Arktyka Europa Norwegia Przewodniki TOP Świat

Svalbard. Przewodnik jak dolecieć na Arktykę

Jedno z najbardziej odległych miejsc na Ziemi nie jest wcale tak trudno dostępne. Zobaczcie sami

Po długiej podróży nareszcie dotarliśmy na Arktykę. Zajęło nam to 31 godzin. Nie wiem jeszcze jakimi słowami opisać to, co zastaliśmy na miejscu, ale wiem jedno – zapiera dech w piersiach! Dziś pierwszy post z naszego wypadu do prawdopodobnie najbardziej północnego krańca ziemi, do którego dotarliśmy. Witamy na archipelagu Svalbard, na wyspie dobrze ludziom znanej jako Spitsbergen.

Spitsbergen / Svalbard airport
Spitsbergen / Svalbard airport

Jeśli nadal zastanawiasz się, gdzie dokładnie jesteśmy, oto odpowiedź w formie graficznej:

Svalbard na mapie świata
Svalbard na mapie świata

Najważniejszą sprawą, którą chciałbym dziś opisać jest odpowiedź na proste pytanie, które zadawało mi wiele osób – jak tutaj dotrzeć!?

Gdy przez ostatnie miesiące rozmawiałem ze znajomymi o tym, gdzie wybieramy się z Magdaleną pod koniec maja, panowało powszechne przekonanie, że będzie to wyprawa godna największych podróżników, wyprawa niezwykle wymagająca. Pytano mnie, czy będziemy spać w igloo, jak będziemy zdobywać pożywienie, czym będziemy się przemieszczać i co będziemy tam robić a także o to, jak do wyprawy przygotowujemy się fizycznie.

Wbrew pozorom dotarcie na norweskie terytorium arktyczne, na koło podbiegunowe, wcale nie jest tak skomplikowane jak mogłoby się wydawać. Faktem jest, iż niewiele jest miejsc położonych na 78 równoleżniku, do których dostanie się nie nastręcza problemów. W zasadzie takie miejsce jest tylko jedno. Dokładnie to, w którym się znajdujemy – Longyearbyen. I choć jest to region odwiedzany przez stosunkowo niewielką liczbę osób jeśli porównać do innych turystycznych hitów, z pewnością jest to punkt najczęściej wybierany przez tych, którzy chcą doświadczyć arktycznych okoliczności przyrody.

Na Svalbard można się dostać na dwa sposoby: drogą morską lub powietrzną. 

Od razu wykluczam opcję pierwszą, gdyż najprawdopodobniej nikogo z Was nie byłoby na nią stać. Mnie nie było i nie znam takich, których byłoby. Dlaczego?

  • 3-dniowy rejs w najtańszej kajucie (z Norwegii) kosztuje 1500 dolarów za osobę.
  • 12 dniowy rejs z Oslo, którego ostatecznym celem są arktyczne wyspy to już wydatek 9500 dolarów za osobę.

Taka ciekawostka – na Svalbard można się także dostać polskim jachtem. Z reguły wyrusza z Gdyni w maju i dociera na miejsce po 3 tygodniach. Taka zabawa to już grube tysiące złotych, ale także zapewne niezapomniane przeżycia. Jakby ktoś był zainteresowany, polecam Eltanin.

Wracamy więc na ziemię, a właściwie w powietrze. Jak w większości przypadków w naszej historii, na miejsce docieramy samolotem. Jest to najprostszy, najszybszy i najczęściej wybierany sposób docierania na miejsce.

trasa naszej podróży: Kraków - Łódź - Oslo - Svalbard
trasa naszej podróży: Kraków – Łódź – Oslo – Svalbard

Aby zrozumieć dlaczego nasza trasa wygląda jak wygląda, podzielę się z Wami procesem sklejania tej trasy:

  • w październiku 2013 roku kupiliśmy bilety na lot Oslo Gardermoen – Longyearbyen. Upolowałem je w promocji norweskich tanich linii lotniczych Norwegian. Cena: 500 zł / osobę w dwie strony z bagażami
  • w lutym 2014 roku kupiliśmy bilety na dolot do Oslo Rygge (jedno z kilku lotnisk wokół Oslo). Po wypuszczeniu tanich biletów przez Norwegian, dziwna sprawa, wszystkie ceny innych tanich linii dziwnie podskoczyły w górę. Koniec końców udało się nam kupić bilety z bagażami. Lot linią Ryanair z wylotem z… Łodzi!  Cena: 200 zł / osobę w jedną stronę
  • w maju 2014 roku kupiliśmy bilet na autobus transferowy między lotniskami Oslo Ryge – Oslo Gardermoen (150 kilometrów). Uwaga – tu się zaczynają norweskie ceny – 200 złotych za osobę!
  • lutym 2014 roku kupiliśmy zaś ostatnią rzecz, którą potrzebowaliśmy: lot powrotny z Oslo Gardermoen do Warszawy. Cena: 300 złotych za osobę.
  • Na koniec PKP TLK z Krakowa do Łodzi: 35 zł za osobę (żona ma zniżkę doktorancką)

Tak więc w naszym przypadku dolecenie na koło podbiegunowe oraz powrót z niego zamknął się kwotą 1235 złotych / osobę. W sumie można się radować – jakiś czas temu trudno było tam dolecieć za mniej niż 2000 złotych. Wspomniany powyżej składak ma ten plus, że bilety kupowaliśmy w różnych okresach, więc nie odczuwaliśmy nadmiernego obciążenia budżetu.

Taka ciekawostka: często ludzie proszę mnie o znalezienie taniego biletu gdzieś. A ja zawsze pytam się, co to znaczy tani bilet? Bo pojęcie jest to dosyć płynne! Według mnie tani bilet to bilet w takiej cenie, jaką jesteś gotów zapłacić, aby gdzieś polecieć i czujesz się z tym komfortowo. Tą cenę uważam za bardzo dobrą, ale już np. do USA< powiedziałbym, że to trochę za dużo (w tym roku lecimy do Nowego Jorku za 750 złotych za osobę).

Dotarcie na koło podbiegunowe zajęło nam dokładnie 31 godzin:

  • pociąg TLK Kraków – Łódź

Wyjechaliśmy o 7:30 rano. Cóż, PKP jak to PKP, podstawiło skład, który w środku upałów panujących w Krakowie, okazał się być… ogrzewany! Batalia ze współpasażerką o otwarte okna była zaciekła. Zamknęła wszystkie poza naszym. Cóż, wolałem, żeby ją zawiało, niż żebym ja umarł w 50-stopniowym ukropie. O 11 dojechaliśmy na stację Łódź Kaliska. Mieliśmy 3 godziny na obiad. Pojechaliśmy szybko taksówką na Piotrkowską, ale za poradą lokalsa wróciliśmy już tramwajem. Taksówki w Łodzi tanie nie są. Być może to tylko moje krakowskie skrzywienie, bo u nas naprawdę są tanie.

  • samolot Ryanair Łódź – Oslo Rygge

Na lotnisko dotarliśmy o 14:00. Odlot odbywał się na pokładzie Ryanaira z wylotem zaplanowanym na 16:25. Był to jeden z dwóch lotów odbywających się tego dnia (niedziela) z lotniska w Łodzi! Lotnisko w Łodzi jest bardzo przyjaznym miejscem z miłymi pracownikami. Posiada wifi, jest dobrze klimatyzowane i bardzo czyste. Mała gastronomia i kioski w zupełności wystarczają. Ponieważ tego dnia, jak wcześniej wspominałem, odbywały się tylko dwa loty, panowie na bramce mieli okazję skontrolować mnie niczym Czeczeńskiego bojownika przewożącego składany karabin. Pooglądali sobie każdy sprzęt, który miałem ze sobą. Ale ponieważ nikomu się nigdzie nie spieszyło, nie miałem nic przeciwko.

  • transfer NOR-WAY Bussexpress z Oslo Rygge do Oslo Gardermoen

Z Polski przylatujemy na lotnisko Moss Rygge, które przyjmuje tanie linie, czyli głównie Ryanaira. Lot na Arktykę odbywa się z kolei z oddalonego o grubo ponad 100 kilometrów głównego lotniska stołecznego – Oslo Gardermoen. Co ciekawe, jest to chyba jedno z najdalszych lotnisk stołecznych – z Oslo trzeba przemierzyć mocno ponad 60 kilometrów. Całą tą trasę mającą ponad 130 kilometrów pokonujemy autobusem firmy NOR-WAY, linia F11. Autobusy są klimatyzowane, bardzo wygodne i posiadają szybki internet wifi. Cała podróż z jednego lotniska na drugie trwa 1 godzinę 40 minut.

  • nocleg w hotelu obok lotniska

Przyjechawszy autobusem linii F11 na lotnisko Oslo Gardermoen, mamy dwie opcje – albo od razu odlot, jeśli mamy tyle szczęścia, albo nocleg koło lotniska na dzień przed wylotem. My wybraliśmy Rica Hotel Gardermoen. Ze wszystkich wokół lotniska jest to dosyć tani nocleg, jeśli zrobi się rezerwację odpowiednio wcześnie. Oczywiście „tani” jak na skandynawskie standardy, bo u nas byłby za to hotel 4-5 gwiazdkowy.  Jeśli śpimy koło lotniska, należy po przyjeździe na rzeczone lotnisko zejść na dolny poziom i na tablicy odjazdów znaleźć swój autobus/shuttle. Do naszego hotelu jedzie transfer P22. Cena: 35 złotych za osobę.

  • samolot Norwegian Oslo Gardermoen – Logyearbyen

Rano budzimy się o 5:00, przed 6:00 jemy śniadania, zaś o 6:33 jedziemy już na lotnisko Oslo Gardermoen. Check-in, nadanie bagażu – wszystko to w wykonaniu linii Norwegian odbywa się automatycznie. Potem jakieś 20 minut na kontrolę bezpieczeństwa i już czekamy na samolot. Boarding zaczyna się punktualnie i kończy bardzo sprawnie, zaś boeing 737-800 okazuje się niedawno zamówionym, nowiutkim egzemplarzem.  Lot trwa 3 godziny, zaś najbardziej ekscytującym jego momentem jest chwila, kiedy zbliża się do wybrzeży archipelagu Svalbard. Arktyka odkrywa przed nami swoje bramy, a my coraz bardziej podekscytowani oczekujemy na lądowanie!

Taka jeszcze mała historia z lotniska w Oslo: Svalbard, pomimo, iż należy do Norwegii, nie należy do strefy Schengen. Aby do niego dolecieć, obywatele wielu krajów potrzebują wiz schengeńskich. Gdy podchodzimy do boardingu, Pan z obsługi spogląda na nasze paszporty, następnie na swoją koleżankę i pyta się jej: „Ej, Polska należy do Schengen?” (!)

  • autobus transferowy z lotniska do osady

W końcu wylądowaliśmy na najbardziej północnym lotnisku cywilnym świata – Svalbard Airport w Longyearbyen (kod IATA – LYR).

bilety Oslo - Longyearbyen
bilety Oslo – Longyearbyen
na pokładzie Norwegiana
na pokładzie Norwegiana

Przed nami kilka dni arktycznej przygody. Na bieżąco będziemy nadawać z najświeższymi komunikatami z Arktyki! Pozdrowienia ze Svalbardu!

A na początek kilka zdjęć z podchodzenia do lądowania!

 

Następne historie o Arktyce:

Zobaczcie film o Svalbardzie, zakochacie się:

47 komentarzy dotyczących “Svalbard. Przewodnik jak dolecieć na Arktykę

  1. Krzysztof Piwowarczyk

    Niestety, jachtem na razie się nie da. 🙁

  2. Pingback: Grenlandia. Przewodnik i informacje praktyczne jak dolecieć na wyspę | Wojażer

  3. Pingback: Norwegia północna. Piękno surowego, arktycznego świata | Wojażer

  4. Pingback: Norwescy bohaterowie polarnego świata – wojażer

  5. Pingback: Jak Skandynawowie zostali Norwegami, czyli o naturze myśli z Jettegrytene – wojażer

  6. Niesamowita podróż i wspaniałe zdjęcia! Pozdrawiam

  7. Jak miło, że lecieliście TAM z Łodzi:) Wpisuję podróż do swojego kajecika marzeń.

  8. Łoł!!! To jest wyprawa godna powtórzenia 🙂 Dzięki za szczegółowe informacje 🙂 Fantastyczne i da się podźwignąć finansowo 🙂

  9. Cena świetna, zdjęcia jeszcze lepsze, chociaż to dopiero początek podróży. Ja bym się z chęcią wybrała w chłodniejsze okolice 🙂

  10. Pingback: Choroba Svalbardzka, czyli na co zachorowałem na Arktyce | WOJAŻER

  11. Cześć! Fajne reportaż 🙂 W przypadku Spitsbergenu, sam bilet to niestety tylko niewielki procent wydatków (o ile oczywiście chce się faktycznie więcej zobaczyć na miejscu, a nie siedzieć na namiocie na Longyearbyen Camping). Niemniej jednak cena do 1200-1300zł na przeloty w obie strony z bagażem rejestrowanym jest przyzwoita. Lecę w czerwcu już trzeci raz w tamto miejsce. Ech, ciągnie do zimnych klimatów 🙂 Co do ceny do NYC – gratulacje upolowania. Moim największym osiągnięciem do tej pory jeśli chodzi o tanie bilety (nie licząc jakiś groszowych przelotów tanimi liniami po Europie) jest przelot z Warszawy na Wyspę Wielkanocną i powrót za 3000 zł. Normalnie bilety w kwocie powyżej 6000 zł.
    PS. W pierwszym akapicie napisałeś „Witamy na Svalbardzie, dawniej znanym jako Spitsbergen.” Jest to troszkę przekłamana informacja. Svalbard to archipelag wysp, a jedną z nich jest właśnie Spitsbergen 😉
    Pozdrawiam!
    M

    • Cześć! Po pierwsze dziękuję, i oczywiście, co do nazewnictwa masz absolutna rację, toteż zdanie to zostało skorygowane. Z tego co pamiętam cała ta okolica jest na świecie bardziej znana jako Spitsbergen właśnie, toteż Norwegia mocno promuje poprawne nazewnictwo norweskie – archipelag Svalbard, a nie (z niemieckiego) Spitsbergen.
      Co do cen lotów, czasami mam wrażenie, że to najtańsza część naszych budżetów wyjazdowych 😉 Ja szczerze za to gratuluję Wyspy Wielkanocnej, na którą bardzo chciałbym się wybrać i racja, do tej pory nie widziałem nic poniżej 6 tysięcy!
      Pozdrawiam!

      • Ten bilet za 3000 zł to faktycznie jakimś cudem udało mi się znaleźć. Ciekawą opcją (pozwalającą na obniżenie kosztów przelotu do IPC jest kupno dwóch oddzielnych biletów i przelot przez USA). Np. w tej chwili loty z NYC do IPC kosztują w okresie listopadowym 3200zł. Do tego oczywiście dolot z Europy (ale tutaj jesteś ekspertem 🙂 ). Większość wyszukiwarek z których korzystam, proponuje doloty przez FRA lub MAD, z przesiadką w GRU i SCL. Polecam natomiast skorzystanie z cheapoair.com, która używa prawdopodobnie innego algorytmu wyszukiwania połączeń. Niestety, można tam płacić tylko kartą kredytową wydaną w US/Kanadzie. Ale od czego są znajomi 😉 Trzeba przyznać, że Easter Island to dla Polaka miejsce, gdzie koszt dotarcia może stanowić 60-80% wydatków dla całej podróży. Ale jak dla mnie, nie ma drugiego tak mistycznego miejsca na Ziemi.
        Pozdro!
        M

  12. Pingback: 2014. Rok niesamowitości | WOJAŻER

  13. O! Wasz opis baaardzo mi się przyda, jeśli nie uda mi się dotrzeć w tamte rejonu w ramach mojego przyszłego „zawodu” 🙂 Po prostu dawno temu zakochałam się w Spitsbergenie i wiem, że albo w sposób naukowy, albo prywatny – ale muszę się tam pojawić 🙂

  14. Ja czaiłam się na Svalbard, bo koleżanka miała tam być na wymianie, ale nie udało się… Nie zniechęcam się, Svalbard bardzo kusi 🙂 A zimno… zimno w takich warunkach i wśród takich widoków, to nie problem 😀

  15. Svalbard, Svalbard, Svalbard… Jedno z moich największych marzeń podróżniczych….
    Pięknie tam! I też myślałam, że drożej wychodzi 🙂

  16. Generalnie nie lubię zimna, ale w taką podroż na kilka dni chętnie bym się wybrała. Szczerze mówiąc myślalam, że kosztuje to jakieś kosmiczne pieniadze, dzięki, że mi to trochę odczarowaliście 🙂

    • Polecam wybranie się na Svalbard, gdy u nas jest już ciepło, wtedy leci się z przyjemną myślą, że jedziemy się ochłodzić! Większość ludzi myśli, że dostanie się na Svalbard kosztuje kosmiczne pieniądze, to prawda!

  17. Rewelacja! To musi być przygoda 🙂 Nie spodziewałam się, że bilety można upolować w takiej, w mojej opinii dobrej, cenie. Trzymajcie się ciepło! Będę śledzić dalsze relacje.
    Aha i NYC za 750zł? Bomba!

    • Też myślę, że to była świetna cena za dolot w takie miejsce! A co do NYC, najpierw lecieliśmy za klasyczne 2000 zl (dawno temu), potem za 1250, potem 1000, ostatnio 750, więc mam nadzieję, że następnym razem dolecimy za 500 zł 🙂 Pozdrawiam!

  18. Dzięki za mnóstwo praktycznych informacji. Będę polować na tanie bilety z Oslo 🙂

  19. Lubię niebanalne kierunki i z niebanalnym opisem. Zdjęcia też 'przemawiaja’ do mnie. Generalni zimy nienawidzę z całego serca ale w takich(czy np. nepalskich) okolicznościach jestem na tak!
    pzdr

    • Wiesz, ja też nienawidzę zimy i zwykle, gdy przychodzi do Krakowa,staram się uciekać do ciepłych krajów. Z tą Arktyką było tak, że skumulowało się wiele miesięcy, kiedy zimy nie widziałem i pomyślałem, że w sumie w maju fajnie będzie się trochę ochłodzić. Okazało się na miejscu, że zimne miejsca potrafią zarazić tak samo jak ciepłe. W przyszłym roku wyruszam więc na Islandię, i ciągle myślę o Grenlandii. Oczywiście w ciepłe miesiące, żeby można się było ogrzać po powrocie! 🙂 PS: w Krakowie jest teraz zimniej / mniej przyjemnie niż tam pod biegunem!

  20. Tydzień temu wróciłem z Logyearbyen. Byliśmy tam w 7 osób. Polecam każdemu jęśli pogaoda dopisze a nam służyła przez cały pobyt przygoda życia zapewniona.

    • Zdecydowanie może to być przygoda życia dla wielu! Dla mnie był to jeden z tych naprawdę nietypowych wyjazdów! Jakaś galeria, blog, gdzie mogę zobaczyć Wasze zdjęcie? Pozdrawiam!

  21. To widzę, że zajęło Wam to mniej więcej tyle co lot do Australii. Ale nie mam wątpliwości, że warto było. Jak dla mnie jeden z najbardziej fascynujących kierunków do obrania.

    • A i owszem, zajęło to trochę czasu! Ale wiesz, kiedyś jechałem PKP z Krakowa do Szczecina tyle, ile się leci z Krakowa na Mauritius, więc cóż, człowiek przyzwyczaja się do długiego czasu w podróży 😉 Powiem jedno – zdecydowanie było warto! Z chęcią tam wrócę!

  22. Witam serdecznie! Piękna relacja 🙂 Gratuluję kupna biletów do Nowego Jorku w super cenie! ale wydaje mi się, że jednak bilety na Svalbard były Trochę przepłacone. Mam na myśli trasę z Polski do Oslo i z powrotem. Zamiast lecieć na Rygge, warto było poczekać na tańsze ceny Norwegiana i lecieć w dwie strony na i z Gardermoen. Byłoby ok, gdybyście upolowali bilety na Rygge po 19 zł, bo takie na pewno na ten okres były, ale kupowane na około 3 tygodnie przed wylotem, wtedy owszem warto. Ale ceną 200 zł w jedną stronę jestem po prostu zaskoczona! Za wcześnie kupione. Rygge nie jest też najbardziej oddalonym lotniskiem od Oslo, po drugiej stronie fjordu leży lotnisko Sandefjord Torp oddalone od Oslo o 120 km. Piszę to tylko informacyjnie. Pozdrawiam 🙂

    • Cześć! Zdaje sobie sprawę z tego, że bilety na doloty były przepłacone. Też myślałem identycznie jak Ty, ponieważ bilety do Norwegii z reguły należą do najtańszych, jednak nie w tym przypadku. Obserwowałem ceny non stop, sprawdzałem je nawet przed wylotem, żeby sprawdzić, czy coś się zmienia. Jednak jakimś cudem dokładnie na te daty okołodolotowe ceny były po prostu horrendalne. Dolot Norwegianem z Krakowa w 1 stronę kosztował 1000 zł za parę, z Warszawy 600. Ryanair też mocno poszalał. Poza tym na Svalbard lecieliśmy w dni okołoweekendowe, więc doleciec musieliśmy w weekend, co też podnosi ceny. Do tego dochodziły duże bagaże, więc nie wchodziły w grę najtańsze bilety. Ogólnie ten wyjazd należał do jednych z najbardziej kosztownych, ale nie żałuję niczego. Naprawdę było warto. Dzięki za info odnośnie najbardziej oddalonego lotniska! Do Norwegii na pewno wrócę, gdyż jest tam jeszcze to i owo, na co mam ochotę. Pozdrawiam serdecznie!

  23. Pingback: Global Seed Vault, czyli trekking obok arktycznej Arki Noego | na etacie przez świat

  24. Pingback: Longyearbyen 78°13′N | 17 faktów o najbardziej północnym mieście na Ziemi | na etacie przez świat

  25. Kusząco. Trzeba tylko bedzie przekonać moją drugą połowę do przetrzymania niskich temperatur. A reszty sprzedawać nie trzeba. Zdjecia pingwinów proszę, i podróż zaklepana. 🙂

    • Oj uwierz mi – można oszaleć na punkcie tego miejsca! Wkrótce nowe posty, ale powiem Ci, że przekonanie mojej drugiej połowy nie zajęło mi dużo czasu, a tutaj na miejscu, bawi się wyśmienicie! Polecam!

  26. Przed chwilą opowiadałam mężowi o waszej wyprawie na północny koniec świata, a on na to: „czyżby taka miejscowość na S …..? ” „Svalbard?” „TAK!, czytałem o tym ostatnio w Norvegian airlines” Pokazałam mu wasze zdjęcia i rozpoznał gazetkę 😉
    ps. Od nas (10 minut do lotniska) w podobnej cenie można dolecieć z jedną przesiadką w Oslo 🙂 Oj, będę teraz intensywnie myślała 😉

    • Cześć Edyta! Jeśli się zastanawiacie, serdecznie polecam! Miejsce jest kosmiczne, bardzo, ale to bardzo specyficzne. Wiesz, jedno wypoczywają na plaży w Egipcie, my to samo wyciszenie i odpoczynek mamy tutaj. Każdy ma swoją drogę.

      Żeby tylko uściślić – Svalbard to archipelag, a miejscowość w której jesteśmy to Longyearbyen. Rzeczywiście, linie Norwegian rzeczywiście bardzo pomogły w propagowaniu tego miejsca, gdyż do niedawna można było tutaj dolecieć jedynie lotami z Tromso na samej północy Norwegii. O ile odcinek Oslo – Tromso można było zakupić w normalnej cenie, o tyle odcinek Tromso – Longyearbyen kosztował z reguły majątek.

      Pozdrawiamy zatem ze Svalbardu i namawiamy! 🙂

  27. a kiedy dokładnie tam lecieliście (z Oslo w górę)? Moja znajoma Amerykanka mieszkająca w Oslo była teraz na weekend na Svalbardzie, więc bardzo możliwe, że lecieliście jednym samolotem 😉

    moja najbardziej szczegółowa kontrola lotniskowa w życiu też była w Łodzi 😉

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading