Polska

Radom to nie jest stan umysłu. Krótka historia o odlatywaniu

Jak poznałem zupełnie nieznane mi miasto oraz masę wspaniałych jego mieszkańców.

Chyba największe pretensje mam do siebie za tę chytrą babę z Radomia. Czasami człowiek, jak baran w stadzie, beczy, gdy beczą inne. Nie wchodzi w szczegóły, nie dowie się niczego, nie dopyta. Ja też się śmiałem. Nikt z nas nie jest bez grzechu. A teraz wyobrażam sobie zwykłą kobietę żyjącą w najzwyklejszym bloku, która pojawiła się w zupełnie niewłaściwym miejscu i w jeszcze bardziej niewłaściwym czasie. Zima roku 2012, wigilia dla mieszkańców Radomia, tłum przy stole. Ówcześni organizatorzy nie wpadają na pomysł, by położyć na nim plastikowe kubki. Pojawiają się za to 3 Cytryny firmy Zbyszko, butelki, które szybko trafiają w ręce mieszkańców miasta. Kobieta w jasnej czapce sięga po jedną z nich, potem po drugą i trzecią. Sięga jak wszyscy przed nią. Ale to właśnie ona staje się internetową antybohaterką zwaną „chytrą babą z Radomia”.

Internet niszczy przypadkową osobę i nikogo nie interesuje to, że kobieta po prostu podawała butelki dalej. Niektórzy starają się uzyskać po jakimś czasie jakiekolwiek informacje dotyczące wzrostu sprzedaży napoju, jednak producent odmawia. Radom to stan umysłu – grzmiały internety w owym czasie, chytrymi memami oceniając całe bogu ducha winne miasto. To zapadło w pamięć jego mieszkańców oraz w pamięć ludzi spoza miasta. Niczym chmura smogu, przykryło prawdę o mieście a wykreowało fałsz.

Polecimy z Radomia do Pragi – powiedziałem późnym wieczorem do Magdaleny – zawsze chciałem mieć samolot tylko dla siebie. Narodził się pomysł, który wcześniej zrealizowało kilka osób lecących na pokładzie prawie pustych samolotów linii Czech Airlines. Temat lotniska w Radomiu, jako drugi po „chytrej babie”, wzniósł miasto na wyżyny dyskusji głównego nurtu. Czy naprawdę uzasadnione było jego budowanie? Czy miasto stać na jego utrzymywanie? Czy to w ogóle ma sens? – zastanawiali się specjaliści i chyba każdy w jakikolwiek sposób zainteresowany tematem. A jakby zrobić to inaczej? – pomyślałem – a jakby tak polecieć ze znajomymi i nieznajomymi? Tak po prostu dla dobrej zabawy. Tak powstała idea wydarzenia na facebooku, które z czasem przyciągnęło uwagę i sprawiło, że wokół z pozoru niewinnego lotu grupy ludzi, powstał szum, o którym pora teraz napisać. Prywatny lot blogerów podróżniczych i ich przyjaciół z Radomia – wydarzenie, które swoim absurdalnym wydźwiękiem powodowało skrajne emocje, stało się na pewien czas tematem rozmów Radomian. Pojawiły się emocje, pozytywne i negatywne, choć te dobre zdecydowanie zdominowały wszystko, co działo się wokół tego weekendu.

Radom to nie jest stan umysłu. To po prostu miasto, z którego można wylecieć.

Jedziemy do Radomia dzień wcześniej!  – doszedłem do wniosku pewnego pięknego dnia, kiedy zrozumiałem, że byłoby zupełnie nieprzyzwoicie pojechać tam tylko po to, by wylecieć ze słynnego lotniska. Jedenaście osób wyraziło chęć, by dołączyć do mnie i Magdaleny, aby na miejscu spotkać się z trójką mieszkańców Radomia, którzy postanowili polecieć z nami. Już na początku wydarzenia pojawiły się pierwsze zaproszenia do poznania miasta, w które włączyły się lokalne media publikując krótkie artykuły – Wyborcza Radom (oraz tu), Co za dzień, Radom24 czy Radio RDC. Swoje „poparcie dla akcji” wyraził prezydent Radomia Radosław Witkowski i tak ruszyła lokalna lawina dyskusji o mieście i o nas samych.

Jakie jest to miasto, czy warto do niego wpaść, jacy są jego mieszkańcy? Kto zapłacił za tę promocję? Pytania zadawaliśmy sobie sami, ale także zadawano je nam. Lotnisko zapłaciło blogerom za promocję, już nie mają na co wydawać! Prezydent zaprosił blogerów na koszt miasta, my za to zapłacimy! Płacimy za to, żeby śmiała się z nas Polska! Najedli się i napili za darmo, teraz niech lecą i nie wracają! – tak można by streścić społeczny odbiór naszego projektu wyartykułowany w komentarzach przez niezadowoloną część miasta. W rzeczywistości każdy z nas wyciągnął z portfela kartę płatniczą, którą za 139 złotych zakupił lot, za 30 złotych zakupił bilet na autobus do Radomia, za 150 złotych przespał się w hotelu i za Bóg wie ile złotych, najadł się do syta i napił odrobinę. Pieniądze to tylko papier i czasami zamiast pieniędzy ważniejsze są wspomnienia. Tę ideę dzieliła z nami druga połowa Radomian, którzy zapraszali nas na obiad, na rozmowę, na kawę, na koncert, na spacer, na poznanie miasta, witali serdecznie i życzyli miłego pobytu.

Radom to nie jest stan umysły. To po prostu miasto z historią, do którego można na chwilę wpaść.

Nie oszukujmy się – Radom nie jest i nie będzie topowym kierunkiem turystycznym, ani dla gości z zagranicy, ani dla rodaków. Nie jest to jednak powód, żeby miasto i jego mieszkańców, uczynić tablicą na żarty, na której z jednej strony namalujemy trzy cytryny, na drugiej zaś logo lotniska. To, że nie jest to wakacyjny kurort, nie oznacza od razu, iż nie warto zatrzymać się przejazdem i zrozumieć, że centrum miasta to nie McDonald’s przy trasie  Warszawa-Kraków, ale historyczna zabudowa schowana niedaleko trasy. Radom to miasto jak każde inne w Polsce – chcące się rozwijać, chcące polepszać życie swoich mieszkańców, miasto mające swoje plusy i minusy, swoje wzloty i upadki. Z pewnością Radom nie jest miejscem bez tożsamości i lokalnej dumy, tak nadszarpniętej przez bezlitosne bezkresy internetów. Wystarczy jednak sięgnąć odrobinę w jego historię, by zrozumieć, że 1000 lat historii to wystarczający powód do dumy, a z pewnością nie jedyny. To na sejmie w Radomiu wybrano Jadwigę na królową Polski, to w tym mieście uchwalono konstytucję Nihil Novi w 1505 roku i to w tym mieście w czerwcu 1976 roku rozpoczęły się wielkie robotnicze strajki i demonstracje, które z Radomia uczyniły jeden z najważniejszych ośrodków opozycji antykomunistycznej. To w Radomiu urodzili się tacy ludzie jak malarz Jacek Malczewski, filozof Leszek Kołakowski czy piosenkarz Jerzy Połomski.

Radom to nie jest stan umysłu. To przede wszystkim miasto pełne pozytywnych ludzi.

Najpiękniejsze w tym wydarzeniu było jednak to, że kilkanaście osób przemierzało zasypane śniegiem miasto przy minus piętnastu stopniach w towarzystwie dwóch pasjonatów. Karol Kozieł, którego serdecznie pozdrawiam i dziękuję, przy akompaniamencie radomskiego skrzypka – Mateusza Strzeleckiego, który dołączył do naszego lotu do Pragi, przeszliśmy całe stare miasto słuchając pasjonujących historii przerywanych kulinarnymi przystankami w lokalach, które nie zawiodły nikogo. Rozpoczęliśmy w Teatralnej, tuż na wprost Starej Łaźni. To właśnie tam, przy wielkim stole, zebrała się cała grupa, nasi przewodnicy oraz dziennikarze z lokalnej gazety. To stamtąd wyruszyliśmy w kierunku bazyliki katedralnej, gdzie każdy z nas docenił ogrzewanie budynku, gdy na zewnątrz hulał wiatr. Zmarznięci, ale jednak zmotywowani, dotarliśmy do Mazowieckiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej „Elektrownia”, które serdecznie przepraszamy za zabrudzenie posadzki. Taki mamy klimat. Klimat poczuliśmy zdecydowanie na Rynku, w miejscu, które niektórzy mieszkańcy najchętniej by ukryli, a w którym osobiście widzę wielki potencjał jeśli tylko ktoś zapragnie je odnowić. Cisza i spokój pozwoliły nam wsłuchać się w opowieści Karola, by zaraz potem wyruszyć w kierunku ulicy Żeromskiego, reprezentacyjnego deptaku, na którym odnaleźliśmy kolejną kulinarną perełką – Rozmaryn – miejsce, gdzie prawie każdy skusił się na tort bezowy. Smakował tak bardzo, iż jeden członek naszej grupy, oddelegowawszy się  z własnej inicjatywy, pędził w dniu wylotu na lotnisko ze słodkim pudełkiem dla tych w grupie, którzy nie chcieli wylecieć bez wcześniejszego zasmakowania ciasta. Zupełnie przemarznięci, ale dumni z tego, że poświęciliśmy kilka godzin na choć powierzchowne poznanie miasta, wpadliśmy do lokalu Na Fontannach, gdzie każdy z nas mógł po prostu porozmawiać z ludźmi i wyrobić sobie swoją opinię na temat miasta.

Radom to nie jest stan umysłu. To miejsce jak każde inne, ze swoimi problemami i swoimi historiami.

W niedzielę rano, gdy myślałem o Radomiu spoglądając przez okno hotelu Gromada wychodzące na stadion, telefon oznajmił mi nadejście wiadomość. Na kilka godzin przed wylotem do Pragi, otrzymałem drogą mailową list od Radomianina, który postanowiłem tu przytoczyć:

Witam i pozdrawiam z Radomia
 
Nie wiem kim jesteś, i po co przybywasz, ale poprzez Twoją inicjatywę związaną z akcją na lotnisku czuję się bardzo zmieszany.
Przyjechałeś do miasta z pewną tezą, i zapewne chcesz ją urzeczywistnić. Jako podróżnik powinieneś mieś więcej tolerancji dla miejsc do których przybywasz, szanując ich odmienność. Szkoda, że nie poznałeś specyfiki miasta nieco wcześniej wówczas może zrozumiałbyć dlaczego odważyliśmy się mieć cywilny port lotniczy. To właśnie ludzie Twojego pokroju nie pozwalają nam sięgnąć wyżej niż drugiego piętra obnażając dziś perspektywę na jego rozwój. Czy wiesz, że władze tego państwa i to wielu rządów już przez ponad 20 lat modernizują 100 km linii kolejowej do Warszawy, a dziś podróż tym środkiem lokomocji trwa ponad trzy godziny. Pewnie nie wiesz, bo jeździsz pendolino, latasz samolotem prawie z domu, a ludzie Twojego pokroju każą nam latać z W-wy, Lublina, Rzeszowa, Łodzi nie szanując przy okazji kompletnie naszego czasu, pieniędzy, a przy okazji obnażając chęci dalszego rozwoju. 
W tym miejscu ponawiam jednak pytanie: a kim Ty jesteś, i Twoi partnerzy by pouczać nas o słuszności działań i inicjatyw, które być może są nawet kontrowersyjne? 
Mój list nie jest pierwszym sygnałem, który otrzymałeś z Radomia o złym pomyśle. Być może wielu radomian nie zgadza się z kolei ze mną. Doszedłem jednak do wniosku, że jeśli nie dostaniesz czytelnego sygnału będziesz dalej obrażał ludzi. To zła cech podróżnika, bo świadczy o braku kultury.
Mam nadzieję, że rozumiesz moje intencje i frustrację. Dodam, też, że nie było moją intencją Cię obrazić. Uważam jednak, że podróżnik powinien mieć inną wrażliwość na otaczający go świat.
Pozdrawiam
Radomianin

Z szacunku do autora, pomyślałem, iż odpiszę mu publicznie:

Witam i pozdrawiam już z Krakowa,
 
Nie wiem, kim Pan jest, gdyż się Pan nie przedstawił, jednak doceniam intencje i czas, który poświęcił Pan na napisanie do mnie. Poczułem przez Pana list pewien smutek spowodowany delikatną frustracją, uczuciem, którego nie poczułem od innych Radomian napotkanych tego dnia na swojej drodze, ludzi dumnych ze swojego miasta i swojej historii. 
 
Przyjechałem do miasta bez jakiejkolwiek tezy i jedyne, co pragnąłem urzeczywistnić, to fakt, iż udało mi się zebrać piętnaście osób w środku zimy do wspólnego wyjazdu do Pragi, do wspólnej zabawy, wspólnych żartów, rozmów, do pozytywnych interakcji w środku szarej zimy! Jako podróżnik mam ogromną tolerancję dla odwiedzanych przez siebie miejsc. Owszem, nieraz opisuję je niezwykle subiektywnie, czasami nawet oceniam, ale jaki człowiek nie ocenia, nie formułuje zdań, nie patrzy na rzeczywistość ze swojej perspektywy? Tak się składa, że poznałem specyfikę miasta, a przynajmniej włożyłem odrobinę wysiłku, aby przeczytać coś na jego temat. Jeszcze więcej dowiedziałem się od Radomian, których spotkaliśmy a także od tych, którzy polecieli z nami. Nie do końca wiem, o ludziach jakiego pokroju się Pan wypowiada, gdyż osobiście uważam, że wszyscy ludzie są w jednym do siebie podobni – są ludźmi, jednostkami, którym należy się szacunek, bez oceniania i bez wyśmiewania. To prawda, na początku całej idei była to śmieszna zabawa pod tytułem „Ale fajnie, lecimy z Radomia”, jednak powszechnie wiadome jest, iż tylko krowa nie zmienia poglądów (całe życie je trawę), więc i ja, człowiek dojrzały, doszedłem do wniosku, iż mam niezwykłą okazję poznać kolejne polskie miasto. Ma Pan rację, że Radom zaniedbano jeśli chodzi o kolej, sam chciałem przyjechać pociągiem. Wielokrotnie powtarzałem podczas naszego pobytu, że dobre połączenie kolejowe jest kluczem do rozwoju miasta, a przynajmniej jednym z kluczy w wielkim pęku logicznego myślenia. 
Owszem, ma Pan rację, że wielu Polaków widzi Radom w negatywny sposób, ale czy nie uważa Pan, że skoro kilka osób z Krakowa, Wrocławia czy Warszawy, postanawia przyjechać do Pana miasta, spać w nim, jeść w nim i wylecieć z niego, to są jeszcze ludzie, którzy potrafią o Radomiu mówić inaczej?
Doceniam fakt, iż nie chciał mnie Pan obrazić, dlatego postanowiłem napisać Panu kim też jestem. Nazywam się Marcin Wesołowski, mieszkam w Krakowie, jestem autorem strony Wojażer, który od czasu do czasu opisuje odwiedzone przez siebie miejsca i nie poucza, tylko wyraża swoją opinię, subiektywną, może nie zawsze prawidłową, ale swoją. Jestem człowiekiem, który myśli i człowiekiem, który dobrze życzy tak Panu jak i Pana miastu. Jestem pozytywnym człowiekiem, a przynajmniej staram się nim być.
 
Pozdrawiam,
Marcin Wesołowski

Radom to nie jest stan umysłu. Radom to miasto, które ma swoje lotnisko (edit 2018: „miało”)

I to chyba właśnie od tego wszystko się zaczęło. Od lotniska, które zasłynęło w kraju tym, że prawie nic z niego nie lata, od lotniska, które budzi tyle kontrowersji, że nie sposób pogodzić obie strony. Stawiliśmy się na miejscu na dwie godziny przed wylotem, zdecydowanie za wcześnie, ale Radom-Sadków to nie jest zwykłe lotnisko. Nie zamierzam opowiadać o tym, jak tam pusto, o tym, co robią jego pracownicy przez cały dzień, o tym ile ono kosztuje i o tym, czy warto było je budować. Do Radomia przyjeżdżałem jako jeden z tych zdziwionych ideą budowania kolejnego lotniska regionalnego. I tutaj zachowam się jak krowa, poglądów nie zmieniłem. Widząc opinie tych, którzy najmocniej grzmieli, że nie mamy prawa oceniać zasadności istnienia lotniska, zachęcam ich, aby tak jak my, spakowali rzeczy, kupili bilet i polecieli zwiedzać świat. Samoloty mają to do siebie, że same się nie zapełniają. Jeśli jest coś, co pozytywnie zaskoczyło nas na radomskim lotnisku, to ludzie, którzy tam pracują. Na stanowiskach odprawy zjawiliśmy się pełni swojej pozytywnej energii i tym samym odpowiedziała nam załoga. Od stanowiska odprawy przez kiosk i kontrolę bezpieczeństwa aż po kawiarnię w hali odlotów, z każdym można było porozmawiać, z każdym pożartować a w autobusie wiozącym nas do samolotu, odliczaliśmy się jak na szkolnej wycieczce. Od chwili, gdy weszliśmy na pokład ATR-42 czeskich linii lotniczych, rozpoczął się kolejny, czeski rozdział historii o tym, że ludzie potrafią robić rzeczy wspólnie. O tym, i o Pradze, już w następnej historii.

 

Na koniec kilka relacji z „Prywatnego lotu” w mediach lokalnych:

Radom24: Już trzynastu chętnych na wyjątkowy lot z radomskiego lotniska

Radom24: Piętnastu chętnych na wyjątkowy lot z radomskiego lotniska

Radom24: Największym plusem Radomia są ludzie, a Żeromskiego jest po prostu super

Wyborcza Radom: Zmyślenie prawdziwe. Gwiezdne wojny w miejskiej szopce

Wyborcza Radom: Orientalny lot ze swojskiego miasta

Wyborcza Radom: Blogerzy polecą z Radomia do Pragi

Co za dzień: Przyjadą do Radomia, żeby nieźle odlecieć

Co za dzień: Czy blogerzy zapełnią samolot?

Co za dzień: Prezydent popiera akcję blogerów

Co za dzień: Co warto zwiedzić w Radomiu

Co za dzień: Albo nas wyśmieją, albo nas docenią

Co za dzień: Podróżnicy wylecieli z Radomia

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

54 komentarze dotyczące “Radom to nie jest stan umysłu. Krótka historia o odlatywaniu

  1. Pingback: Rok 2016 był czasem wzlotów i upadków, ale głównie wzlotów | Wojażer

  2. Pingback: Olsztyn. Myśli znad jeziora i słodkie, warmińskie la dolce vita | Wojażer. Blog podróżniczy i życiowy

  3. Fajnie wam ta akcja wyszła. Przyznam, że obserwowałam online i stwierdzam, że pomysł fajny. Śmieszne wyszły też tytuły artykułów: Czy blogerzy zapełnią samolot?

    • Dzięki 🙂 To był bardzo miły i bardzo śmieszny czas. A Adam z lokalnej radomskiej gazety popuścił wodze fantazji jeśli chodzi o tytuły swoich artykułów. Zresztą wyborcza też poszalała z tymi tytułami 😉 Jak widać, blogerzy nie pomogli, Czech Airlines ogłosiło zamknięcie połączenia.

  4. Bardzo fajna i pozytywna akcja, aż dziw bierze, że niektórzy potrafią odbierać ją w negatywnym świetle, ale chyba tacy już jesteśmy jako naród. Swoją drogą, trochę to działa jak samospełniająca się przepowiednia: przez ten cały czarny PR ludzie zaczynają widzieć drugie dno w każdej tego typu akcji i niepotrzebnie się nakręcają. Pozdrawiamy!

  5. Stereotypy mogą bardzo krzywdzić. Zawsze upominam osoby, które wyrażają swoją opinię o miejscach, w których nie były. Sama też staram się oceniać miasta albo zabytki dopiero, gdy je zobaczę. Warto dać się zaskoczyć 🙂

  6. Ciekawa akcja i swoją drogą fajna promocja miasta, chyba poniekąd przez przypadek 🙂 Jakby nie było, szum się wokół waszego wylotu z Radomia zrobił, a że są hejty… gdzie nie ma? Taka specyfika Internetu.
    Może więcej takich akcji z innych miast? To by było coś! 😀

    • Najśmieszniejsze jest to, że sporo ludzi nie wie, jak pozytywnie może zadziałać taki szum wokół akcji i miasta. Cóż, na pewno był to inspirujący weekend, który pokazał, że sprawy polskie (szczególnie te lokalne) są dla Polaków o wiele bardziej ciekawe niż dalekie, orientalne wyprawy. Każdy chyba wyniósł swoją lekcję z tych 48 godzin 🙂 Pozdrawiam!

  7. Przede wszystkim wielkie dzięki za pozytywną ocenę wystawioną mojemu miastu. W Radomiu mieszkam od urodzenia i… nie chcę tego zmieniać. Śmiało mogę powiedzieć, że znam tu każdy kamyk. Tu jestem w domu. Całą tą nagonkę „internetów” na Radom odbierałem właśnie jak obrażanie rodzinnego domu. Wiesz, takie wrażenie, jakby ktoś powiedział Ci „u Ciebie w domu to jest niezła patologia”, chociaż ani razu u Ciebie nie był i opiera się jedynie na tym co „ludzie gadają”. Jak bardzo żałosne było to podejście, można zauważyć już po „wypłynięciu” tematu „Chytrej baby”. Nagle bowiem zaczęły pojawiać się w sieci kolejne nagrania „chytrych ludzi” z innych miast – wielkich, średnich, małych. Ktoś dorzucił nagrania z zagranicy. I nagle wielkie zdziwienie, bo jak to? Niemożliwe! To nie tylko w Radomiu takie akcje? Przecież Radom to stan umysłu, nie? Internetowa logika upadła. No to może czepmy się lotniska? Haha! Dobre! Jakaś mała mieścina pośrodku niczego kupiła kawałek pola, postawiła lotnisko i wszyscy chodzą z tego powodu dumni. No jeśli dla kogoś 217 tysięcy mieszkańców to „mała mieścina” to idąc jego tokiem rozumowania „mieścinami” powinny być także Częstochowa, Kielce, Toruń, o Opolu czy Zielonej Górze nawet nie wspominam, bo to już chyba jakieś osady… A samo lotnisko i temat tradycji lotniczych w Radomiu? Powstałaby z tego długa i interesująca książka. Nie wiem czy wiesz, ale lotnisko wojskowe w Radomiu istnieje od ponad osiemdziesięciu lat. Stacjonuje tu 42. Baza Lotnictwa Szkolnego, która (do spółki z 41. bazą w Dęblinie) od dekad (pod różnymi nazwami – wiadomo, jak to w armii – zmieniano oznaczenia wiele razy, nie zmieniono jednak zadania) szkoli młodych pilotów wojskowych. Radom „wychował” więc wielu świetnych lotników. W okresie wiosennym i letnim, kiedy trwają szkolenia praktyczne, na lotnisku ruch maszyn wojskowych jest bardzo intensywny. Z Radomia pochodził także konstruktor Tadeusz Sołtyk, twórca pierwszego „czysto” polskiego samolotu odrzutowego, TS-11 „Iskra”, a właśnie huk iskier latających nad miastem (sporo stacjonowało ich w Radomiu) to coś, co nieodłącznie kojarzy mi się z dzieciństwem. O Air Show w Radomiu nie wspominam – jedyna impreza lotnicza w Polsce o takiej skali. Pomysł stworzenia cywilnego lotniska w tak „lotniczym” rejonie nie był więc niczym dziwnym. Zawiodła jedynie polityka i biurokracja, bo plany stworzenia portu cywilnego powstały jeszcze w latach 90, a nasi włodarze zamiast po prostu po ludzku wziąć się do roboty, woleli drzeć koty i dziesięć razy na sekundę zmieniać koncepcję (port cargo, potem pasażerski, potem cargo + pasażerski, na koniec znów sam pasażerski…). Ale czy to jakiś tam „stan umysłu”? Przecież tak wygląda polska polityka na poziomie nie tylko każdego polskiego miasta, ale chyba nawet na poziomie kraju – dużo gadania, burz w szklance wody, a działania nijakie. W każdym razie – popieram walkę ze stereotypami, a ta inicjatywa była taką właśnie walką. Radom to naprawdę nie jest trzeci świat…

    • Dzięki Arek. Przede wszystkim doceniam, że poświęciłeś swój czas na ten komentarz. Oby więcej takich osób, które znają miejsce, z którego pochodzą i są z niego dumne!

      Fajnie, że zostawiłeś kilka dodatkowych informacji na temat tradycji lotnictwa w Radomiu, jest to kolejny wkład, także w moją wiedzę na temat tego miejsca.

      No i oczywiście niezwykle miłe jest to, że ktoś zauważa przede wszystkim pozytywną stronę naszej inicjatywy!

      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam!

  8. Chyba nigdy nie zrozumiem skąd u ludzi tyle złych myśli, frustracji i złych intencji. Nie wiem czy to kwestia wychowania czy raczej doświadczenie życiowe nauczyło ich, że nie może być dobrze, tylko zawsze trzeba szukać haków, drugiego dna i podstępu. Smutne to.

  9. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać czytając twoją relacje Marcinie. Bardzo mi się spodobała cała inicjatywa, zasmucił list, ale trudno się człowiekowi dziwić, że broni swojego miasta, nie zrozumiał, nie doczytał, zdarza się niestety. Do Radomia na pewno pojadę, chociaż by zaliczyć kolejne miasto. Ale znając mnie, na pewno coś mi się spodoba. Wszystkich Radomiakow pozdrawiam serdecznie.

    • Myślę, że sporo osób w Radomiu po prostu z góry zakłada, że jak piszą, to muszą napisać źle, stąd tyle negatywnych emocji. Szczególnie wśród tych, którzy w ogóle nie doczytają, ale to nie przypadek autora listu. On doczytał i napisał do mnie ponownie, wygląda na to, że koniec końców można nawet nieprzekonanych przekonać. Pozdrawiam!

  10. Bardzo dziękuję za ten artykuł. Jestem rodowitą Radomianką i szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu. Pewnie, że są miasta większe, ładniejsze, bogatsze, ale Radom też jest fajny. Nie mieszkamy tu w drewnianych chałupach, są hotele (kiedyś dziewczyna z Bełchatowa spytała:”Czy u was są hotele? Jak przyjadę, to będzie gdzie się przespać?”), kina, sklepy, kawiarnie, zabytki itp itd. Z przykrością zauważam, że zła sława miasta bierze się nie tylko z internetu, ale też z opinii ludzi, którzy wyjechali z Radomia i opowiadają bzdury o mieście, które nie jest idealne (bo i które jest?). Radom to nie stan umysłu. To nie tylko lotnisko i chytra baba. To miasto, jak każde inne, w którym mieszkają ludzie chcący po prostu normalnie żyć.

    • Dzięki Marta za kolejny pozytywny głos w dyskusji, cieszę się, że mogliśmy przyjechać, zobaczyć, poznać, porozmawiać. Radom to normalne miejsce, jak setki innych miast i dokładnie jak mówisz – po prostu chce normalnie żyć! Normalności i fajności, bardzo dużo, tego Wam życzę! Pozdrawiam!

  11. Nigdy w życiu nie sądziłam, że w okół tak fajnej, pozytywnej akcji może powstać tyle kwasu. Siedzę i myślę jak to w ogóle jest możliwe. Przykro mi Marcin, że niektórzy czują się przez Ciebie urażeni, ale już chyba na zawsze pozostanie to dla mnie zagadką :/

  12. koralinatropiprzygody

    Kurcze, faktycznie to jest tak, że o Radomiu myśli się tylko prześmiewczo. A może warto czasem pomyśleć i dostrzec, że jest tam coś więcej? Fajny tekst i bardzo fajnie wyszła wam finalnie akcja z lotem do Pragi 🙂 A krytyka, no cóż, zawsze się najdzie ktoś niezadowolony 😉 Pozdrowienia!

  13. Pingback: Radom – kompleksy w kieszeń, poczucie humoru w dłoń |

  14. Restauracja Rozmaryn od kilku lat towarzyszy Kameralnemu Latu i nasi goście, twórcy i dziennikarze są nią zachwyceni! Ale jest jeszcze wiele fajnych knajp no i własny lokalny browar z regionalnym piwem Biały Kot Czarny Kot. Ja akurat jestem Radomianką z pochodzenia, z rodziny, od urodzenia mieszkam w Warszawie, ale pewnie dlatego zaproponowano mi funkcję dyrektora Kameralnego Lata – nie ma jak ziomalka. Najbardziej cieszy mnie, że już po raz kolejny przyjeżdżają do nas dziennikarze i filmowcy a następnie na forach internetowych i w towarzystwie, na innych festiwalach, mówią zaskoczeni o tym, jak fajnie można spędzić czas w Radomiu. Poza tym mamy tu doskonałych partnerów, którzy chętnie włączają się w naszą imprezę: urzędy, Miasto, Komenda Wojewódzka Policjia, restauratorzy, hotelarze, Muzeum Gombrowicza, Klub Środowisk Twórczych Łaźnia, Wyższa Szkoła Handlowa a ostatnio także projektanci mody.
    Piszecie, że zapłaciliście za tę wycieczkę, a mimo to odezwały się głosy tzw „oburzonych” – sorry, jeśli ktoś w XXI wieku nie wie, na czym polega promocja miasta, i jak tworzy się jego ambasadorów – lepiej niech się nie wypowiada. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby takie, drobne w końcu wydatki były na ten cel przeznaczane.

    • Brzmi to wszystko bardzo fajnie! Żałuję, że nie mam czasu, żeby wpaść na festiwale, ale kto wie, może kiedyś!

      Odnośnie tego, co piszesz, czyli świadomej strategii promocji miast, masz rację, ludzie nie mają o tym zielonego pojęcia. Władze miast często też nie, bo wiadomo, najlepiej postawić promocyjny billboard 😉 Pozdrawiam!

  15. Kolejnym takim przykładem jest Sosnowiec. Od jakiegoś czasu ma się wrażenie, że wszystko co złe, dzieje się właśnie tam.
    Dlatego, gdy musiałam tam pojechać we wrześniu zeszłego roku, miałam mieszane uczucia… A trafiłam na ciekawe miasto, w którym jest gdzie iść na spacer, co zwiedzić, gdzie zjeść… W którym jest wiele zieleni, w parkach pełno ludzi, młodzież śmiga na rolkach i deskorolkach, a graffiti w przejściu podziemnym to prawdziwy street art 🙂

    • Ja miałem tak w zeszłym roku z Rybnikiem. Strasznie nie chciałem jechać (wystawa psów), ale Magdalena mnie przekonała, i dobrze zrobiła. Świetna pogoda, wspaniali ludzie i znów – interesujące miasto 🙂

  16. Świetny pomysł z publicznym listem Marcin! Jeszcze raz dziękujemy za zorganizowanie super akcji i czekamy na więcej 🙂

    • Wydaje mi się, że to najlepszy sposób na odniesienie się do listy, który otrzymałem. A tak pomijając list, Anita, Paweł, wielkie dzięki, że byliście! Jesteście z Krakowa, więc będzie nam łatwo się spotkać, mam nadzieję, że już wkrótce, na gruzińskich przysmakach! 🙂 Pozdrawiam!

  17. Panie Marcinie, ja jako rodowity radomianin mogę tylko podziękować Panu za ten opis Radomia pełen pozytywów. Osobiście uważam że Radom jest wspaniałym miastem, nie mówiąc już o aspektach historycznych lecz o ludziach którzy tu mieszkają. Wiadome jest że trafiają się ludzie którzy wydłubaliby oczy, wyrwaliby struny głosowe, połamaliby palce byleby nie pisać żadnych negatywów o miejscu ich zamieszkania ale tacy ludzie są w każdym mieście na całym świecie. Kocham Radom z baaardzo wielu powodów, przede wszystkim wszędzie blisko 🙂 , brak korków, dużo tańsze rachunki w knajpach i wiele innych. Nie będę wypowiadać się tutaj o władzach miasta ale moim zdaniem Radom się rozwija i będzie rozwijać, oby jak najszybciej i jak najwięcej! Pozdrawiam i zapraszam częściej do Radomia:)

    • Panie Marku, dziękuję bardzo za komentarz i cieszę się, że ludzie doceniają pozytywny przekaz naszej akcji, a także cieszy mnie fakt, że piszą tutaj dumni mieszkańcy swojego miasta! Proszę dbać o rozwój swojej małej ojczyzny i robić wszystko, żeby była lepiej! Pozdrawiam! 🙂

  18. Zapraszamy w lipcu, w dniach 3-10 lipca na Kameralne Lato. Co ciekawe, robi je ekipa warszawsko-radomska. A ta część, która jest z Warszawy, należy do grona wielbicieli miasta. Pozdrawiam

  19. Ornitopter

    Zapomnieli jak zwykle o doskonałej ochronie ornitologicznej, którą to lotnisko, może się pochwalić 😀

  20. Z przyjemnością przeczytane.
    Jeden z lepszych artykułów ostatnio czytanych przeze mnie.
    Radom to stan umysłu, Radom to miasto, które można kochać i w którym można się zagubić.
    Pozdrowienia od tych pozytywnych i od chytrej baby, która tak naprawdę chytrą nie była 🙂

  21. Ostatnio widziałam program o Radomiu. Mimo tego, ze w młodości byłam w Radomiu i mnie nie zachwycił, to i Twój wpis i te programy wzmogły we mnie chęć sprawdzenia Radomia. Bo szczerze mówiąc prezentuje się fajnie, a i ścieżka kulinarna, o której piszesz, widzę że jest godna polecenia. to może i ja tam kiedyś sie wybiore? Polska to nie tylko Kraków Warszawa Gdańsk i Wrocław. Warto pamiętać o takich miastach. ja jestem dumna ze swojego Płocka. 🙂

    • Rzeczywiście, jakiś czas przed nami wpadł do Radomia TVN, jeśli dobrze pamiętam. A wiesz, że w Płocku też nigdy nie byłem? Tyle do nadrobienia! Pozdrawiam!

  22. Bardzo fajny wpis i recenzja z pobytu w Radomiu. Ja te myślę że Radom mimo że nie jest miejscem docelowym turystów to jednak ma potencjał i jest niesłusznie krytukowany. Nagonka hejtów tylko pogłębia myslne myślenie wielu ludzi mieszkających w innych miastach… ludzi którzy nigdy nie byli w naszym Radomiu. Pozdrawiam

    • @Luk – dziękuję. Zdecydowanie warto zatrzymać się w Radomiu, możemy to tylko potwierdzić! Z pewnością wrócimy, chociażby po drodze do Warszawy czy wracając z niej! Pozdrawiam!

  23. Bardzo cieszy fakt, że w polskiej blogosferze można znaleźć takie miejsca jak to. Ukłony za brak simplifikacji, zerojedynkowej percepcji rzeczywistości. Jeżeli ktoś miał wątpliwości dotyczące naszej obecności w Radomiu to myślę, że ten tekst rozwiał wszystkie.
    #hejthejtemwojażerpiszedalej

  24. Śledziłam rozwój wydarzeń z ogromnym zainteresowaniem i super, że chcieliście nie tylko ośmieszyć lotnisko, ale też zobaczyć miasto i super, że napisałeś ten, bardzo dobry zresztą, tekst. Sama mieszkam stosunkowo niedaleko od innego okrytego złą sławą miasta, jakim jest podwarszawski Pruszków, o którym słyszy się właściwie, o ile się słyszy, wyłącznie w kontekście gangu. To też nie jest wymarzona destynacja, może nawet mniej atrakcyjna od Radomia, raczej jako przystanek podczas wycieczki po przedmieściach stolicy niż na cały dzień czy więcej, ale i tak – to nie jest wyłącznie siedziba gangu, tak jak mieszkańcy Radomia to nie „chytre baby”. A sam Radom chciałabym odwiedzić – bo wydaje się być bardzo niedoceniany i całkiem ciekawy.

    • Dzięki Zuza. Rzeczywiście, Pruszków ma swoją opinię, która sięga chyba w każdy zakątek Polski. Pamiętam jak nasi przyjaciele z W-wy przyjeżdżali do Krakowa na blachach WPR. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek dostali jakiś mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu. Chyba każde miasto ma „to coś”, z którego jest znane. Na przykład mój Kraków – bardziej znany jest już w Polsce Smog aniżeli Smok 🙂 Pozdrawiam!

  25. zazdroszczę lotu z Radomia, historia bardzo ciekawa, szczególnie to „odliczanie jak na wycieczce szkolnej” dodaje historii trochę głębi, że ludzie dojrzali czasem zachowują się jak dzieci z przedszkola – są ciekawi świata, więc podróżują!

    • Panie Światowy Warszawiaku, po co zazdrościć… Wystarczy inicjatywę Pana Marcina powtórzyć, ale pod innym „logo”. Jak Pan myśli? Zapraszam do naszego miasta i „wynajęcia samolotu na własny użytek”. Jak widać, opłaca się. Zatem do zobaczenia na ulicach naszego miasta. Mieszkanka Radomia.

    • @Światowy Warszawiak – wszystko zaczęło się od tego, gdy kierowca autobusu zaczął sobie liczyć, czy ma wszystkie 18 osób. Wtedy przejęliśmy pałeczkę i odliczyliśmy sami 😉 Jak dzieci… ale z dużą ilością śmiechu! 🙂

  26. Cieszę się, że jednak osoby z innego miasta doceniają potencjał Radomia. Mamy wiele zabytków wartych zobaczenia, muzeów, które mają ciekawe wystawy. Mieszkańcy mają trochę negatywną opinię na temat swojego miasta, ale to właśnie od nich zależy, żeby to zmienić i przyciągnąć odwiedzających poprzez organizację ciekawych imprez, wydarzeń. Mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzicie 🙂 Pozdrawiam

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading