tejże części muzeum.

 

Dla tych, którzy chcą choć trochę zrozumieć trudną historię Śląska, bo owszem, jest ona nieziemsko skomplikowana, przeznaczona jest dolna część sal wystawowych, czyli Światło Historii – Górny Śląsk na przestrzeni dziejów.

Ta część Muzeum Śląskiego to nowoczesne muzealnictwo w pełnym tego słowa znaczeniu. Mówią, że warto poświęcić dwie godziny dla całego obiektu, ja mówię, że warto poświęcić minimum dwie godziny dla tej sekcji tylko i wyłącznie. Jeśliby założyć, że ktoś wybitnie nie lubił historii w czasach szkolnych, ale nagle odczuł nieodpartą potrzebę poznania historii, kultury i ludzi Śląska, w tym miejscu nadrobi wszystko. Od czasów prastarych, przez wojnę, socjalizm, aż do wolnej Polski, korytarza Światła Historii dają odpowiedź na wiele pytań, ale także rodzą ich wiele a tym samym wzbudzają ciekawość. Ciekawość, jak z kolei wiadomo, jest pierwszym krokiem do wiedzy.

 

Centrum Informacji Naukowej i Biblioteka Akademicka

Ostatnim miejscem, które postanowiłem odwiedzić tego dnia była, w skrócie, biblioteka akademicka. Z czystej ciekawości odnośnie bryły, której prosty styl i ceglany kolor, przemawiają do mnie, przeszedłem kładką dla pieszych nad wielką arterią odcinającą Strefę Kultury od centrum Katowic.

Jest to jedyna tego typu instytucja w kraju, ponieważ jest wspólną biblioteką dwóch uniwersytetów – Ekonomicznego i Śląskiego.

 

Katowice, jeśli nie na dłużej, chociażby na chwilę

I tak, wraz z rzuceniem okiem na budynek CINiBA, wkroczyłem w Katowice, które jakoś kojarzyłem, jakoś pamiętałem przez mgłę z czasów naprawdę dawnych. Odnalazłem nowy dworzec, obok niego zaś Galerię…Katowicką. Koncept identyczny jak w Krakowie, i tak samo jak w Krakowie, dobijający małe biznesy zlokalizowane wokół niego. Dotarłem jeszcze na katowicki Rynek, gdzie ku mojemu zaskoczeniu, zobaczyłem… palmy.

Katowice pędzą, podobnie jak pędzi większość aglomeracji. Wraz z rozwojem, pojawiać się będzie coraz więcej architektury, dla której, w przeciwieństwie do Krakowa, jest tutaj miejsce. Mam nadzieję, że Katowice, w swoim ciągłym rozwoju, pamiętać będą o tym, jak bardzo udany był i jest projekt Strefy Kultur.

A może jednak nie? W końcu między MCK a NOSPREM trwa budowa. I ponoć, ku mojemy zaskoczeniu, nie będzie to kolejna instytucja kultury, ale biznesowe wysokościowce. Jak zmienią się Katowice za kilka następnych lat? Zobaczymy.

A co Wy myślicie o Katowicach i co dla nich prognozujecie? 

 

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

47 komentarzy dotyczących “Katowice. Przewodnik na weekend cz.1

  1. Pingback: Gliwice. Co zobaczyć? Atrakcje pięknego miasta na Górnym Śląsku - Wojażer

  2. W Katowicach bywałem kilka razy, na początku aktualnego millenium, i pamiętam, że centrum które wtedy nie istniało straszyło :P. Warszawa i kilka dużych miast, w czasach sprzed śródków UE, też nie było pięknościami, ale Katowice i okolice to był inny świat, szczególnie dla człowieka z Warszawy, który do tej pory spędzał czas na mazurach i pomorzu.

    W zeszłym roku, po raz pierwszy, po około 10 latach byłem parę godzin, w Katowicach. Nie mogłem uwierzyć jak to miasto się zmieniło. W szczególności centrum, bo na dalszą wędrówkę nie miałem czasu.
    Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się w tym cieplejszym sezonie, odwiedzić je choćby na jakiś weekendowy dzień.

  3. Niesamowicie udany pomysł. Połączenie muzeum, centrum kongresowego i filharmonii. Uwielbiam jeździć i robić tam zdjęcia. Wyjątkowo inspirujące miejsce. zdjęcia Katowice

  4. Pingback: Gdzie na rower na Śląsku? Trasy rowerowe wokoło aglomeracji Śląskiej

  5. O tak, przemiana Katowic jest niesamowita. Byłam tam jakieś dwa lata temu i chcę wrócić, by jeszcze raz na spokojnie to wszystko obejrzeć, bo w tedy miałam tylko kilka godzin na spacer po centrum.

  6. Pingback: Nowoczesne Katowice – Śląskie Drogi Do Wolności

  7. Pingback: Rok 2016 był czasem wzlotów i upadków, ale głównie wzlotów | Wojażer

  8. Katowice coraz bardziej mnie zaskakują i, mimo że mieszkam bardzo blisko, zawsze jestem tam tylko przejazdem. Chyba jednak czas najwyższy na dłuższy wycieczkę do tego interesującego miasta:)

  9. Zmieniły nam się Katowice i nadal zmieniają. I nie chodzi tu tylko o nowe budynki ale również różne wydarzenia. Ponieważ jestem mamą dwóch ananasów płci damskiej to zwracam uwagę na „atrakcje” pod ich kontem. I cieszy mnie, że w Katowicach coraz więcej w tym kierunku się dzieje – spektakle, festiwale, wystawy, ciekawe spotkania. Czyli wszystko to czego zazdrościłam jako mama znajomym mamom z Krakowa, Wrocławia i Warszawy. Pozdrawiam.

  10. Pingback: Post Scriptum Katowice. Do przodu dzięki kulturze. #serianowapolska | Wojażer

  11. Byłam w Katowicach w tym roku, co prawda bardzo krótko, ale i tak udało mi się zauważyć jak bardzo się to miasto zmieniło w stosunku do tego, które pamiętam sprzed wielu lat.

  12. Budynki które przedstawiasz same w sobie są świetne. Przestrzeń wokół nich też. Jednak chyba nie do końca służą miastu. Po prostu mieszkańcy nie mają tam po drodze. Mylę się, czy jednak faktycznie te miejsca wymierają po godzinach pracy owych instytucji? Nowoczesne budynki same w sobie nie tworzą nowoczesnego miasta.

    • Dokładnie tak. Całe myślenie o Katowickiej architekturze sprowadza się ostatnimi czasy do galerii zdjęć przedstawiających trawiaste dachy MCK z widokiem na NOSPR.

    • Warto bacznie obserwować to miejsce, bo to swego rodzaju eksperyment. Smutne byłoby, gdyby ta część miasta ulegała degradacji po tak spektakularnym i obiecującym początku. W obserwację i reakcje na niekorzystne zjawiska powinny zaangażować się przede wszystkim władze, ale również mieszkańcy. Chętnie poczytam za kilka lat jak funkcjonuje ta dzielnica i czy spełniła pokładane w niej nadzieje. (P.L.)

  13. Co na najbardziej lubię w Katowicach? Ludzi 🙂

  14. Katowice nocą robią jeszcze lepsze wrażenie, a widoki z góry zacvhwycaja. Zamieściłem kilka fotek na fb na fun page’u: pharaoart
    Zapraszam do wspólnego nocnego fotografowania

  15. Warto wspomnieć, że w dzisiejszych Katowicach po prostu bardzo wygodnie się mieszka. Bardzo dużo zagospodarowanej zieleni wewnątrz i na obrzeżach miasta (3 najbardziej zielone miasto w PL). Stosunek średniej pensji do ceny metra mieszkania bodaj najlepszy w Polsce. Sporo pracy dla white collarów z pensjami za które w tym mieście można godnie żyć. Wszędzie blisko dwupasmówkami. I, poza teatrami, wszystko czego trzeba do życia w dużym mieście. Osobiście cenię też małą wilgotność powietrza w zimie, która nie powoduje tego przenikliwego chłodu, jak w miastach z dużymi rzekami lub blisko morza.

  16. Dziękujemy za ciepłe słowa i zapraszamy częściej 🙂 Rzeczywiście NOSPR od środka koniecznie został do zobaczenia – ale piękną perełką jest też Akademia Muzyczna!

  17. Katowice to dla mnie jedna z wielu ciemnych plam na mapie Polski. Ciągle jest za mało czasu na odwiedzenie naprawdę tego miasta. Kilka razy przejeżdżając dziwiłam się wielkim zmianom i budowom, teraz już wiem, co one oznaczały. Cieszą zmiany, które pokazałeś, bo są one dla ludzi. Pytanie, co będzie dalej. A może trzeba się cieszyć z tego, co właśnie jest?

  18. W ogóle nie znam Katowic. Wstyd się przyznać, ale jeszcze tam nie byłam. Mimo wszystko architektura robi ogromne wrażenie. I powiem szczerze, ze gdyby nie to, że od początku wiedziałam że tekst jest o Katowicach, to pomyślałabym że to jakieś super nowoczesne zachodnie miasto. Aż miło popatrzeć.

  19. Coś w tym jest, pamiętam jako mała krakowianka opowiadania o wyjazdach mężczyzn na Śląsk, by oracować w kopalni, nie mówiło się o tym miejscu dobrze. Później, gdy już byłam nastolatką tata zabrał nas na objazd po śląskich zamkach piastowskich, wtedy zmieniłam zdanie o Śląsku. Teraz będąc historykiem marzy mi się taka dogłębna objazdówka po tych ziemiach.

  20. To jest w ogóle niesamowite, ze te miasto jest tak blisko Krakowa, a jest zupełnie inne, nowoczesne..

  21. Veni, vidi, disqusti

    Nieźle, jak na miasto, którego nazwa wywodzi się od katowania koni. Niestety mieszkańcy na pierwszy rzut oka nadal zawzięcie trudnią się tradycyjną Katowicką czynnością i nie starcza im czasu na ogładę, czy pielęgnowanie płomyczka inteligencji

    • Zabawne zatem, że komentarz złośliwy i całkowicie pozbawiony ogłady pochodzi od nie-katowiczanina. Nie mieszkam w tym mieście, ale bardzo je cenię. Między innymi za tradycje muzyczne – tu niemal w każdym domu grało się i gra na instrumentach. Nie, nie tylko na gitarze, przy ognisku. Są harmonie, trąbki, skrzypce, pianina. A czytanie o regularne odwiedzanie biblioteki to rzecz najnormalniejsza w świecie. Ale żeby coś wiedzieć o ludziach, trzeba się nimi zainteresować, o co Pana/Pani nie podejrzewam.

      PS. Przymiotniki zapisujemy, zaczynając od małej litery.

      • Na Śląsku mieszka wiele inteligentnych i wykształconych osób. Wbrew pozorom, już tylko niewielki odsetek mieszkańców pracuje w kopalniach. Radzę nie wypowiadać się na tematy, o których nie ma się zielonego pojęcia.

    • Zawsze uważałem, że bycie hejterm to trudna i niewdzięczna praca. Na przykład na jakiego głupka wychodzi się pisząc, że w mieście brakuje płomyczka inteligencji, gdy jest tam prawie 30 wyższych uczelni (3 uniwersytety, 3 akademie) 3 orkiestry symfoniczne (w tym jedna z najlepszych na świecie, kilkanaście teatrów, prawie 50 sal kinowych, kilka sal koncertowych… a ludzie… cóż, mój dziadek (rocznik 1898), który pracował na kopalni jako górnik, w niedzielę ubierał cylinder, biały szalik i jechał z Babcią do operetki, albo teatru… Początek powszechnego nauczania na Śląsku, jak w całych ówczesnych Prusach oraz habsburskiej Austrii, to rok 1715. W początku XIX w. nie było praktycznie na Śląsku analfabetyzmu…
      Co do nazwy to jej geneza bierze się bądź od osoby o imieniu Kat (lub wykonywanym przez niego zawodzie), ewentualnie od Kątów (kątami były na Śląsku nazywane przysiółki, zaścianki, czyli na śląsku „zowsia” lub przyfolwarczne osady i inne enklawy). Taką enklawą dzisiejszej swej dzielnicy Bogucice, powstałą przy kuźnicy boguckiej (rodzaj huty), były właśnie Katowice. Jeden z historyków niemieckich łączył także pochodzenie nazwy z polskim słowem „kot”, tłumacząc ją w swej publikacji na język niemiecki jako „Katzendorff”. Natomiast katowanie koni, o którym wspomina kolega Veni, vidi, disqusti… to raczej jakaś trauma z dzieciństwa wymienionego wyżej kolegi, którą postanowił wykorzystać w swym trudnym hejterskim fachu.

  22. tylko w centrum.. reszta katowic to patologia, brud, syf i strach nawet w dzien chodzic.. wszystko sie rozpada i straszy..

    • czy tylko w Katowicach, tak jest? czy może gdzieś indziej też? Bo moim zdaniem to dotyczy każdego miejsca na świecie…

  23. Aga z podróżyszczypta

    Katowice przeszły niesamowitą metamorfozę i jak napisała jedna krakowianka „na szczęście z Krakowa blisko”. Nic dodać nic ująć 🙂

  24. Szkoda, że nie wszedł Pan do środka NOSPRu, bo w sumie sala koncertowa robi największe wrażenie. W razie potrzeby, mogę oprowadzić.
    Przydałoby się też zamieścić wizualizacje KTW, czyli tych budowanych biurowców. Z ciekawych nowych biurowców warto zwrócić uwagę na Silesia Buisness Park.

    • Jeśli Pan napisze mi kontakt do siebie, z wielką chęcią przyjadę w którąś sobotę. W niedziele, w godzinach kiedy byłem, NOSPR był zamknięty niestety. Ale zaproszenie przyjmuję! 🙂

    • Pierwsza sprawa to idę o zakład, że nie powstaną dwa budynki wg wizualizacji KTW tylko jeden a druga to taka, że te budynki „położą” całą okolicę. To jest kiepski projekt, po prostu. I coraz trudniej odnaleźć tych, co uważają, że okolica zyska na tej inwestycji.

  25. dobrze się mieszka i żyje w Katowicach.

  26. Nie chcę nikogo martwić, ale Katowice w części centrum, z przyczyn technicznych, historycznych i wszelkich innych nie mogą być miastem ZSRR (nie wiem czy autor tej wypowiedzi w ogóle był w Rosji czy innych postradzieckich krajach, ani czy chociaż zna cyrylicę). Większość urbanistyki była zaplanowana a to przez niemieckich ojców założycieli, a to przerobiona w czasie, gdy Górny Śląsk był w Rzeszy. To właśnie często bardziej postgermański pragmatyzm bije z tej czy innej dzielnicy. Warszawa natomiast moim znajomym z Ukrainy, Gruzji czy innych krajów zza wschodniej granicy, nie tylko przypomina Rosję i Spółkę… Oni nawet wyszukują budynki, które są żywymi kopiami tych czy innych radzieckich tworów. I mówię to ja, z urodzenia Ślązaczka, od 6 lat mieszkająca w „polskiej Rosji” (bo Warszawa nawet w sensie kultury pracy jest iście rosyjska, jak i wszystko co pod carskim zaborem się chowało).

    • Jak zwykle śląskie kompleksy względem Warszawy. Jeśli się nie podoba rytm pracy (może zbyt ciężko jak dla Ślązaka, przyzwyczajonego do rozpieszczania go przez władzę trzynastkami i czternastkami), to zawsze można wrócić do Katowic.

      A w Katowicach wszystko, co wybudowano po 1945 też jest żywą kopią architektury ZSRR.

      • Rozpieszczony

        1234 i reszta myślących w podobny sposób osób. 13-a i 14-a pensja są dziełem odkładania z wypłaty określonej składki na 13-ą i 14-ą pensję. Za darmo tego się nie dostaje.

        • Trzynastki i czternastki dostają tylko górnicy, których obecnie na Śląsku nie jest już tak wielu!

      • sorry co jest zywa kopia architeltury z ZSRR? poza palacem mlodziezy i zabudowy polowy koszutki…wlasnie to jest problem Polaczkow, ze nie wie ale sie wypowie. Rozumiem ze chodzi Ci o wielka plyte? taki najporstyszy przyklad-superjednostka, wzorwana nie na zadnym radzickim bloku tylko na „jednostece marsylskiej” zaporjktowanej przez szwajcara.

  27. Może i architektura poszczególnych budynków jest niezła, ale urbanistyka Katowic przypomina typowe miasto ZSRR, co widać na zdjęciach z góry. Kilkuhektarowy wygon w centrum miasta z kilkoma budynkami dużej skali, otoczony parkingami i blokami z wielkiej płyty bardziej kojarzy się z Astaną niż jakimkolwiek europejskim miastem. To nie jest strefa, gdzie pieszemu chce się przebywać i spacerować.

    • Akurat układu ulic nie zmienisz, więc tego bym się nie czepiał 😉

    • Szczęście Katowic polega na tym, że jeśli chcesz oglądać piękne kamienice i zabudowę pierzejową należy udać się na południe od linii kolejowej. Jeśli preferujesz przestrzeń i swobodę wtedy udajesz się na północ.

      Samo południowe centrum ma niewiele jeśli cokolwiek do pozazdroszczenia innym europejskim miastom jak to określiłeś.

    • No co Ty? To widok na parkingi strefy kultury a nie na centrum Katowic ! Katowice, wręcz przeciwnie – mają dosyć zbitą tkankę miejską a będą miały coraz bardziej zbitą, bo wynika to z braku miejsca na rozwój „na boki”.

      • To prawda, Katowice posiadają, po drugiej stronie, starą tkankę miejską, która prezentuje się całkiem zacnie. Ja w tym tekście skupiłem się tylko na nowej stronie Katowic nie wnikając w jej historyczne tkanki, dlatego też zgadzam się, że Katowice to wcale nie jest jakieś miasto rodem z ZSRR.

    • Typowe miasto zsrr hahah, to Ty chyba nie byles na Marszałkowskiej w Warszawie. a Bloki z wiekiej plyty powostawały zarowno w czasach socjalizmu jak i w dwudziestolciu miedzy wojennym. tak sie sklada ze im wyższy(w szczegolnosci budynek mieszkalny) tym wieszka koniecznosc rozpietosci miedzy budynkami z racji doplywu swiatla;)

    • Zgadzam sie w 100%. Warszawa to postradziecki moloch. Budynki w centrum to zwykłe bloki z komuny tylko ze w wersji XXL. Ogólny chaos architektoniczny ale wiadomo z czego to wynika.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading