Europa Felietony Włochy

4 rzeczy za które uwielbiam Włochy

We Włoszech odnajduję wszystko, co czyni mnie szczęśliwym człowiekiem.

Wkrótce ponownie wybieram się do Włoch. Jak co roku z Magdaleną. Bo Włochy należy sobie odpowiednio dawkować. Są dwa kraje, do których regularnie wracam i dwa, do których chciałbym regularnie wracać. Chciałbym regularnie wracać do Chin, bo każdy wie, że je uwielbiam, i chciałbym równie mocno regularnie bywać w Gruzji, bo nigdzie nie pije się lepiej niż tam. Dwa kraje, do których wracam z pewną regularnością są USA i Włochy.

Jak z całym moim podróżowaniem, przygoda z Włochami zaczęła się dosłownie kilka lat temu. Mój pierwszy pobyt w tym kraju to zaręczynowy pobyt w Bolonii, gdy poprosiłem  o rękę Magdalenę. Kolejny wyjazd to weekend w urokliwym Bergamo, dosłownie na kilka dni przed wylotem do Chin w 2011 roku. Następne włoskie wakacje to urodzinowy prezent dla mojej mamy, którą zabraliśmy wraz z Magdaleną do Rzymu w październiku zeszłego roku. A że w Rzymie szybko się zakochałem, wróciłem do niego miesiąc później ze swoim kumplem, by świętować kolejny wieczór kawalerski.

Bazując na swoich doświadczeniach z północnych Włoch, przy tym wiedząc, że południe może dostarczyć zupełnie nowych doświadczeń, przygotowałem listę 4 rzeczy, które sprawiają, że do Włoch chce mi się wracać.

ARCHITEKTURA

Co tu dużo mówić – wielu z Was we Włoszech było, więc wiecie co chcę powiedzieć. Jest pięknie! To, co naprawdę robi na mnie wrażenie to pewna jednolitość przestrzenna. Miasta tworzą jedną tkankę, która współgra ze sobą i tworzy piękną całość. I zawsze jest to przestrzeń niezwykle ciekawa. Zacznijmy od takiej Bolonii. W mieście tym pokochałem jedno rozwiązanie architektoniczne – Portici di Bolonia. Jako osoba, która nienawidzi deszczu, zakochałem się w tym od razu. Wyobraźcie sobie, że większość chodników w waszym mieście jest szeroka, a przy tym zadaszona w gustowny sposób. A tym samym, gdy pada deszcz, nie musicie wyciągać parasoli.

W Bergamo, które ludzie z reguły ignorują po wylądowaniu na tamtejszym lotnisku, od razu uderzając w stronę Mediolanu, zachwyciło mnie górne, stare miasto. Im wyżej, tym ciekawiej, a widok z góry jest po prostu olśniewający. Ponadto, spacerując po wąskich uliczkach górnego miasta, czułem się, jak podczas podróży w czasie. Spokój, cisza, i piękno.

W Rzymie, cóż, jak to w Rzymie – wszechogarniający szał! Przez pierwsze godziny bolały mnie oczy i na prawdę nie wiedziałem na co patrzeć. Watykan, Koloseum, Panteon, ruiny antycznego Rzymu, rozliczne place, kompletnie nie wiadomo co oglądać, co robić, gdzie być. Dlatego wróciłem tam ponownie. I mógłbym tak wracać pewnie wiele razy.

kilka moich ulubionych miejsc:

  • Piazza Maggiore w Bolonii – bo tam się zaręczyłem i tam zaczynałem przygodę z Włochami
  • Le Due Torri w Bolonii – Bolonia była kiedyś miastem wież, rzec by można, wieżowców. Dwie z nich zrobiły na mnie ogromne wrażenie, szczególnie widok na miasto z jednej z nich
  • Citta Alta w Bergamo, górne miasto położone na wzgórzu ze swoimi ciasnymi uliczkami i urokliwymi sklepami oraz pięknymi widokami na okolicę
  • Watykan i otaczająca go aura miejlysca wyjątkowego

KULINARIA

W Krakowie knajp włoskich jest tak dużo, że mógłbym spokojnie powiedzieć, że kuchni włoskiej mam powyżej uszu. A jednak jak już się trafi na Półwysep Apeniński, człowiek popada w kulinarny trans. Bo wszystko wydaje się ponownie niezwykle interesujące. Począwszy od makaronów, za którymi średnio przepadam, przez risotto, które uwielbiam, po wszystkie te wyroby cukiernicze, mięsa, owoce morza i tak dalej. Wybór jest ogromny. Od tanich miejsc, gdzie można kupić pizzę na kawałki, przez przyjemne bistra, po wykwintne restauracje.

To, co często wspominam w temacie kuchni i picia to:

  • włoska pizza. Niestety polskie „ulepszone” wersje pizzy bardzo odbiły się na mojej psychice, toteż jedynym miejscem, gdzie we Włoszech smakuje mi pizza jest Rzym, a dokładnie miejsce zwane Studio na Via Germanico, niedaleko Watykanu, gdzie na pizzę zlatują się Włosi pracujący w okolicznych biurach, Właściciel jest bardzo miłym człowiekiem, rozpoznał mnie po miesiącu, gdy wróciłem do Rzymu. Jego pizza zaś, dla mnie jest czymś po prostu wspaniałym – cienkie, kruche i bardzo słone ciasto z ciekawymi, różnymi dodatkami.
  • kawa w Bar Farnese przy Campo de’ Fiori w Rzymie. Trafiliśmy tam przypadkiem z Magdaleną i z mamą pewnego dnia podczas naszego pierwszego pobytu w Rzymie. Miejsce kompletnie niepozorne, wnętrze kompletnie nieprzyciągające, nawet metalowe krzesła i stoliki na zewnątrz bardzo przeciętne, ale widać było, że miejsce żyje wraz ze swoim właścicielem, który prowadzi je chyba od lat siedemdziesiątych, jeśliby wziąć pod uwagę jego wiek. Kawę, którą tam piłem, wspominam do dziś, podobnie jak moja mama, która z chęcią by tam wróciła.
  • prosciutto con melone w małej restauracji nieopodal murów Watykanu. Czasami tak proste rzeczy zachwycają mnie tak bardzo, że czuję się, jakbym odkrył Amerykę. A może po prostu chodzi o to, że melon we Włoszech smakuje jak melon a prosciutto jest tak wspaniałe, że nie trzeba nic dodawać poza dozą zachwytu. Tak czy inaczej, przez kilka tygodni po powrocie, od czasu do czas, jadałem prosciutto con melone. Tak przy okazji, chciałbym Wam powiedzieć, że zaraz po powrocie, pomyliwszy się, poleciłem znajomym prosciutto con mango. Zrobiliśmy. Było równie pyszne.
  • winno – kawowy melanż – na kilkanaście godzin przed wylotem z Rzymu do Krakowa, koło północy czasu lokalnego, poznaliśmy z Magdaleną przemiłych, starszych Amerykanów z Pennsylwanii. Poszliśmy razem na ciastko, wino i kawę. Nie ma to jak porządne włoskie wino przepite mocną włoską kawą zaraz po północy. Następnego dnia, już siedząc w samolocie, myślałem, że dostanę wylewu. Moje żyłki na czole dosłownie tańczyły, a twarz przybrała kolor bordowy. Przeżyłem, ale nabrałem pokory w stosunku do włoskiej kawy.
  • królik z północy – Bergamo to miasto położone na północy Włoch. Blisko mają do Niemiec, Austrii, Szwajcarii, a tym samym wiele rzeczy zdaje się być tam zupełnie innych, niż w reszcie Włoch. Dużo dzieciaków miało blond włosy, zaś na mieście podawano ogromne ilości mięsa. A moim ulubionym był królik w Trattoria Tre Torri w Bergamo. Ledwo go zjadłem, gdyż na pierwsze danie zamówiliśmy obłędne gnocchi w prostym sosie pomidorowym.
  • risotto allo zafferano – ostatniej nocy w Bolonii, tuż po zaręczynach, postanowiliśmy zamówić sobie kolację u właściciela B&B, w którym się zatrzymaliśmy. Mieliśmy do wyboru dwie opcje – kolacja prosta i kolacja złożona. Wybraliśmy to drugie. Przystawka, danie główne, deser, wino i kawa z włoskiej kawiarki. Przystawki nie pamiętam zbyt dobrze, bo danie główne, risotto allo zaferrano, risotto z szafranem, po prostu mnie zabiło. Było boskie w każdym calu i od tamtego wieczoru w styczniu 2011 roku nie jadłem już tak dobrego risotta. Wino, które nam do tego podano, przyjechało z Sycylii (tak jakoś za mną ta Sycylia łaziła od tamtego czasu), a kawa z kawiarki sprawiła, że przez jakiś czas pijałem… tylko kawę z kawiarki. Mimo mojej miłości do niej, nie wiem co jest lepsze, ona, czy kawa zrobiona w tureckim tygielku. Tak czy inaczej, risotto z szafranem, nie mogę go zapomnieć..

Dużo by można wymieniać, ale po co, skoro kuchnie włoską znacie. Temat pozostawiam blogerom kulinarnym.

 

ZAKUPY

Zawsze powtarzałem, że najlepszym miejscem na zakupy są Stany Zjednoczone. O tym dlaczego, pisałem podczas mojego ostatniego pobytu w USA. 

Ogólnie od zakupów i całej kultury kupowania o konsumpcjonizmu, próbowałem się wyleczyć przez ostatnie lata, po tym, gdy stwierdziłem, że jestem chomikiem i że gromadzenie dóbr niczemu nie służy. Od tamtego czasu trzymam się zasady „nie musisz, nie kupuj”. Ponadto nie uważam zakupów za coś szczególnie przyjemnego, szczególnie w Polsce. Bo u nas ani tanio, ani przyjemnie, gdyż obsługa klienta totalnie kuleje.

Na świecie są trzy kraje, w których kupowanie uważam za przyjemne:

1. USA: bo tanio i wybór nieziemski. To paradoks, że w jednym z najbogatszych krajów świata wiele rzeczy można kupić dużo taniej niż w Polsce. A przy tym doświadczyć miłej i profesjonalnej obsługi klienta.

2, Chiny: bo można się targować, negocjować. Trzeba umieć to robić, trzeba poznać kulturę targowania i trzeba wiedzieć gdzie to robić, To, jakby się wielu wydawało, wcale nie jest łatwe. Jednak jak się nauczysz, to w życiu codziennymi jest to dla Ciebie rodzajem sportu, który uprawiasz.

3. Włochy, bo to, co tam mają, jest nieziemsko piękne. A ich małe sklepiki to miejsca zachwycające, niczym miniaturowe galerie sztuki.

Nie powiem, że do Włoch latam na zakupy. Choć wiem, że wiele osób tak robi. Ale powiem Wam, że gdybym nie starał się wyleczyć z chomikowania rzeczy oraz gdybym latał do Włoch liniami klasycznymi (latam Ryanairem), to zapewne moje mieszkanie byłoby zagracone pierdołami przywiezionymi z Włoch.

Włosi mają bowiem talent do robienia rzeczy pięknych. Począwszy od Lamborghini, Ferrari, przez kolarki Bianchi, po ubraniach znanych marek. Nawet krawat, mucha, pasek do spodni, czy rękawiczki, wyglądają w ich małych sklepikach jak dzieła sztuki. I jeśli tylko nie są made in China (co znaczy, że są dużo droższe), są zniewalając piękne.

To, co cenię u Włochów z kolei (płci męskiej), to fakt, iż potrafią się dobrze nosić. Pomyślcie jak wyglądałyby polskie ulice, gdyby mężczyźni, począwszy od uczniów po emerytów, nosili się tak jak w Italii! Ale owszem – aby tak było, musimy w końcu zacząć zarabiać jak Włosi,. Bez tego ani rusz.

Jednak dla mężczyzny dobrze ubranego Włochy to raj. A przede wszystkim bardzo wspominam tutaj Bolonię. W życiu nie widziałem tylu sklepów dla mężczyzn i tak mało dla kobiet. A może po prostu tych dla mężczyzn było tak dużo, że nie zwracałem uwagi na te dla kobiet? Pięknie skrojone garnitury, dodatki, buty, krawaty, muchy, wszystko idealnie dopasowane. Chciałoby się rzec – na zakupy do Włoch! Jednak ceny we Włoszech, pomimo różnych okazji, nie przypominają tych w USA.

ATMOSFERA

Co tu dużo mówić – pomieszajcie włoską architekturę, dobrze ubranych ludzi, piękne zapachy. Dodajcie do tego odrobinę zapachu włoskiej kuchni i aromatu kawy. Nie chcielibyście wracać? Bo ja chcę.

Włochy to w zasadzie jedyne jak na razie miejsce, gdzie wybierając się, nie mam specjalnie ochoty czegokolwiek planować. Wiem, że lecę, i tyle. A co będzie dalej, się zobaczy.

I tak trochę jest z Sycylią, gdzie właśnie lecimy. Co będzie, zobaczymy, a potem Wam opowiem…

Rocznik 1985. Hybryda czasów analogowych i cyfrowych, człowiek, który pamięta jak było przed internetem a w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Urodzony w Krakowie, w nim wykształcony i z nim zawodowo związany. Po krótkim okresie życia w Chinach, na dobre zajął się normalnym życiem i intensywnym podróżowaniem. Zawodowo specjalista branży podróżniczej, hotelarskiej i rezerwacyjnej.

13 komentarzy dotyczących “4 rzeczy za które uwielbiam Włochy

  1. Witam. Trafiłam na tą stronę/ blog dopiero dzisiaj i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba 🙂

    Ja również jestem zakochana w Italii <3 Byłam już we Włoszech 8 razy 🙂 Od Genui, Portofino, San Remo, Mediolan, Wenecję, przez Rimini, San Marino, Asyż, i wiele innych małych miasteczek np Toskanii dotarłam do Wiecznego Miasta czyli Rzymu w którym byłam już kilka razy i za każdym urzeka mnie czymś nowym <3 Następnie swoje podróże i kroki skierowałam do Neapolu, Palermo i oczywiście na Sycylię, gdzie obowiązkowym punktem było udanie się na Etnę <3 Coś niesamowitego – potęga natury mnie oczarowała <3 I dodam jeszcze, że te wszystkie podróże odbyłam samochodem 🙂

    Kuchnia, język, ludzie, muzyka, miasta i miasteczka które tworzą i opowiadają przepiękną historię <3 Tylko wracać i wracać do urokliwej Italii <3

    Za miesiąc ruszam odkrywać zimową Italię 🙂

    Pozdrawiam wszystkich 🙂

  2. Witam. Trafiłam dopiero teraz na tą stronę, ale bardzo mi się ona podoba 🙂 Ja również jestem zakochana w Italii <3 Byłam we Włoszech już 10 razy. Odwiedziłam już sporą część tego cudownego kraju <3 Od Genui, Mediolanu, Wenecji, przez Rimini, San Marino, Toskanię, Rzym, Neapol, Sycylię z Etną włącznie. A i tak cały czas uwielbiam tam wracać 🙂

    Kuchnia, język, ludzie, muzyka, każde miasteczko, które kryje w sobie niesamowitą historię <3 Aż chce się wracać 🙂 I dodam, że wszystkie te podróży odbyłam samochodem 🙂

    Teraz w grudniu ruszam odkrywać zimową Italię <3

    Pozdrawiam wszystkich 🙂

  3. Na razie widziałam Rzym i kilkugodzinną Wenecję. Rzym mnie oczarował, a Wenecja chyba nie zdążyła zauroczyć. Co do Twoich 24-godzinnych podróży, to zazdroszczę Ci tego, że z Krakowa możesz latać właśnie do Włoch. Chyba jakąś petycję musiałabym napisać do tanich linii, aby utworzyli połączenia z Bydgoszczy 🙂

    • Hej! Zgadzam się – Rzym potrafi szybko zauroczyć! A właśnie z Wenecją zawsze jest problem – z kim bym nie rozmawiał, z reguły uczucia są mieszane!

      Co do Krakowa i łatwości latania stąd, powiem Ci tak, przez większość roku Kraków zazdrości Modlinowi i innym lotniskom regionalnym tanich połączeń. Bo Ryanair wychodzi z założenia, że do Krakowa i tak lasa masa ludzi, a tych, którzy latają Z Krakowa, i tak stać 😉 Więc z reguły jest drożej niż z innych miejsc w Polsce.

      Na szczęście przychodzi zawsze taka pora roku, kiedy robi się taniej – listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień. Wtedy można poszaleć!

      Aaaa, muszę dodać jeden komentarz – wprawdzie do Bergamo lecę z Krakowa i do Krakowa wracam. Jednak już w przypadku Florencji, którą odwiedzam dwa tygodnie po Bergamo, wprawdzie lecę w sobotę z Krakowa, ale popołudniu w niedzielę wracam do… Wrocławia.

      Tak czy siak, będzie fajnie! Pozdrawiam! 🙂

    • Miło poznać sąsiadkę! Ja też z Bydgoszczy, a i połączenia lotnicze z Rzymem od niedawna mamy :))

      • Na stronie lotniska nie ma nic na ten temat. Mogłabyś powiedzieć coś więcej nt. lotów z Bdg? 😉

        • O, przepraszam, faktycznie loty zakończyły się na jesień, ale liczę, że wznowią na wiosnę. Latałam z WizzAirem z Bdg do Rzymu i to faktycznie była nowość, tylko że ubiegłego roku.

  4. Pingback: Siódemka Polaków, Sycylia i Ogórek | na etacie przez świat

  5. Pingback: Lizbona – miłość na krańcu Europy | marcin wesołowski

  6. We Włoszech byłam dwa razy, były to wypady stosunkowo dlugie, bo 2-3 tyg i nastawione na zwiedzanie. Do tej pory poznałam całe północne Włochy. Następny cel to Florencja i Rzym. Ten kraj jest tak pozytywny, ludzie cieszą się ze wszystkigo, mają na wszystko czas. To, że dosłownie wszystko jest tam zabytkiem sprawia, że człowiek przenosi się do innej krainy.
    Tak sobie myślę, że do tej pory rozczarowały mnie dwa najbardziej turystyczne miasta – Wenecja i Mediolan… Wygląda na to, ze czar tego kraju to te małe mieściny, z krętymi ulicami i skuterami na każdym rogu 🙂
    Bolonia.. cudowna! Padwa, Werona, Certosa, Pawia… ach, chcę wakacje!

    • Też chciałbym spędzić we Włoszech trochę więcej czasu, ale na razie przeznaczam go na dalsze destynacje. Jednak to właśnie Włochy są miejscem, do którego autentycznie z przyjemnością się wraca. Słyszałem dużo złego o Mediolanie i Wenecji, więc jakoś na razie się tam nie wybieram. A co do małych miast, to prawda, one są po prostu wspaniałe! A Rzym, pomimo swoich rozmiarów, na pewno Ci się spodoba – daj znać czy tak było!

      • Hej, czytam od niedawna Twój blog i nadrabiam zaległości, dziś przeglądam posty o Włoszech. Mieszkałam w Mediolanie przez 3 lata i, rzeczywiście, jeśli pokusimy się tylko o odtworzenie tras z przewodnika, możemy poczuć się zawiedzeni. Ale są tam takie miejsca, tacy ludzie, takie knajpki, które sprawią, że można poczuć się wolnym mediolańską wolnością (Mediolan jest cudowny zaraz po deszczu i pełen kolorowych przyjaznych ludzi!). Można wdrapać się na Monte Stella i zrobić piknik z przyjaciółmi podziwiając panoramę miasta, a zamiast Brery (która jest niesamowita) zajrzeć na Cimitero Monumentalne – niesamowicie piękny cmentarz-galerię z wyjątkową atmosferą. Możliwości jest więcej, a za rogiem kryją się małe i duże mediolańskie tajemnice.

        • Hej! Fakt, Włochy to jedno z tych miejsc, które uważam za „swoje”. Zupełnie oswojone, ulubione, pełne czaru, który lubię. Zazdroszczę Ci tych trzech lat w Mediolanie, sam bym z chęcią zakotwiczył we Włoszech na dłużej. Ja wiem, że z niektórych moich tekstów może bić jakieś uprzedzenie do tego miasta, ale myślę, że prędzej, czy później, dotrę tam, i także w nim znajdę jakieś punkty dla siebie. Przynajmniej wiem do kogo pisać, gdy postanowię tam wpaść! 🙂 Pozdrawiam!

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Wojażer

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading