Felietony

Cieszyn. Spotkanie polskich blogerów podróżniczych

Plotki i ploteczki ze spotkania najbardziej znanych polskich blogerów podróżniczych

To jedna z podstawowych rzeczy, jakich trzeba się nauczyć, gdy zaczyna się pisać. Niech tytuł będzie taki, by zwrócił na siebie uwagę. Mógł więc wyglądać także tak: „Top 10 blogerów z Cieszyna” lub „15 pijackich cytatów ze Śląska Cieszyńskiego”. Mógłby, i pewnie też jakoś by to zadziałało. Będą więc plotki i ploteczki, czy nie? Czy zdradzi smaczki z zakrapianych rozmów? Czy opowie o tym jak bogaci rodzice sponsorują wyjazdy swoim dzieciom? Czy blogerzy podróżniczy to wyniosłe i zarozumiałe typy? Przeczytajcie dalej.

Od jakiegoś czasu Wojażer opowiada Wam historie ze świata i wielu z Was wraca po to, by poczytać o gotowym daniu, jakim jest relacja lub historia. Niekoniecznie interesuje ludzi kuchnia, w której wszystko to się pichci. Ale kuchnia to miejsce niezwykle ważne, a ludzie, którzy przyrządzają dania, to równie ważne elementy jak świeże produkty. Z blogowaniem jest trochę jak z kuchnią. Jeśli pojawi się człowiek z sercem i oddaniem dla tego co robi, a do tego weźmie dobry produkt, czytelnik otrzyma rozkoszne danie, które z chęcią skonsumuje.

O takiej właśnie kuchni rozmawiamy, gdy spotykamy się w Cieszynie. Kiedyś, a dokładniej rzecz ujmując rok temu, pewna grupa osób wpadła na pomysł, by u gościnnych chłopaków na styku Polski i Czech, spotkać się przy piwie i porozmawiać o tym, jak się tworzy treści, które przedstawiamy. Pierwszy Cieszyn był luźny i nikt do końca nie wiedział, w jakim kierunku to pójdzie. Drugi Cieszyn, ten na który w końcu dotarłem prawie umierając na skutek lekkiego jesiennego przeziębienia, był już towarzyskim wydarzeniem. Trzeci Cieszyn, który właśnie dobiegł końca, był już czymś na czym wypada być. I warto było być, gdyż ogólnopolskie spotkanie blogów podróżniczych w Cieszynie to coś innego niż pozostałe około podróżnicze wydarzenia. Nie spotykamy na nim ludzi, którzy chcą o podróżach posłuchać, ale ludzi, którzy podróżują, którzy wszystko to planują, którzy realizują plany, cele, marzenia i projekty. Ludzi, którzy o tym piszą. To coś jak ogólnopolskie, branżowe spotkanie sprzedawców marzeń. Taki jest Cieszyn. 

Karol z Busem Przez Świat

Nie jest moim celem zanudzanie czytelników technicznymi kwestiami spotkania, ale pomyślałem, że miniony weekend jest dobrym pretekstem do pewnej refleksji na temat blogosfery, blogowania, pisania, opowiadania o świecie, na temat mediów i relacji autor-czytelnik. Pozwólcie więc proszę na wolne myśli, którymi chciałem się z Wami podzielić.

Bloger – to nie brzmi dobrze

Może i nie brzmi dobrze, ale trzeba się z nim liczyć. Tak przynajmniej myśli coraz więcej podmiotów, od firm, które wiedzą to od dawna po jednostki publiczne, które odkrywają tę wiedzę coraz bardziej. Ktoś kto pisze o wszystkim i niczym – mówią jedni. Ktoś, kto od razu chce być gwiazdą – mówią inni. Ktoś, kto za grosze zrobi wszystko – dodają kolejni. Pejoratywnych określeń w stosunku do ludzi, którzy zajmują się blogowaniem, znajdzie się w sieci pod dostatkiem. Sama blogosfera nie jest jednak niczym jednorodnym. Trudno bowiem stawiać obok siebie kogoś, kto prowadzi internetowy pamiętnik z życia, obok kogoś kto porusza trudne kwestie społeczne. Trudno porównywać człowieka, który pisze specjalistyczne teksty branżowe do kogoś, kto puszcza felietony o tym i tamtym. Trudno w końcu porównywać blogerkę modową do blogera podróżniczego. To jak dwa światy z zupełnie innych, odległych rzeczywistości. Jednak łączy ich jedno – chęć pisania i opowiadania o rzeczywistości.

Bloger podróżniczy – to brzmi jeszcze gorzej

Blogosfera podróżnicza, umówmy się, jest niszą. Bo o ile sporo osób stać na wyprawę do H&M śladami nowej kolekcji pokazanej w poście modnej blogerki, o tyle nie wszystkich stać na miesięczną wyprawę przez Azję lub kilkuletnie tułanie się po świecie. A jeśli nawet ktoś wie, że niekoniecznie musi mieć na to pieniądze, że może zrobić to tanio,  jest jeszcze odwaga. Odwaga, by ruszyć przed siebie i zostawić to wszystko gdzieś za sobą. W tym sensie skala i zasięg odbiorców blogosfery podróżniczej, jest raczej skromna w porównaniu do lajfstajlu, mody czy parentingu. Więcej osób rodzi dzieci niż wyjeżdża do Etiopii. Proste. Ci zaś, którzy podróżują po świecie, mają bogatych rodziców i nie znają prawdziwego życia – każdy hejter Wam to powie.

Nie do końca tak jest. Ludzie, którzy dla wielu odbiorców wydają się tytanami, jakimiś greckimi bóstwami przemieszczającymi się po świecie, to śmiertelnicy jak każdy z nas. Ludzie z krwi i kości ze swoimi pasjami, problemami, radościami, ze swoimi zawodami albo dopiero poszukujący swojej drogi. Normalne typy, które wybrały taką, a nie inną drogę swojego życia. Co w nich jest jednak piękne, to fakt, że postanawiają na pewnym etapie dzielić się swoimi doświadczeniami, swoją wiedzą i emocjami, z ludźmi po drugiej stronie. Dlaczego to się liczy?

Koniec prasy drukowanej i zmierzch klasycznych mediów

To jest coś, o czym rozmawia się od długiego czasu. Temat na zupełnie osobny post. Rozmawialiśmy o tym z niejednym uczestnikiem spotkania, rozmawiały też o tym wielkie głowy za oceanem. I gdy w niedzielę rano przechodziłem z polskiej na czeską stronę Cieszyna, zatrzymałem się przed witryną Kawiarni Krytyki Politycznej na Granicy. Jak zawsze w weekend zamknięte, jednak jakimś cudem wpadła na miejsce przemiła dziewczyna, która stwierdziła, że jeśli coś chcę, to zaprasza do środka. Chciałem. Najnowszy numer Krytyki Politycznej – #Koniec_prasy. Będziecie tęsknić? I choć z linią poglądową Krytyki nie zgadzam się zawsze, odnajduję w ich tekstach pewną mądrość w opisywaniu rzeczywistości.

Najnowszy numer idealnie wszedł w rozmyślania o polskiej blogosferze, które miałem w miniony weekend: „W podejściu cyfrowym nie chodzi po prostu o opublikowanie artykułu w sieci. Chodzi o zupełnie nowe zarysowanie relacji dziennikarzy z naszymi czytelnikami; o to, jak myślimy o naszych czytelnikach, o naszą rolę i pozycję w społeczeństwie. Nie jesteśmy już wszystkowiedzącymi dziennikarzami, cedzącymi słowa z wysokości, by czytelnicy mogli biernie je chłonąć, z rzadka wysyłając list do redakcji” – taki jest skutek rewolucji internetowej, taki jest skutek umożliwienia tysiącom jednostek opisywanie świata wokół. Blogosfera stała się alternatywą dla klasycznego dziennikarstwa, a przy tym od jakiegoś czasu, coraz bardziej się profesjonalizuje.

Przykładem spadku formy treści drukowanych niech będzie jeden z ostatnich numerów polskiego National Geographic Traveler, w którym pojawiły się treści o Wyspach Kanaryjskich. W sekcji praktycznej można było przeczytać, że Wyspy Kanaryjskie nie posiadają bezpośrednich połączeń lotniczych z Polską, zaś dostać się tam można czarterami biur podróży. Oburzeni blogerzy, w tym zresztą także niżej podpisany, poczęli więc wklejać na facebooku NGT, oczywiste dla wielu, informacje o tym, jak łatwo oraz z jak wielu miast, dolecieć można na Kanary. Połączenia tanimi liniami lotniczymi latają z Warszawy, Wrocławia czy Krakowa i nie jest to żadna wiedza magiczna. Wydrukowanie takiej informacji w, wydawałoby się poczytnym i prestiżowym magazynie, jest kompromitacją, na którą żaden z autorów blogów podróżniczych by sobie nie pozwolił.

Jak dobrze zauważa Jakub Dymek w Krytyce Politycznej: „W świecie mediów już nic nie jest takie jak kiedyś. Co poważniejsze strony internetowe snobują się na gazety – z ich sztywnym układem strony frontowej, dumnym nagłówkiem, rygorystycznie poukładanymi kolumnami, wszystko czarno na białym. Dla odmiany papierowe wydarzenia chciałyby uchodzić za medium społecznościowe w druku: „Kliknij tu, tweetnij, więcej na naszej stronie internetowej, co o tym myślisz?

Zupełnie zawiedzony poziomem wielu drukowanych tekstów, które czytam, postanowiłem także i ja pójść w tym kierunku i uczynić z Wojażera magazyn w formie cyfrowej, miejsce, gdzie ci, którzy w gazetach nie nasycą swoich potrzeb, tutaj odnajdą odrobinę więcej. Bo czasy mediów są, owszem, wybitnie nieoczywiste.

Kawiarnia Krytyki Politycznej Cieszyn

Jest też rzeczą wspaniałą w całej tej idei spotkań blogerów podróżniczych, iż widzimy się czasami tylko raz lub dwa razy w roku, twarzą w twarz. Nagle tytuły, teksty, opowieści i historie, nabierają kształtów zupełnie personalnych. Lista uczestników tegorocznego Cieszyna przedstawiała się niezwykle imponująco. Jeśli ich nie znacie, to poznajcie, bo naprawdę warto. Obok siebie cały przekrój blogosfery – od gigantów jak Busem przez Świat czy Los Wiaheros, przez laureatów konkursu Blog Roku jak (znów) Busem przez Świat czy Paczki w Podróży, po blogi wielkie, duże i dopiero zaczynające. Wszyscy inni a zarazem równi sobie.

Tematem naszych rozmów na cieszyńskich spotkaniach jest nie tylko to, jakie miejsca odwiedziliśmy, ale przede wszystkim to, jak możemy o nich opowiadać, jak docierać do naszych czytelników, jak korzystać z narzędzi, które daje nam współczesny cyfrowy świat oraz jak być na bieżąco ze zmieniającym się światem twórców i odbiorców. Poza tym, jak w życiu, możemy porozmawiać o tym co normalne i przyziemne, o życiu, o życiowych wyborach i rozterkach, bo i owszem, jesteśmy blogerami, ale w pierwszej kolejności ludźmi. Ludźmi gdzie jedni z nas żyją z blogowania, inni zaś z blogowania czynią hobby, które rozwijają obok normalnego życia zawodowego.

Wszyscy zgadzamy się jednak co do jednego. Blogowanie podróżnicze to kawał ciężkiej roboty, gdyż kilka czy kilkanaście dni w podróży, nawet miesiąc lub dwa, to jedna rzecz. Druga to przygotowania, zbieranie informacji, dokształcanie, planowanie, przygotowanie się. Na końcu jest zaś tworzenie, spisywanie przeżyć i informacji, opowiadanie, przygotowywanie relacji i mediów. Podróżowanie jest piękne, blogowanie podróżnicze jest zaś jak etat, wymaga czasu, czegoś, co w życiu każdego człowieka jest totalnie najcenniejsze.

Dla chętnych do bliższego poznania, linki do uczestników zakończonej właśnie edycji znajdują się poniżej:

Na koniec chciałbym złożyć serdecznie podziękowanie na ręce organizatorów – Kamila, Hanna, Przemysław, chłopaki z 3’Bros Hostel w Cieszynie, świetna robota! Podziękowania także dla miasta Cieszyn za ponowne, bardzo ciepłe przyjęcie oraz Karola i Alex z Busem przez Świat za świetną prezentację! Do zobaczenia na kolejnej edycji!

3 ogólnopolskie spotkanie blogerów podróżniczych Cieszyn

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

56 komentarzy dotyczących “Cieszyn. Spotkanie polskich blogerów podróżniczych

  1. Pingback: Rok 2016 był czasem wzlotów i upadków, ale głównie wzlotów | Wojażer

  2. Pingback: Cieszyn | Analogowe portrety polskich blogerów podróżniczych

  3. Bardzo dobrze napisane!
    „To coś jak ogólnopolskie, branżowe spotkanie sprzedawców marzeń. Taki jest Cieszyn. „-jak się to czyta to jeszcze bardziej się żałuje, że uciekła szansa na wspaniały weekend w doborowym towarzystwie.

  4. Fajnie, ze blogosfera podroznicza sie profesjonalizuje przez takie spotkania jak w cieszynie. Jakby nie patrzec spada na nia coraz wieksza odpowiedzialnosc -to tu ludzie sie inspiruja, planuja, w koncu podrozuja. Dobra informacja jest tu kluczowa.
    Fajnie tez, ze blogosfera zdemitologizowala podroze. Narracja w prasie zazwyczaj wyjazd do kambodzy traktuje w kategoriach wyprawy za gruby hajs. Blogi pokazuja ze mozna inaczej

    • Absolutnie się z tym zdaniem zgadzam – ludzie weryfikują to, co my piszemy i warto, żeby były to treści wysokiej jakości. Zgadzam się także z drugim zdaniem – Polacy są w końcu na tyle „majętni”, że mogą poznawać świat tak samo jak Anglicy, Francuzi czy Norwegowie. A to oznacza, że kończy się era pisania bzdur i robienia z podróży czegoś niczym odkrywanie świata. Pozdrawiam!

  5. Było fajnie, ciekawie i inspirująco, a Twoja relacja jest inna, niż wszystkie i to mi się podoba;)
    I racja, blogowanie pochłania mnóstwo czasu, można powiedzieć, że nawet cały etat:)

  6. fajny tekst, jak zwykle 😉 może będzie z niego viral jak się wszyscy postaramy 😀
    być podlinkowanym u Wojażera bezcenne 🙂 dzięki!
    co do prasy papierowej/ tradycyjnej – zauważyłam jakie czasem bzdury piszą, zwłaszcza o lotach i kosztach, gdybym się na tym opierała to nigdy bym nigdzie nie pojechała ( bo myślałabym, że mnie nie stać).

    • Przyjemność po mojej stronie! 🙂 A virala raczej z tego nie zrobimy, ale kto wie – rzucę na wykop i zobaczymy 🙂

      Absolutnie zgadzam się, że prasa drukowana pisze jakieś kompletne idiotyzmy jeśli chodzi o praktyczną część podróżowania. Potem dziwić się, że ludzie biorą nas za jakiś herosów i milionerów, bo jeździmy gdzieś po świecie.

  7. Przy okazji mam prośbę o polecenie blogów o podróżach wyłącznie po krajach nordyckich. Czy są blogerzy, którzy wyłącznie tam podróżują?

  8. Moze kiedys uda mi sie wziac udzial w ktoryms Cieszynie, bo wszystkie relacje brzmia swietnie! A ja bogatych rodzicow nie mam, a bogatego chlopaka;) ahahahahaha. Pozdrawiam serdecznie!

  9. Kolejne spotkanie w październiku? No to może i my się w końcu wybierzemy. Zachęciłeś nas tym tekstem :). Fajnie będzie Was wszystkich poznać i z niektórymi spotkać się w końcu w Polsce!
    Przy okazji napiszę (bo muszę), że świetnie się obserwuje jak rozwija się Twój blog Marcin 🙂 Czytam od momentu, w którym się poznaliśmy i jestem pod ogromnym wrażeniem! Oby tak dalej!

    • Fajnie by było jakbyście wpadli! Szczególnie, że nasze wspólne spotkanie jest właśnie historią, którym opowiadam wielu. Jakaś tam Malezja, jacyś tam jedyni napotkani ludzie w puszczy i okazuje się, że też blogerzy! Ile to już czasu minęło od tamtego dnia! 🙂

      I bardzo dziękuję za komplement odnośnie mojego bloga – niezwykle miło mi to słyszeć! 🙂

  10. Dobra, ale… gdzie te ploteczki? 🙂 żartuję. Super spostrzeżenia. Siedzę teraz w pracy przy moim biurku i po przeczytaniu twojego tekstu zastanawiam się, że niedługo stracę dopiero co rozpoczętą karierę PR-owca, skoro prasa upada…

    • 😉 W ostatniej chwili się ugryzłem, żeby żadnych nie puszczać 🙂 A co do Twojej pracy, nie martw się, te procesy nie są znów aż tak szybkie, szczególnie w Polsce, więc trochę tam jeszcze posiedzieć, zanim Cię znów gdzieś wywieje! 🙂 Pozdrawiam!

  11. super…oby takich spotkań było więcej… chętnie podpatrzę też inne blogi podróżnicze..

  12. Tak mnie nakreciles tekstem ze juz kreski na scianie robie do prawdopodobnie pazdziernika 🙂 Bede chial poruszyc bardzo wazny temat dlamie na kolejnym spotkaniu. Chcialem to zrobic w grupie na Fb ale poczekam na spotkanie twarza w twarz. Pozdrawiam Piotr

  13. Bardzo dobry tekst! A i muszę przyznać, że to czuć, że Wojażerowie uważają, że wszyscy jesteśmy na równi: mniejsi, więksi i najwięksi. Do miłego następnego razu! 🙂

  14. Dobre podsumowanie 🙂 Ja dodam tylko od siebie, że niesamowicie było Was wszystkich poznać i zobaczyć na żywo, nie tylko online. 🙂 Żałuję, że nie starczyło czasu i okazji by z każdym zamienić trochę więcej zdań. Mam nadzieję, że nadrobię następnym razem.

    • Dziękuję 🙂 Z doświadczenia dwóch Cieszynów wiem, że z tymi, z którymi nie udało mi sie porozmawiać na pierwszym, porozmawiałem na drugim. Więc teraz z tymi z drugiego, porozmawiam na trzecim (to znaczy trzecim dla mnie, bo dla niektórych będzie to już czwarty). Pozdrawiam!

  15. „Wszyscy zgadzamy się jednak co do jednego. Blogowanie podróżnicze to kawał ciężkiej roboty, gdyż kilka czy kilkanaście dni w podróży, nawet miesiąc lub dwa, to jedna rzecz. Druga to przygotowania, zbieranie informacji, dokształcanie, planowanie, przygotowanie się. Na końcu jest zaś tworzenie, spisywanie przeżyć i informacji, opowiadanie, przygotowywanie relacji i mediów. Podróżowanie jest piękne, blogowanie podróżnicze jest zaś jak etat, wymaga czasu, czegoś, co w życiu każdego człowieka jest totalnie najcenniejsze.”

    Dokładnie o tym myślałem, blogerzy z innych dziedzin po prostu zaparzają kawę i siadają do pisania. My najpierw planujemy wyprawę co trwa często i kilka miesięcy, wyprawa się odbywa a to znowu trwa jakiś czas, potem spisujemy to, obrabiamy zdjęcia, kleimy filmy itd. musimy się szkolić w każdej dziedzinie. Tego wymagają czytelnicy chcący czytać o podróżach, tego wymagamy sami od siebie bo chcemy robić to co raz lepiej. Do stworzenia jakiegokolwiek tekstu na bloga podróżniczego nie wystarczy kubek kawy, pomysł i pół godzinki przerwy w pracy korporacji.

    Bogaci rodzice? Każdy z nas wykonuje tytaniczną pracę żeby obniżyć koszt wyprawy, bo inaczej nie był by sobie w stanie na nią pozwolić. Rezygnujemy z luksusów w życiu codziennym i często z wielu atrakcji w podróży żeby mogła się ona w ogóle odbyć.

    • Szpaku, pozwól, że tak się odezwę, bo przecież tak wszyscy mówimy… 🙂 To w ogóle, znów, temat na osobną historię. Niby jesteśmy częścią blogosfery, ale kurde, no serio, naprawdę ciężko powiedzieć, że to to samo. No jakoś nie mogę się utożsamić z kimś, kto bierze z szafy cztery ciuchy, robi tysiąc zdjęć, wybiera cztery najlepsze i jedzie z wpisem… No nie mogę.

      Ale z drugiej strony tak jest. Oni mają publikę, mają social media, mają fejm. Ludzi często po prostu nie obchodzi to, co stoi za zdjęciem z Taj Mahal, że to wiza po drodze za kilkaset złotych, że bilet za półtora tysiąca, że sprzęt, że miesiące przygotowywań. Tak jest, jeden post na blogu podróżniczym to ogrom nakładu finansowego, czasowego i intelektualnego, dlatego też akurat w tej części blogosfery rozgrywać się będzie główna bitwa między kanałami mediów tradycyjnych (magazyny, gazety), a nami. I tak, masz rację, dobrego posta podróżniczego w pół godziny nie napiszesz, nie w pracy, nie przy kasie.

      A co do bogatych rodziców, wiesz jak jest, według wielu komentarzy hejterskich, każdy z nas jest dzieckiem bogatych rodziców. Bez wyjątku 🙂

      • Szpaku – jak ja się z Tobą zgadzam!
        Przygotowanie każdego wpisu to oprócz podróżowania – research, czytanie, a nawet czasem dzwonienie do jakiegoś miejsca, czy nie popełni się jakiegoś błędu. To też ograniczone możliwości współpracy – bo u nas nie jest tak, że co tydzień możesz puszczać nowy wpis sponsorowany. A jednak nie zamieniłabym tej działki na żadną inną!

        Marcin – bardzo dobry tekst. W punkt! 🙂

        • Kasia – dziękuję! 🙂
          PS: właśnie się dowiedziałem, że będziecie na Wachlarzu. Bardzo chciałbym być, ale w moim przypadku to 50/50, bo mam pewne plany, ale nawet jak nie będę, zobaczę na nagraniu! 🙂

    • katarzynatutko

      Święta racja! <3

  16. Za tekst <3 i resztę <3 Się podpisuję i puszczam w świat!

  17. Bez dwóch zdań – najlepszy tekst o Cieszynie ever! I jeszcze ten tytuł! 😀

  18. Marcin, życzyłbym sobie tak pisać.

    Fajnie było w końcu Was poznać.

    • Szymon, zawstydzacie mnie wszyscy! 🙂 Dziękuję bardzo!

      Ciebie też miło było w końcu poznać w rzeczywistości niecyfrowej 😉 i tak jak wspominałem innym – dawaj znać, jak będziesz w Krakowie! A jak nie Krk, to… Cieszyn? 🙂

  19. Znakomity tekst! Uchwyciłeś cały sens w niezwykle precyzyjny sposób, utożsamiam się z każdym słowem!
    To mówiłam ja, Jo.

  20. „To coś jak ogólnopolskie, branżowe spotkanie sprzedawców marzeń.” – zdecydowanie mój ulubiony fragment. Podpisuję się pod tekstem rękami i nogami. Miło było znów się spotkać!

  21. Było naprawdę super, widzimy się wszyscy za pół roku! 🙂

  22. Kurde, właśnie mój tekst diabli wzięli…
    Podpisuję się więc pod tym!

  23. Bardzo udana rozprawka/felieton/manifest – niepotrzebne skreślić. Właściwie mogę się podpisać pod tym. I to autentycznie jako człowiek pośrodku tych dwóch światów 🙂 Do następnego!

    • Dzięki Marcin. Nie ma dla mnie lepszego podpisu niż podpis człowieka, który siedzi dokładnie po środku! Swoją drogą chciałbym kiedyś z Tobą ten temat pociągnąć dalej, więc dawaj znać, gdy będziesz w Krakowie! Do następnego! 🙂

  24. Dzięki Marcin za takie podsumowanie!
    Ja swojego nie będę już pisać, bo w tym artykule mogę podpisać się pod każdym jednym Twoim słowem.
    Niesamowite jest jak podróże potrafią łączyć ludzi 🙂

    • Dzięki Monika! 🙂 Wspaniale łączą. Jest nie tylko spotkanie w Cieszynie, ale masa innych, jeszcze te spotkania w trasie! Nigdy nie zapomnę, jak w malezyjskiej puszczy spotkałem Złaptrop, też byli w trasie. Jedyni ludzie, których spotkaliśmy wtedy w tej gorącej i wilgotnej puszczy, znamy się do dziś, choć wtedy nie mieliśmy pojęcia kim jesteśmy! To dopiero przypadek! 😉

      PS: na drugim Cieszynie mieliśmy okazję porozmawiać dłużej, na tym praktycznie w ogóle, więc nadrabiamy na czwartym, albo jak zawitasz do Krakowa. Zawsze wszystkich serdecznie witamy i liczymy, że wspomnicie, iż przyjeżdżacie do grodu Kraka! 🙂

      • Spotkania to część podróży – stąd nasza część blogosfery jest taka fajna!

        Rozmowy nadrobimy na 4, 5, … Cieszynie – ten wydawał mi się wyjątkowo krótki 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading